Przez ostatnie dziewięć wtorków wspólnota parafialna w Huszlewie przygotowywała się do odpustu św. Antoniego. Mieszkańcy poszczególnych miejscowości licznie gromadzili się na Mszy św. o 7.00 rano i zanosili swoje dziękczynienia i prośby przez orędownictwo naszego patrona. Wieczorem w sobotę, 12 czerwca, zgromadziliśmy się na cmentarzu parafialnym, aby wypraszać zbawienie bliskim zmarłym i duszom w czyśćcu cierpiącym. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Marcin Dudziński, misjonarz z Boliwii. W homilii przywołał ciekawy epizod z życia św. Antoniego. Gdy pewnego razu podczas przemówienia Świętego rozszalała się burza, to wokół lało jak z cebra, ale deszcz nie padał na placu gdzie byli zgromadzeni słuchacze. W sobotni wieczór trochę padało i przydały się nam parasole. Mimo niesprzyjających warunków wiele osób z ufnością modliło się przez wstawiennictwo św. Antoniego o łaskę zbawienia dla zmarłych. Także w niedzielę doświadczyliśmy błogosławieństwa deszczu, który nie przeszkodził naszym parafianom i gościom w przeżyciu odpustu parafialnego. Na Mszy św. o 9.00 świątynia wypełniła się wiernymi. Potem wszyscy zebrani uczestniczyli w nabożeństwie fatimskim i nowennie do św. Antoniego. O 12.00 uroczystą sumę odpustową celebrował ks. Sławomir Harasimiuk, kustosz sanktuarium św. Józefa w Szpakach. W homilii zachęcał do ufnej i wytrwałej modlitwy przez orędownictwo naszego patrona, prosząc za tych, którzy żyją w lęku i duchowo się pogubili. Uroczystość zakończyła procesja eucharystyczna wokół świątyni. I chociaż siąpił deszczyk wielbiliśmy Pana Boga hymnem: „Ciebie Boga wysławiamy”. Zgodnie z piękną tradycją kapłani błogosławili dzieci przez wstawiennictwo św. Antoniego.
Święty Antoni Padewski należy do najbardziej znanych świętych Kościoła Katolickiego. Na obrazach jest przestawiany z Dzieciątkiem Jezus na ręce. I w tym, być może, kryje się tajemnica jego popularności. Przecież każdy z nas pragnie być jak najbliżej Zbawiciela. Dlatego kochamy świętego, który niesie nam małego Jezusa. W naszej świątyni mamy słynący łaskami obraz św. Antoniego, pochodzący z końca XVII wieku. Przez stulecia przybywały do Huszlewa rzesze ludzi, aby przed tym wizerunkiem zanosić błagania do Boga. Trudno zliczyć otrzymane łaski, ale było ich wiele. Zapiski kronikarza potwierdzają cudowne uzdrowienie w 1671 r. właściciela dóbr Huszlewa, Wojciecha Emeryka Mleczko. Zachorował bardzo poważnie i bliski był śmierci „za przyczyną Matki Bożej i św. Antoniego do życia przywrócony został”. Przysłowie głosi, że historia jest nauczycielką życia. I warto wziąć u niej lekcję, wczytując się w zapisy kronikarzy. Akta kościele świadczą o prężnym rozwoju huszlewskiej parafii od początku XIX wieku, ponieważ różni rzemieślnicy (szynkarze, cieśle i tkacze) chrzcili swoje dzieci w tutejszym kościele. Szczególnie słynne były odpusty św. Antoniego. Do obrazu słynnego świętego z Padwy w naszej świątyni pielgrzymowali katolicy obu obrządków (rzymskiego i unickiego), przemierzając nawet po kilkadziesiąt kilometrów.
Ciekawą informację o huszlewskim kościele podaje Józef Geresz: „Pewnego razu około roku 1827 przybyła tu Aleksandra Kahl, młoda 20-letnia dziewczyna, wychowanka państwa Dębczyńskich. Przybyła pieszo z Białej Podlaskiej, aby uprosić sobie u św. Antoniego dobrego męża. Prośba jej została wysłuchana. Poznała starszego od siebie o 20 lat wdowca Stefana Koźmińskiego, architekta powiatowego obwodu bialskiego. Z tego małżeństwa narodził się w 1829 roku przyszły bł. o. Honorat Koźmiński” (Z dziejów parafii Huszlew, s.8-9). Przed tym obrazem św. Antoniego wielokrotnie modlił się nasz rodak, bł. ks. Zygmunt Sajna.
Jako proboszcz zapraszam w każdy wtorek o 16.45 na nowennę do św. Antoniego Padewskiego w naszej świątyni. Wszystkim czcicielom św. Antoniego dedykuję wiersz Romana Brandstaettera:
Zagubiliśmy sens życia,
Wiarę,
Nadzieję,
Miarę wszelkich wartości
I samych siebie.
Jak mamy siebie odnaleźć
Święty Antoni?
Jak?
Gdzie?
Święty znalazco igły w stogu siana,
Naucz nas odnaleźć sumienie nasze,
Które zgubiliśmy,
Nic nawet o tym nie wiedząc… (Roman Brandstaetter)