+++
Na lekcji religii katechetka pyta małego Jasia:
– Kiedy Adam i Ewa byli w raju?
– Jesienią.
– A dlaczego akurat jesienią? – dziwi się katechetka.
– Bo wtedy dojrzewają jabłka!
+++
Sytuacja z lekcji geografii:
– Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od południa – mówi nauczycielka.
– Mały Jasio podnosi rękę i wyrywa się z pytaniem:
– A przed południem z kim graniczyło.
+++
Godzina wychowawcza, pani rozmawia z dziećmi:
– Zosiu, jaka jest twoja wymarzona szkoła? – pyta pani.
– Zamknięta, proszę pani!
+++
Nauczycielka matematyki pyta Krzysia:
– Wyobraź sobie, że po stole chodzą cztery muchy. Jedną z nich zabijam. Ile much zostanie na stole?
Krzyś myśli, myśli i nagle mówi:
– Tylko jedna, pozostałe pewnie odlecą!
+++
Nauczyciel WF-u każe dzieciom robić tak zwany rowerek. Wszyscy wykonują ćwiczenie, tylko Jasio położył się na plecach i trzyma nieruchomo nogi w górze.
– A ty, dlaczego nie ćwiczysz?
– Bo ja jadę z górki…
+++
Dentystka włącza maszynę do borowania i mówi do siedzącego na fotelu pacjenta:
– A pamiętasz, jak w szkole ciągnąłeś mnie za warkocze?
+++
Mama pyta syna:
– Kaziu, jakiś czas były w szafce dwa ciasteczka, a teraz widzę tylko jedno. Możesz mi powiedzieć, czemu?
– No bo było ciemno i nie zauważyłem tego drugiego!
+++
Wchodzi dwóch studentów do baru. Zamawiają po herbacie i wyciągają kanapki. Podchodzi do nich kelner i mówi:
– Tu nie wolno jeść swoich kanapek.
Studenci popatrzyli na siebie i zamienili się kanapkami.
+++
Złodziej napada sklep. Wpada do środka. Za ladą widzi starszą kobiecinę:
– Dawaj kasę!
– Spokojnie. Jaką? Grycaną cy jęcmienną?
+++
Facet jedzie na spotkanie, spóźnia się, nie może znaleźć miejsca do zaparkowania. Podnosi głowę do nieba:
– Boże, pomóż mi znaleźć miejsce, a rzucę picie i co niedziela będę chodził do kościoła.
Nagle w cudowny sposób pojawia się miejsce. Facet znów zwraca się do nieba:
– A, nie fatyguj się, już znalazłem.
+++
O poranku dzwoni telefon. Wyrwany ze snu mężczyzna odbiera i słyszy pytanie:
– Klinika?
– Pomyłka, mieszkanie prywatne – odpowiada, po czym odkłada słuchawkę.
Po chwili telefon znowu dzwoni:
– Klinika?
– Nie, mieszkanie prywatne!
– Ziutku, no co ty, kumpla nie poznajesz? Tu Mietek, piliśmy razem wczoraj. Dzwonię spytać, czy byśmy sobie klinika z rana nie strzelili.
+++
– Panie doktorze, mam problem.
– Słucham.
– Codziennie chodzę do sklepu i kupuję dwie flaszki wódki. Boje się, że jestem zakupoholikiem!
+++
Po czym poznać komputer informatyka?
Po tym, że na klawiaturze ma więcej jedzenia niż w lodówce.
+++
Rodzina jedzie samochodem. Ojciec pyta syna:
– A ty, synku, z kim wolisz jeździć: ze mną czy z mamą?
– To zależy. Z tobą jeździ się szybciej, a z mamą śmieszniej.
+++
Ogłoszenie:
„Sprzedam encyklopedię, 40 tomów. Stan bardzo dobry. Nie będzie mi już potrzebna. Ożeniłem się tydzień temu. Moja żona wszystko wie najlepiej”.
+++
Rowerzysta zagapił się i zderzył się z krową, Na miejscu zjawił się policjant:
– No to komu wypisać mandacik?
Na to krowa:
– Muuuuuu!
+++
Prelegent podczas wykładu o szkodliwości picia alkoholu:
– Jest dowiedzione naukowo, że żony zazwyczaj odchodzą od mężów nadużywających alkoholu.
– A ile trzeba wypić? – rozlega się głos z sali.
+++
– Jaka wyborna kawa – chwalą goście panią domu.
– Mąż przywiózł z Brazylii – informuje kobieta.
– I nie wystygła? – dziwi się jeden z nich.
+++
– Tato, czy wszystkie bajki zaczynają się od: „Dawno, dawno temu…”?
– Nie. Niektóre zaczynają się od: „Gdy wygram wybory…”.
+++
Pewnego razu zostawiłem samochód na parkingu. Gdy wróciłem, zobaczyłem, że mam uszkodzony zderzak i światła z tyłu auta. Za wycieraczką znalazłem kartkę z następującym tekstem: „Właśnie przez przypadek wycofałem w twój samochód. Widziano to całkiem sporo osób. Myślą, że teraz zapisuje ci swoje dane. Jak widzisz – nie”.
+++
– Mamo, zakochałem się.
– Jak wygląda? Jak ma na imię? Umie gotować? Jest z dobrej rodziny? Czym się zajmuje? Jaką szkołę skończyła? Czemu mówisz mi dopiero teraz? Kiedy się umówiliście? Przyprowadzisz ją? Czy to na poważnie?
– Tato, zakochałem się.
– W dziewczynie?
– Tak.
– Dobrze.
+++
Mama i córka zmywają talerze, zaś tata i synek sprzątają mieszkanie. Nagle z kuchni dobiega odgłos tłuczonego szkła.
– Oho, mama coś rozbiła – mówi tata.
– Skąd wiesz?
– Bo nikt na nikogo nie krzyczy.
+++
Iluzjonista po swoim kolejnym numerze oznajmia widzom:
– Teraz sprawię, że na waszych oczach zniknie jedna z obecnych tu kobiet.
