„O Panie, nasz Panie,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!”
(Ps 8, 10).
W poniedziałek, 17 lipca, rano podczas Mszy św. w Huszlewie zawierzamy wyprawę w Bieszczady wstawiennictwu bł. ks. Zygmunta Sajny. Łącznie jest nas 70 osób, przeważnie młodzi. To rodzice z dziećmi. Dużo radości zabieramy ze sobą w drogę. Choć prognozy pogody zapowiadają w najbliższe dni deszcze i burze, my ufamy Panu Bogu i chcemy zrealizować cały program naszej wyprawy. Pragniemy odpocząć nieco fizycznie i trochę się duchowo umocnić.
Pierwszym celem jest sanktuarium św. Michała Archanioła i bł. ks. Bronisława Markiewicza w Miejscu Piastowym. Pieczę nad tym miejscem trzymają księża michaelici. A inspiratorem całego dzieła był bł. ks. Bronisław Markiewicz, zachwycony posługą ks. Jana Bosko. W Miejscu Piastowym ks. Bronisław w 1895 r. organizował zakład wychowawczy i szkołę dla sierot, aby dać im konkretny zawód i zapewnić szczęśliwą przyszłość. Potem powstała piękna świątynia z figurą Maryi, Królowej Korony Polskiej w głównym ołtarzu oraz z ołtarzem św. Michała Archanioła z Gargano. Po zwiedzaniu dzieci doczekały się obiecanych lodów, a dorośli mogli wypić herbatę czy kawę. Niedaleko Miejsca Piastowego znajduje się Dukla. Zajeżdżamy do kościoła ojców Bernardynów, aby pomodlić się przy ołtarzu św. Jana z Dukli. Zawierzamy nasze rodziny i całą parafię w koronce do Miłosierdzia Bożego. Już w deszczu docieramy do Dębowca, gdzie w domu rekolekcyjnym mamy zarezerwowane noclegi i posiłki. Gospodarzami miejsca są księża saletyni. Codziennie na apelach maryjnych poznajemy przesłanie Matki Bożej z La Salette.
W drugim dniu mamy zaplanowany rejs statkiem po Solińskim jeziorze. Jest rezerwacja na rejs o 11.00, ale bus wraz z naszymi pielgrzymami trochę się opóźnia. Chwała Bogu, wszystko dobrze się kończy i zachwycamy się pięknem stworzenia: góry porośnięte lasami i woda. Podziwiamy także potężną tamę, to dzieło rąk wielu ludzi. Pełni wrażeń jedziemy do Strachociny: sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Jest to, patron Polski, kapłan i męczennik, który wiele może dla nas wyjednać przed Bogiem. W kościele wysłuchujemy świadectwa miejscowego proboszcza o św. Andrzeju. Jego orędownictwu zawierzamy naszą Ojczyznę i prosimy o zakończenie wojny na Ukrainie. Strachocina coraz więcej przyciąga pielgrzymów i jest co zobaczyć na tzw. Bobolówce. Wieczorem saletyn ks. Piotr przybliża nam z orędzie Matki Bożej z La Salette. Poniżej zamieszam to przesłanie Maryi, które i w XXI wieku nie straciło aktualności.
Trzeciego dnia chcemy zdobywać góry, a dokładniej Szeroki Wierch (1240 m) i Tarnicę (1346 m). Po Mszy św. i śniadaniu jedziemy do Ustrzyk Górnych. Dzielimy się na cztery grupy po 15 osób i liczymy na Bożą Opatrzność, że zapowiadany deszcz poczeka do wieczora. Podziwiam wytrwałość i radość, z jaką pokonujemy poszczególne etapy szlaku. Najbardziej wytrwali okazali się pielgrzymi z busa, którzy zdołali wejść na Tarnicę. Pozostali szli trochę wolniej i doszliśmy na Szeroki Wierch. Zachwyceni wspaniałymi krajobrazami, słysząc dalekie pomruki grzmotów, podejmujemy decyzję o schodzeniu do Ustrzyk. W grupie kilkoro małych dzieci już mocno utrudzonych, a także i starszym nie zostało zbyt dużo zapału, by dalej wspinać się na najwyższy szczyt. Wracamy do autobusu, aby nie zmoknąć na deszczu. Nogi trochę bolą, ale każdy mógł ten wysiłek poświęcić w jakiejś dobrej intencji. Tego dnia obiadokolacja smakowała szczególnie.
W czwartek po śniadaniu zbieramy się w drogę powrotną do Huszlewa. Jeszcze czas na fotografie i pamiątki z sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej w Dębowcu. W planie mamy zajechać do Zabawy i Wał Rudy, miejsc związanych z życiem bł. Karoliny Kózkówny. W kościele w Zabawie Karolina otrzymała sakrament bierzmowania, a obecnie jako patronka młodzieży wyprasza wiele łask. Jej relikwie spoczywają pod ołtarzem. Wszystkie intencje naszych pielgrzymów zawierzamy Panu Bogu przez wstawiennictwo bł. Karoliny w czasie Mszy św., a później jedziemy do jej domu rodzinnego w Wał Rudzie.
Wielbię Pana Boga za wspaniały czas i wspólny pobyt w Bieszczadach. Zapewniam o modlitwie, ks. Kazimierz.
P.S. Orędzie Matki Bożej z La Salette.