Nagle z ostatniego rzędu słychać męski głos:
– Moja żona zgłasza się na ochotnika!
+++
Do gościa przy stoliku podchodzi kelner i pyta:
– Czy mógłby pan szybciej jeść tę rybę?
– A dlaczego?
– Sanepid przyszedł.
+++
Jasio przynosi do domu gazetę i chowa do lodówki. Mama pyta:
– Dlaczego chowasz gazetę do lodówki?
– Żeby była ciągle świeża!
+++
– Panie doktorze, mój mąż każdej nocy mówi przez sen. Nie mogę przez to spać.
– Widoczne za dnia nie dopuszcza go pani do głosu.
+++
Mąż do żony:
– Cieszę się, że nie jesteś rozrzutna, ale siódmy dzień w tej samej sukience to już jednak przesadna oszczędność.
– To nie oszczędność, tylko suwak mi się zaciął.
+++
Dwóch młodych ludzi rozmawia w okopach.
– Jak się tutaj znalazłeś?
– Jestem kawalerem, lubię wojnę, więc poszedłem na ochotnika. A ty?
– Jestem żonaty, lubię spokój, więc poszedłem na ochotnika.
+++
– Ból w pana lewym kolanie to kwestia wieku – wyjaśnia lekarz pacjentowi.
– Ciekawe – denerwuje się pacjent. – Drugie kolano jest tak samo stare, a nie boli.
+++
Pani w szkole pyta ucznia:
– Jasiu, masz zadanie domowe?
– Tak, mam.
– To pokaż mi je.
– Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
+++
W lesie po południu panuje wielki spokój. Miś właśnie szykuje się do drzemki, gdy nagle wyskakuje zając i woła:
– A ja mam sklep i mam w nim wszystko!
Wtedy miś tak sobie pomyślał: „Dobra zając, zobaczymy czy masz tam wszystko”.
Poszedł do sklepu zająca i mówi:
– Daj mi dwa kilogramy nic.
A zając pomyślał i stwierdził:
– No to chodź tu, panie misiu.
Prowadzi misia do piwnicy i pyta:
– Widzisz coś?
A miś na to:
– Nic.
Na to zając:
– No to bierz dwa kilogramy i do domu!
+++
Pani w szkole pyta Jasia:
– Powiedz mi, jaka litera jest w alfabecie po „a”?
– No, wszystkie pozostałe!
+++
– Jasiu, podejdź do mapy i pokaż na niej Amerykę – zwraca się nauczycielka do ucznia. Chłopiec posłusznie wykonuje polecenie.
– Bardzo dobrze, możesz usiąść. A wy dzieci, powiedzcie mi, kto odkrył Amerykę?
– Jak to kto? Jasio! – odpowiada klasa.
+++
Ksiądz pyta dzieci na lekcji religii:
– Czy wiecie, kim był Zachariasz?
– Ja wiem! – zgłasza się Jasio. – Był kolejarzem!
– Dlaczego tak sądzisz?
– Bo wczoraj na kazaniu ksiądz powiedział: „A teraz przyszła kolej na Zachariasza”.
+++
Osoba niewierząca przyszła po raz pierwszy do domu przyszłych teściów. Zaczynają jeść obiad.
– W naszym domu jest zwyczaj, że zawsze przed rozpoczęciem posiłku się żegnamy – mówi przyszła teściowa.
Niewierząca na to:
– W naszym domu czegoś takiego nie ma. Dopiero żeśmy się przywitali, a już mamy się żegnać?
+++
Mocno pijany zajączek śpi sobie w lesie, a tu nagle zza drzewa wychodzi wilk.
Wilk myśli sobie: „Super, wreszcie jakieś jedzenie”.
Nagle zza innego drzewa wychodzi drugi wilk i mówi do pierwszego:
– Chwileczkę, byłem pierwszy.
Od słowa do słowa, zaczynają się kłócić, a w końcu walczyć, aż wreszcie pozabijały się wzajemnie.
Zajączek budzi się rano. Patrzy, a tu dokoła pobojowisko, powyrywane drzewa, a na dodatek na polanie leżą dwa martwe wilki.
Zajączek myśli sobie:
– Muszę przestać pić, bo po pijaku robię straszne rzeczy!
+++
– Przepraszam, dlaczego ten pies nie jest na smyczy?
– To nie mój pies.
– Jak to nie pański?
– No, nie jest mój.
– Przecież widzę, że to pański pies!
– Nie.
– Nie? To niech pan przejdzie na drugą stronę ulicy!
Facet przechodzi.
– I co?! Poszedł za panem! To pański pies!
– To nie jest mój pies.
– To niech pan przejdzie jeszcze raz!
Facet przechodzi.
– Ten pies za panem chodzi, nie oszuka mnie pan, to pański pies!
– Panie, on się do mnie tak samo przyczepił, jak i pan!
+++
Po ulicy jedzie samochodem blondynka w kapeluszu. Policjant ją zatrzymuje.
– Przekroczyła pani sześćdziesiątkę.
Zdziwiona kobieta odpowiada:
– Ależ skąd, panie władzo, to tylko ten kapelusz mnie tak postarza.
+++
– A dlaczego chce pan kandydować?
– Proszę spojrzeć, co się narobiło w naszym kraju! Władze pławią się w luksusach, korupcji i nieróbstwie!
– I chce pan z tym walczyć?
– Nie! Chcę w tym uczestniczyć!
+++
– Nie mogę zrzucić wagi po ciąży.
– Tak sobie tłumacz. Marcinek ma już dwadzieścia lat.
+++
Przychodzi mama z klasowego zebrania i krzyczy:
– Jasiu, twoja wychowawczyni powiedziała mi, że ani razu od wakacji nie byłeś w szkole.
– Mamo! To wakacje już się skończyły?
+++
– Chciałem zamówić tort urodzinowy dla żony.
– Ile świeczek?
– Dwadzieścia sześć, jak zwykle…
+++
Maciek wrócił ze szkoły i pyta:
– Mamo, kto wygrał bitwę pod Grunwaldem?
– Król Jagiełło.
– A to pech! Znów pani miała rację.
+++
– Powiedz, czy dalej od nas są położone Chiny czy Księżyc – pyta nauczyciel.
– Panie psorze, myślę, że jednak Chiny.
– A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
– Bo Księżyc już nieraz widziałem, a Chin jeszcze nigdy.
+++
Dumny ojciec do synka:
– Bocian przyniósł ci siostrzyczkę, chcesz ja zobaczyć?
– Później. Pokaż mi najpierw bociana.
+++
Uradowana żona wraca do domu i chwali się mężowi:
– Mam prawo Jazdy! Teraz zwiedzimy świat!
Na to mąż odpowiada:
– Ten czy tamten?
+++
Jasio wraca do domu po pierwszym dniu w szkole:
– Czego nowego się dzisiaj dowiedziałeś? – pyta tata.
– Że inne dzieci mają znacznie większe kieszonkowe.
+++
– Nie rozumiem, jak jeden człowiek może robić tyle błędów- mówi nauczycielka do ucznia.
– Wcale nie jeden – odpowiada uczeń. – Pomagali mi brat i siostra.
+++
Rozmowa małżeńska:
– Aniu, wczoraj czytałem tyle książek o wadach palenia i picia, że postanowiłem to rzucić
– Palenie czy picie?
– Czytanie…
+++
Kobieta przychodzi do lekarza i mówi:
– Jak mnie pan wyleczy, to chyba umrę ze szczęścia!
+++
Pani od matematyki pyta Jasia:
– Skąd ci przyszło do głowy, ze ćwiartka może być większa od połówki?
– To niech pani porówna ćwiartkę słonia i połówkę myszy.
+++
Rozmawia dwóch uczniów. Jeden mówi:
– Wiesz co, czasem ogarnia mnie taka wielka ochota, żeby się pouczyć.
– I co wtedy robisz?
– Czekam, aż mi przejdzie.
+++
– Tato – pyta Jasio – kto jest mądrzejszy: ojciec czy syn?
– Oczywiście, że ojciec!
– A kto wymyślił teorię względności?
– Albert Einstein.
– A dlaczego nie jego ojciec?
+++
Malarz maluje pejzaż gór.
Podchodzi baca, patrzy jak artysta wiernie kopiuje widok i mówi:
– Ło Boże, ile to się cłek musi namęczyć, jak ni mo aparatu!
+++
– Panie kierowniku, chciałbym z panem pogadać w trzy oczy.
– Jak to w trzy oczy? Chyba w cztery oczy?
– Nie, tylko w trzy. Bo na to, co zaproponuję, jedno oko trzeba będzie przymknąć.
+++
Piątkowa rozmowa o pracę:
– Jaka jest pana największa zaleta?
– Ambicja.
– Skontaktujemy się z panem w poniedziałek.
– Nie trzeba. W poniedziałek już będę miał pracę.
+++
Babcia mówi do dziadka:
– Staryyy, może byśmy poszli do kina?
– No przecież już byliśmy!
– Ale teraz podobno jest też dźwięk.
+++
– To prawda panie doktorze, że zdrowia nie kupi się zza żadne pieniądze?
– A kto panu takich głupot naopowiadał?!
+ + +
Mąż mówi do żony:
– Znowu nasz syn zaglądał mi do portfela – mówi podenerwowany ojciec.
– Dlaczego myślisz, że to on? – pyta żona. – Być może to ja wzięłam…
– To niemożliwe. W portfelu jeszcze coś zostało.
+++
Na klatce schodowej kłócą się dwie sąsiadki. W pewnym momencie jedna z nich nie wytrzymuje i krzyczy:
– Ty stara małpo!
– Tylko nie stara! – odkrzykuje druga. – Tylko nie stara!
+++
W pewnej wędrownej trupie cyrkowej magik wyczarował z kapelusza jajka, kurę i koguta. Wkrótce trupa się rozleciała. Po kilku miesiącach bezrobotny magik otrzymał list z propozycją występów w innym cyrku. Odpisał: „Za późno. Numer zjedzony”.
+++
Informatyk poszedł na ryby. Złapał złotą rybkę, która obiecała spełnić jedno jego życzenie.
Informatyk mówi:
– Żeby był pokój na świecie.
Rybka na to:
– Za trudne.
Informatyk:
– No to, żeby Windows się nie zacinał.
Rybka:
– Wiesz co, no już niech będzie ten pokój na świecie.
+++
Rozmawiają dwie sąsiadki:
– Co pani podaje mężowi, jak nie smakuje mu domowy obiad przygotowany przez panią?
– Kapelusz i płaszcz.
+++
– O rany, pokaż! Ale masz super zegarek!
– Złoty.
– Skąd masz?
– Wygrałam wyścig.
– Jaki wyścig?
– Ja, dwóch policjantów i ochrona centrum handlowego.
+++
– Jest pan żonaty?
– Pośrednio.
– Co to znaczy?
– Mój brat jest żonaty. Wyjechał do Irlandii i teraz w zastępstwie jego żona krzyczy na mnie…
+++
Tata z Jasiem zwiedzają ruiny zamku. Jas pyta taty:
– Tatusiu, czy to tutaj mamusia uczyła się jeździć samochodem?
+++
– Czy wysłała pani faks do pana Józefa? – pyta szef sekretarkę.
– Tak, wysłałam.
– To niech pani teraz wyśle faks do pana Stanisława.
– Ależ szefie, my nie mamy dwóch faksów.
+++
Dwóch gości siedzi w barze i użala się nad sobą:
– Co za życie! Wymamroczesz parę słów w urzędzie stanu cywilnego i klops – jesteś żonaty!
– Właśnie! A wymamroczesz parę słów przez sen i też klops – Jesteś rozwiedziony!