Było to 19 września 1846 r. w Alpach francuskich ukazuje się „Piękna Pani” dwojgu dzieciom: Maksyminowi Giraud i Melanii Calvat, które pasą krowy na hali należącej do La Salette na wysokości 1800 m. W kotlinie strumyka spostrzegają nagle kulę ognia – „Jakby spadło słońce”. Dzieci w oślepiającej jasności rozpoznają siedzącą kobietę z łokciami opartymi na kolanach i twarzą ukrytą w dłoniach.
Piękna Pani podnosi się i mówi do nich po francusku: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę”. Robi kilka kroków w ich kierunku, a Maksymin i Melania zbiegają ze zbocza na dół. Stają tuż przy niej. Piękna Pani cały czas płacze. Jest wysoka i cała ze światła. Ubrana jak miejscowe kobiety w długą suknię, w wielki fartuch wokół bioder, w chustkę skrzyżowaną na piersiach i zawiązaną na węzeł na plecach i czepek wieśniaczki. Szeroki, płaski łańcuch biegnie brzegiem jej chusty, a inny łańcuch podtrzymuje na jej piersi wielki krzyż. Na ramionach krzyża, po prawej ręce Chrystusa znajdują się obcęgi, a po lewej młotek. Z postaci Ukrzyżowanego wypływa cała światłość. Piękna pani mówi do pasterzy, najpierw po francusku:
„Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię Mojego Syna. Jest ono tak mocne i ciężkie, że dłużej nie mogę go powstrzymywać. Od jak dawna cierpię z waszego powodu! Chcąc, by Mój Syn was nie opuścił, muszę Go nieustannie o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście się nie wiem jak modlili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni ciężkim ramię Mojego Syna! Również woźnice przeklinają, mieszając z przekleństwami imię Mojego Syna. To są dwie rzeczy, które czynią tak bardzo ciężkim ramię Mego Syna. Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. Pokazałam wam to w roku ubiegłym na ziemniakach. Wy jednak nic sobie z tego nie robiliście. Przeciwnie, kiedy znajdowaliście zgniłe ziemniaki, przeklinaliście mieszając z przekleństwami imię Mojego Syna. Będą się psuły nadal, a tego roku na Boże Narodzenie nie będzie ich wcale”.
Dalszą część orędzia Piękna Pani wygłasza w narzeczu z Corps, bardziej zrozumiałym dla dzieci: „Nie rozumiecie tego, moje dzieci? Zaraz powiem wam to inaczej. Jeżeli macie zboże, nie trzeba go siać. Wszystko, co posiejecie, zje robactwo, a to co wzejdzie, rozsypie się w proch przy młóceniu. Nastanie wielki głód. Zanim głód nadejdzie, dzieci w wieku poniżej siedmiu lat dostaną dreszczy i będą umierać na rękach trzymających je osób. Inni będą pokutować z powodu głodu. Orzechy zrobaczywieją, a winogrona zgniją”.
W tym miejscu Piękna Pani powierzyła tajemnicę Maksyminowi, później – Melanii. Następnie powiedziała do obojga dzieci:
„Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą. Czy dobrze się modlicie, moje dzieci?”
– Nie bardzo, proszę Pani! – odpowiadają obydwoje.
„Ach! Moje dzieci, trzeba się dobrze modlić wieczorem i rano. Jeżeli nie macie czasu, zmówcie przynajmniej: „Ojcze nasz i Zdrowaś”, a jeżeli będziecie mogły módlcie się więcej. W lecie na Mszę św. chodzi tylko kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedzielę przez całe lato. W zimie, gdy nie wiedzą co robić, idą na Mszę św. jedynie po to, by sobie drwić z religii. W czasie Wielkiego Postu jedzą mięso jak psy. Moje dzieci, czy nie widziałyście kiedyś zepsutego zboża?”
– Nie, proszę Pani! – odpowiadają dzieci. Wówczas Piękna Pani zwraca się do Maksymina:
Lecz ty, moje dziecko, musiałeś je kiedyś widzieć w Coin, razem z twoim ojcem. Właściciel pola powiedział wówczas do twego ojca: „Chodźcie zobaczyć, jak moje zboże się psuje”. Poszliście razem. Twój ojciec wziął dwa lub trzy kłosy w dłonie, pokruszył je i wszystko obróciło się w proch. Wracaliście później do domu. Kiedy byliście około godziny drogi od Crops, ojciec dał ci kawałek chleba, mówiąc: Masz dziecko, jedz jeszcze chleb w tym roku, bo nie wiem, czy go będziesz jadł w roku przyszłym, jeżeli zboże będzie się dalej tak psuło”.
– O tak, proszę Pani! – odpowiada Maksymin – teraz sobie to przypominam. Przed chwilą o tym nie pamiętałem. Piękna Pani kończy nie w gwarze, ale po francusku:
A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu ludowi”.
Piękna Pani unosi się do góry. Dzieci dobiegają do niej. Ona spogląda w niebo, potem ku ziemi. Zwrócona w kierunku południowo-wschodnim, „rozpływa się w świetle”.
Dnia 19 września 1851 r., „po przeprowadzeniu dokładnych i surowych badań” zdarzenia, świadków, treści orędzi i oddźwięku na nie, biskup z Grenoble ogłosił w swoim orzeczeniu doktrynalnym, że „objawienia Najświętszej Dziewicy dwojgu pasterzom, 19 września 1846 r. na jednej z gór w łańcuchu Alp, położonej w parafii La Salette… posiada wszelkie znamiona prawdy i że wierni mogą w nie wierzyć bez obawy błędu”.