+++
– Gdzie byłeś?
– Grałem w tenisa.
– Dlaczego jesteś taki wykończony?
– Mieliśmy tylko jedną rakietę…
+++
Korytarzem biurowca idzie żona dyrektora firmy z olbrzymim tortem. Pracownicy witając ją, pytają:
– To dla męża?
– Nie, dla jego sekretarki.
– A co ma: imieniny, urodziny?
– Nie, stanowczo za dobrą figurę.
+++
– Halo, czy to stacja krwiodawstwa?
– Nie, izba skarbowa.
– A to przepraszam, pomyłka.
– Nie szkodzi. Wiele się pani nie pomyliła.
+++
Kontrola drogowa:
– Tutaj jest ograniczenie do czterdziestu kilometrów na godzinę, a wy jedziecie osiemdziesiąt. Ciekawe, gdzie się tak spieszycie?
– Żeby sto złotych panu przywieźć…
+++
Jasio wbiega do domu i krzyczy do taty, że alkohol drożeje. Po chwili pyta:
– Tato, czy to oznacza, że będziesz mniej pił?
Na to tata:
– Nie, Jasiu, to oznacza, że ty będziesz mniej jadł.
+++
Szkot poślizgnął się w trakcie naprawiania dachu i spada z czwartego piętra. Lecąc, mija okno swojego mieszkania i widzi żonę przygotowującą obiad.
Krzyczy do niej:
– Dla mnie nie obieraj ziemniaków, zjem w szpitalu!
+++
– Córeczko, chcesz mieć braciszka?
– Tak, tatusiu.
– To idź do swojego pokoju i śpij.
+++
Dziadek zabrał wnuczka pierwszy raz na rozprawę sądową.
Wnuczek, widząc po raz pierwszy adwokata ubranego w togę, pyta:
– A dlaczego ten pan jest ubrany jak kobieta?
– Bo zaraz będzie długo gadał!
+++
– Wczoraj na TVP1 oglądałem film i o mało się nie posikałem
– Taki śmieszny?
– Nie, Przerw na reklamy nie było.
+++
Chirurg do pacjenta:
– Usunięcie tego gwoździa z pana głowy będzie kosztowało dwa tysiące.
– Ale przecież ja mam ubezpieczenie w NFZ!
– Na podstawie samego ubezpieczenia możemy go panu lekko przygiąć, żeby nie przeszkadzał.
+++
– Stary, jak często zmienia się olej?
– Mój szwagier zmienia raz na dwa lata.
– Raz na dwa lata? A czym on jeździ?
– Niczym, ma smażalnię w Kołobrzegu.
+++
Wieczorową porą mąż zagaja do żony romantycznie:
– Kochanie, spójrz tam na niebo… To spadająca gwiazda… Pomyśl szybciutko życzenie!
– Życzę sobie, abyś przestał chlać!
– A nie, to samolot…
+++
Policjant do pijaczka drzemiącego na parkowej ławce:
– Co to? Hotel?
– A co ja jestem? Informacja turystyczna?
+++
Kobieta, płacząc, pokazuje noworodka i słyszy:
– Och, wykapany tatuś!
– W szpitalu powiedzieli, że nic z tym nie mogą zrobić…
+++
Babka pyta dziadka:
– Dziadek, zęby umyłeś?
– Tak, kochanie… Twoje też.
+++
Wchodzi dwóch policjantów do księgarni i jeden pyta:
– Czy jest „Pan Tadeusz”?
Ekspedientka obraca się w stronę zaplecza i woła:
– Kierowniku! To do pana!
+ + +
Na lekcji polskiego:
– Grzesiu, jak nazywają się mieszkańcy Warszawy?
– A skąd mam wiedzieć?! Przecież to prawie dwa miliony ludzi!
+ + +
Blondynka wraca od okulisty. Koleżanka pyta:
– I co powiedział lekarz?
– Wzrok mam dobry. Ale muszę nauczyć się alfabetu!
+ + +
Mechanik po obejrzeniu auta klienta:
– Jakby to panu powiedzieć… Gdyby to był koń, trzeba by go zastrzelić.
+ + +
– Mamo, nic mi się nie chce…?
– No, to pij wodę.
– A po co mam pić wodę…?
– To ci się zechce sikać!
+ + +
Policjant:
– Proszę usiąść na krześle i zaczniemy przesłuchanie.
Prawnik szeptem do aresztowanego:
– Zaprzeczaj wszystkiemu.
Na to przesłuchiwany:
– To nie jest krzesło!
+ + +
Grześ siedzi z psem w poczekalni u weterynarza. Próbuje przekonać pupila, żeby nie szczekał:
– Zobacz, tam siedzi kotek i nie szczeka!
+++
– Dlaczego nie jesteś żonaty?
– Przyprowadzałem do domu różne kobiety, ale nie podobały się matce.
– Przyprowadź podobną do matki.
– Przyprowadziłem. Nie podobała się ojcu…
+++
Grzesio wraca z podwórka. Mama od razu robi mu wymówki:
– Synku, wyglądasz jak prosię. Wiesz przynajmniej co to jest prosię?
Grzesio odpowiada:
– Wiem, mamusiu. Dziecko świni.
+++
Zdenerwowana nauczycielka matematyki nie może uciszyć klasy. W końcu mówi głośno:
– Uwaga! Liczę do 10!
– Trochę słabo, jak na nauczycielkę matematyki – odpowiada Jasio.
+++
Dyrektor ZOO do pracownika:
– Jak to: żółw panu uciekł??
– Paaaanieeeee, toooooo byyyyył mooommmeeennnnt.
+++
Dzwoni telefon:
– Pan Kowalski?
– Tak.
– Proszę odebrać syna z przedszkola.
– No nie… Znowu był niegrzeczny?
– Nie. Ale już prawie północ.
+++
Żona do męża:
– Jak za ciebie wychodziłam, to byłam chyba ślepa i głucha!
– Dziękujesz mi za uzdrowienie?
+++
Coraz częściej zdarzają się przypadki oszustw przy zamawianiu towarów w sklepach internetowych. Zamówiłem dla żony kolczyki, a oni przysłali wędkę i zgrzewkę piwa.
+++
– Jaki prezent dałeś zonie na rocznicę ślubu?
– Kupiłem wycieczkę na Cypr.
– A jaki prezent ona dała tobie?
– Pojechała.
+++
Rozmawiają dwie sąsiadki:
– Wie pani, ten sąsiad z parteru to bardzo dobry człowiek. Cały swój dorobek przekazał sierocińcowi.
– A dużo tego było?
– Ośmioro dzieci!
+++
Proboszcz pyta parafiankę:
– Dlaczego pani nie zamówiła za zmarłego męża Mszy świętej? Już nie mówię o gregoriance, ale chociaż jednej Mszy?
– Po co? Niech ksiądz logicznie pomyśli. Jeśli jest w niebie, to mu nie potrzeba, jak w piekle, to mu nie pomoże, a jak w czyśćcu …ja go dobrze znam… wytrzyma.
+++
Lekcja historii:
– Królowie nie zdejmują kapeluszy przed nikim – mówi nauczycielka.
– Nieprawda! – zgłasza się Jasio.
– To powiedz nam, Jasiu, przed kim niby zdejmują?
– Przed fryzjerem.
+++
Pani podczas lekcji pyta dzieci:
– Jakie macie zwierzątka w domu?
– Ja mam kota – mówi Zuzia.
– A ja mam psa – mówi Wojtek.
Jasio mówi zadowolony:
– A ja mam kurczaka w zamrażalniku.
+++
Pani od matematyki pyta Jasia:
– Skąd ci przyszło do głowy, że ćwiartka może być większa od połówki?
– To niech pani porówna ćwiartkę słonia i połówkę myszy.
+++
Pani pyta Jasia:
– Jakie jest twoje hobby?
– A co to jest?
– Hobby to coś, co lubisz najbardziej.
– Aaa, to zupa grzybowa.
+++
Rozmawia dwóch uczniów. Jeden mówi:
– Wiesz co, czasem ogarnia mnie taka wielka ochota, żeby się pouczyć.
– I co wtedy robisz?
– Czekam, aż mi przejdzie.
+++
Jaś biegnie do taty i krzyczy:
– Tato, mam dwie nowe wiadomości: dobrą i złą!
– No to mów złą.
A Jasio na to:
– Rozbiłem twoje auto.
– A dobra wiadomość?
– Już tego nie zrobię.
+++
Babcia, wchodząc z Jasiem do kościoła, poprosiła, aby wnuczek ja naśladował. Jest akt pokutny. Babcia mówi:
– Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
A Jasio:
– Babci wina, babci wina, babci bardzo wielka wina.
+++
Mama pyta Jasia:
– Skąd masz tego ładnego misia?
– Od kolegi z piętra wyżej.
– A co mówił, jak ci go dawał?
– Nic, tylko strasznie płakał!
+++
Jolu, rzucę świat do twych stóp!
– Andrzeju, wytrzeźwiej i odłóż globus na miejsce.
+++
– Poproszę jednego pączka.
– Tylko jednego?
– Tak.
– Czy pani jest może na diecie?
– Nie, na emeryturze.
+++
Mąż do żony po kilku godzinach kłótni:
– OK, mogę się z tobą zgodzić, ale to i tak nic nie da.
– Dlaczego?
– Bo i tak oboje będziemy wtedy w błędzie.
+++
Mąż wyjmuje z domowego barku wszystkie alkohole i starannie układa je w dużej, sportowej torbie. Zauważa to żona i pyta:
– Po co ci tyle tego? Przecież jedziemy tylko na dwa dni na daczę!
– Lusiu, to nie my jedziemy na dwa dni na daczę, to nasz syn zostaje na dwa dni sam w domu.
+++
Pociąg. Wchodzi nietrzeźwy student. Na pytanie konduktora o bilet odpowiada, ze nie ma pieniędzy.
– A na alkohol to było? – pyta retorycznie konduktor.
– Przyjaciel mnie ugościł – odpowiada student.
– A dlaczego na drogę nie dał?
– Jak to nie dał? – odpowiada student, wyciągając butelkę.
+++
Żona wraca do domu, Wchodzi z torbą zakupów do pokoju. Wykłada mężowi piwo, zakąski…
– A ty, kochanie, czemu meczu nie oglądasz? A może goloneczkę ci zrobić?
– Mocno?
– Nie bardzo: reflektor, zderzak i maska.
+++
Z dziennika kobiety:
Dzień 1. Postanowiłam przejść na dietę.
Dzień 2. Postanowiłam nie podejmować pochopnych decyzji.
+++
Ogłoszenie w przedszkolu:
„Drodzy rodzice, nie wierzcie we wszystko, co Wasze dzieci mówią o naszym przedszkolu. My ze swej strony zapewniamy, że nie będziemy wierzyć w to, co dzieci mówią o Was”.
+++
Na przystanku zatrzymuje się autobus i otwierają się drzwi. Wsiada jakaś babuleńka, a przed wejściem za nią staje jakiś mężczyzna i pyta:
– Przepraszam babciu, dojadę tym autobusem do rynku?
– Nie.
Drzwi zamykają się, autobus rusza, babuleńka siada i mruczy pod nosem:
– Za to ja dojadę…
+++
Informatyk poszedł na ryby. Złapał złotą rybkę, która obiecała spełnić jedno jego życzenie.
Informatyk mówi:
– Żeby był pokój na świecie.
Rybka na to:
– Za trudne.
Informatyk:
– No to żeby Windows się nie zacinał.
Rybka:
– Wiesz co, no już niech będzie ten pokój na świecie.
+++
Idą pieniądze do nieba. Najpierw idzie dziesięć złotych. Gdy jest przy bramie, słyszy:
– Ty, dziesięć złotych, nie pójdziesz do nieba! Do piekła!
Idzie pięćdziesiąt złotych i słyszy to samo. Idzi sto złotych i też zostaje zesłane do piekła.
W końcu idzie pięćdziesiąt groszy.
– Ty, pięćdziesiąt groszy, zasługujesz na niebo.
Inne pieniądze się buntują:
– Jak to!? My mamy większą wartość, a takie pięćdziesiąt groszy idzie do nieba?
Nagle słyszą głos Najwyższego:
– A kiedy was ostatnio w kościele widziałem?
+++
– Jest pan żonaty?
– Pośrednio.
– Co to znaczy?
– Mój brat jest żonaty. Wyjechał do Irlandii i teraz w zastępstwie jego żona krzyczy na mnie…
+++
Tata z Jasiem zwiedzają ruiny zamku. Jaś pyta taty:
– Tatusiu, czy to tutaj mamusia uczyła się jeździć samochodem?
+++
Jaś pyta taty:
– Tato, czasem mam takie uczucie, jakbyście mnie wcale nie kochali. Powiedz mi prawdę: czy może ja byłem kiedyś adoptowany?
– Tak! Ale, kurczę, oddali cię.
+++
– Jasiu – pyta nauczyciel – jaki to będzie przypadek, jak powiesz: „lubię nauczycieli”?
– Bardzo rzadki, proszę pana.
+++
Morze Północne, lodowaty wicher dmie mocno. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
– W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
– Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
– Jakiego nieszczęśliwego wypadku?
– Kumpel zapraszał na imprezę, a ja nie słyszałem.
+++
Kobieta przychodzi do lekarza i mówi:
– Jestem uzależniona od Facebooka.
A lekarz na to:
– Lubię to!
+++
Jasio wbiega do domu i krzyczy do taty, że alkohol drożeje. Po chwili pyta:
– Tato, czy to oznacza, że będziesz mniej pił?
Na to tata:
– Nie, Jasiu, to oznacza, że ty będziesz mniej jadł.
+++
Kobieta w sklepie:
– Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie?
– Bardzo proszę, ale mamy też przymierzalnie.
+++
Są dwie rzeczy, na które można patrzeć bez końca: zachód słońca i parkująca kobieta.
+++
Na budowie:
– Ile razy mam powtarzać, że w pracy nie pijemy?
– A kto tu niby pracuje, panie majster?
+++
Wraca pijany facet późną nocą do domu. Otwiera drzwi, a na korytarzu czekają na niego żona z patelnią i teściowa z wałkiem.
– Idźcie spać, nie jestem głodny.
+++
– Tato, czy wszystkie bajki zaczynają się od „Dawno, dawno temu…”
– Nie. Niektóre zaczynają się od słów: „Gdy wygram wybory…”
+++
Żona do męża:
– Znowu leżysz na kanapie.
– Dzięki temu zawsze wiesz, gdzie można mnie znaleźć.
+++
Na ławce w parku siedzi milicjant i tka gorzko łka:
– Czemu pan tak płacze?
– Pies patrolowy mi uciekł.
– Proszę się nie martwić, może odnajdzie drogę.
– On tak, ale ja nie trafię!
+++
Rozmawiają koledzy:
– Mój synek ma pięć miesięcy i już siedzi.
– Mój Boże! Za co?
+++
Rozmowa podczas przyjmowania do pracy:
– Ile ma pani lat?
– Bliżej mi do trzydziestki niż do dwudziestki.
– To znaczy ile?
– Pięćdziesiąt…
+++
– A co ty taka humorzasta od rana?
– Ech, nie mam nastroju.
– Powiedz, ale tak z ręką na sercu, ważyłaś się.
+++
Mężczyzna kupił fajny, duży telewizor i przyniósł go do domu. Żona patrzy, a na pudle jest sporo znaczków informacyjnych. Zaciekawiona żona pyta:
– Kochanie, co oznacza ten kieliszek na opakowaniu?
– To znaczy, że zakup trzeba opić.
+++
– Mam taniec we krwi! – chwali się chłopak.
– Widocznie nie dopłynęła jeszcze do nóg – mruczy dziewczyna.
+++
Kierowniczka domu wczasowego wita w progu nowego wczasowicza:
– Postaramy się, aby czuł się pan u nas jak w domu.
– Zwariowała pani?! Ja tu przyjechałem wypocząć!
+++
– Co robisz, synku?- pyta mama małego Jasia.
– Piszę list do Tomka.
– Przecież ty jeszcze nie umiesz pisać.
– To nic, Tomek jeszcze nie umie czytać.
+++
Młody człowiek pyta trenera na siłowni:
– Jak pan sądzi, jakie urządzenie zrobi największe wrażenie na mojej dziewczynie?
– A pyta pan szczerze?
– Oczywiście.
– Bankomat. Stoi przed siłownią.
+++
Rowerzysta zagapił się i zderzył się z krową. Na miejscu zjawił się policjant:
– No to komu mam wypisać mandacik?
Na to krowa:
– Muuuuuu!
+++
– Synku, kiedy poprawisz jedynkę z matematyki?
– Nie wiem, mamusiu, nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rąk.
+++
Sytuacja z lekcji geografii:
– Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od południa – mówi nauczycielka.
Mały Piotruś podnosi rękę i wyrywa się z pytaniem:
– A przed południem z kim graniczy?
+++
Godzina wychowawcza, pani rozmawia z dziećmi:
– Franiu, jaka jest twoja wymarzona szkoła? – pyta.
– Zamknięta, proszę pani!
+++
Nauczyciel WF-u każe dzieciom robić tak zwany rowerek. Wszyscy wykonują ćwiczenie, tylko Jasio położył się na plecach i trzyma nieruchomo nogi w górze.
– A ty, dlaczego nie ćwiczysz?
– Bo ja jadę z górki…
+++
Na lekcji geografii nauczycielka pyta Jasia:
– Jasiu, gdzie leży Kuba?
Chłopiec odpowiada:
– W łóżku. Jest chory.
+++
Ojciec piątki dzieci podczas loterii wygrała zabawkę. Zawołał swoje dzieciaki i spytał, które z nich powinno otrzymać prezent.
– Kto jest najbardziej posłuszny? – spytał. – Kto nigdy nie pyskuje mamie? Kto robi wszystko, co rozkaże?
Pięć głosików odpowiedziało jednocześnie:
– Ty!!!
Następnie odezwał się mały Piotruś:
– Dobra tato, możesz zatrzymać zabawkę.
+++
Wchodzi dwóch studentów do baru. Zamawiają po herbacie i wyciągają kanapki. Podchodzi do nich kelner i mówi:
– Tu nie wolno jeść swoich kanapek.
Studenci popatrzyli na siebie i zamienili się kanapkami.
+++
Pani w szkle pyta ucznia:
– Jasiu, masz zadanie domowe?
– Tak, mam.
– To pokaż mi je.
– Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
+++
Pani w szkole pyta Jasia:
– Powiedz mi, jaka litera jest w alfabecie po „a”?
– No, wszystkie pozostałe!
+++
Trwa klasówka. Nauczycielka mówi:
– Mam nadzieję, że nikogo nie przyłapię na ściąganiu.
– My też, proszę pani.
+++
Przychodzi mama z zebrania i krzyczy:
– Jasiu, twoja wychowawczyni powiedziała mi, że ani razu od wakacji nie byłeś w szkole.
– Mamo! To wakacje już się skończyły?
+++
Student szuka pomocy u swojego kolegi:
– Weź mi pomóż. Muszę napisać rodzicom, że znowu oblałem egzamin. Wymyśl coś, żeby dobrze zabrzmiało.
– To pisz: Jestem już po egzaminie, u mnie nic nowego.
+++
Młodemu małżeństwu urodziło się dziecko. Sąsiadka przychodzi je zobaczyć.
– Jakie słodkie maleństwo! Jak je nazywacie?
– W dzień czy w nocy?
+++
Ojciec pyta syna:
– Co robiliście dziś na matematyce?
– Szukaliśmy wspólnego mianownika – mówi syn.
– Coś ty?! Gdy ja byłem w szkole, też go szukaliśmy. Że też nikt go do tej pory nie znalazł.
+++
Maciek wrócił ze szkoły i pyta:
– Mamo, kto wygrał bitwę pod Grunwaldem?
– Król Jagiełło.
– A to pech! Znów pani miała rację.
+++
Mały Piotruś wpada do klasy i mówi:
– Proszę pani, a ja mam małego braciszka!
Nauczycielka pyta:
– A do kogo jest podobny?
– Z oczek do mamy, z noska do taty, a z głosu do syreny policyjnej!
+++
Powiedz, czy dalej od nas są położone Chiny czy Księżyc – pyta nauczyciel.
– Panie psorze, myślę, że jednak Chiny.
– A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
– Bo Księżyc już nie raz widziałem, a Chin jeszcze nigdy.
+++
Środek nocy. W domu profesora dzwoni telefon:
– Śpisz? – krzyczą studenci.
– Śpię – odpowiada zaspanym głosem profesor.
– A my się jeszcze uczymy!
+++
Nowak do kolegi:
– Dokąd idziesz?
– Na piwo.
– Dobra, namówiłeś mnie.
+++
Jasio wraca do domu po pierwszym dniu w szkole:
– Czego nowego się dzisiaj dowiedziałeś? – pyta tata.
– Że inne dzieci mają znacznie większe kieszonkowe.
+++
Po roku studiów studentka przyjeżdża do domu i od progu woła:
– Mamo, mam chłopaka!
– Świetnie córeczko, a gdzie studiuje?
– Ale mamo, on ma dopiero dwa miesiące!
+++
Jasio chodził do szkoły bardzo brudny, więc jego nauczyciel napisał: „Jasio nieładnie pachnie, Jasia trzeba umyć”.
Następnego dnia ojciec napisał w dzienniczku: „Jasio nie jest do wąchania, Jasia trzeba uczyć”.
+++
Siostra do pacjenta:
– Jest pan żonaty?
– Tak, ale te obrażenia to mam z wypadku.
+++
Dwóch chłopców wgłębia się w podręcznik psychologii:
– Ty, dobrzy są – stwierdza jeden – z tego, co piszą, wynika, że winni są zawsze rodzice.
+++
Po przebadaniu pacjenta lekarz oznajmia:
– Jest pan zdrów jak koń.
– Słucham.
– No, jest pan zdrów jak ryba.
– Kurde, nie wiedziałem, że trafiłem do weterynarza.
+++
Wędkarz telefonuje do kolegi:
– Wpadnij do mnie jutro rano, pojedziemy na ryby.
– Ale ja nie potrafię łowić – odpowiada ten drugi.
– Co w tym trudnego? Nalewasz i pijesz.
+++
Rozmawiają dwaj starsi panowie z brzuszkami:
– Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę?
– To prawda.
– A możesz już dotknąć swoją prawą ręką lewa nogę?
– Jeszcze nie, ale już zaczynam ją widzieć.
+++
Na uroczystym przyjęciu mąż już trzeci raz wraca z bufetu z kopiastym talerzem. Żona w końcu nie wytrzymuje:
– Nie wstyd ci? Co ludzie sobie o tobie pomyślą?
– Nic, mówię im, że to dla ciebie.
+++
– Masz już 30 lat i ciągle jesteś kawalerem…
– Bo co przedstawię matce jakąś narzeczoną, to się jej nie podoba.
– To znajdź dziewczynę podobna do twej matki.
– Znalazłem.
– I co?
– Nie podoba się ojcu…
+++
Dzwoni telefon:
– Proszę pana, wciąż mamy waszego syna…
– To straszne, czego chcecie?
– Niech pan w końcu przyjdzie i go zabierze, chcemy zamknąć przedszkole.
+++
Spotyka się dwóch kumpli z wojska. Dawno się nie widzieli.
– A co tam u ciebie?
– Ożeniłem się.
– I co, dobrze ci, nie narzekasz?
– Nie narzekam.
– A to limo pod okiem to skąd?
– A to jak narzekałem.
+++
Policjant z innego miasta przyjechał do krakowskiej filharmonii, ale długo nie mógł jej znaleźć i kluczył po mieście. Na skrzyżowaniu otworzył okno i zapytał lekko wstawionego przechodnia:
– Przepraszam bardzo, jak dostać się do filharmonii?
– Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
+++
Policjant zatrzymuje kierowcę, który znacznie przekroczył samochodem prędkość. Mówi do kierowcy:
– Płaci pan mandat 350 zł i otrzymuje pan 8 punktów.
Kierowca:
– A po co mi te punkty?
– Jak pan nazbiera jeszcze 16 punktów, to kupi pan sobie rower.
+++
Żona mówi do swego męża Józka:
– Ty, Józek, zostaliśmy zaproszeni na bal maskowy.
– Ja nie idę, bo nie mam się za co przebrać.
– Najlepiej nie pij – nikt cię nie pozna.
+++
Syn pyta taty:
– Tato, kto to jest alkoholik?
– Widzisz te 4 drzewka, synu? Alkoholik widzi 8.
– Ale, tato, tam są 2 drzewka.
+++
Iwan i Pietrow wchodzą do sklepu monopolowego.
– Dwie weźmiemy, czy trzy?
– Dwie. Wczoraj wzięliśmy trzy i jedna została.
– Dobrze. Proszę więc cztery butelki wódki i dwie bułki.
+++
Sąsiadka przychodzi do sąsiadki.
– Może pani pożyczyć mi tłuczek?
– Nie mogę, ja też czekam na męża.
+++
Obok kobiety stoi w autobusie pijany mężczyzna. Ona, patrząc na niego z pogardą, mówi:
– Ależ się pan uchlał jak świnia.
– A pani jest brzydka. – I dodaje z triumfem: – A ja jutro będę trzeźwy.
+++
– A dokąd to, obywatelu? – pyta policjant pijanego.
– Idę wysłuchać kazania.
– A kto wygłasza kazanie o trzeciej w nocy?
– Moja żona.
+++
Dwóch gości popija sobie winko pod sklepem. Nagle podjeżdża elegancki samochód, z którego wysiada jakieś zamożne małżeństwo, kupują w sklepie niegazowaną wodę mineralną i zaczynają sobie popijać.
– Popatrz – mówi jeden z pijaczków, pija wodę.
Na to drugi dodaje:
– Jak zwierzęta.
+++
– Panie kelnerze, to wino jest ciepłe – denerwuje się gość w restauracji.
– To niemożliwe! Przed chwilą sam dolewałem do niego zimnej wody.
+++
O małżeństwie
Na początku Bóg stworzył ziemię i odpoczął. Potem Bóg stworzył człowieka i odpoczął. Następnie Bóg stworzył kobietę. Odtąd ani Bóg, ani człowiek już nie odpoczywał.
+++
Mała dziewczynka zapytała matkę:
– Jak pojawiła się rasa ludzka?
– Bóg stworzył Adama i Ewę, a oni mieli dzieci i tak powstała cała ludzkość – odpowiedziała mama.
Dwa dni później dziewczynka zadała ojcu to samo pytanie. Ojciec odpowiedział:
– Dawno temu małpy powoli ewoluowały i tak powstała rasa ludzka.
Zdezorientowana dziewczynka wróciła do matki i powiedziała:
– Mamo, jak to możliwe, ty powiedziałaś, że rasa ludzka została stworzona przez Boga, a tata powiedział, że ludzie pochodzą od małpy?!
– No cóż, to bardzo proste – odrzekła mama – ja mówiłam ci o mojej rodzinie, a tata – o swojej.
+++
– Co mówi ksiądz po ślubie informatyka?
– Pobieranie zakończone!
+++
Dwóch młodych mężczyzn spotkało się przy piwie i jeden z nich podzielił się taką oto złotą myślą: Jeżeli spotkałeś kobietę swoich marzeń, to o pozostałych marzeniach możesz śmiało zapomnieć.
+++
Sekret szczęśliwego małżeństwa wciąż pozostaje tajemnicą.
+++
– Dlaczego w domu wszystkie okna są pootwierane? – pyta mąż po powrocie z pracy.
– Bo gotuję kisiel – szczebiocze młoda żona – a na opakowaniu napisali, żeby gotować w przeciągu 10 minut.
+++
– Kochanie, jacy panowie ci się najbardziej podobają: mądrzy czy przystojni? – pyta mąż żonę.
– Ani tacy, ani tacy, ty mi się podobasz!
+++
– Co najczęściej zakłada kobieta?
– Kobieta najczęściej zakłada, że facet się domyśli.
+++
Żona uwielbia prowadzić samochód, niestety zdarzyło się jej przekroczyć dozwoloną prędkość i właśnie wtedy – nie wiadomo skąd – pojawił się policjant, który machając lizakiem, nakazuje zatrzymanie. Kobieta chcąc się jakoś ratować, z uśmiechem pyta:
– Gdzie pana podwieźć?
+++
– Adam, gdzie jesteś? – pyta przez telefon żona.
– Ależ kochanie, czy pamiętasz ten sklep jubilerski, gdzie kupiłem ci pierścionek?
– No jasne … – mówi już nieco udobruchana.
– No, to jestem w knajpie obok.
+++
– Czy naprawdę musiałeś wypić aż butelkę wódki?
– Kochanie, no zostałem zmuszony!
– A przez kogo?
– No przez przypadek.
– Jak to przez przypadek – krzyczy żona.
– No bo zgubiła się nakrętka do butelki.
+++
– Z czego mógłbyś zrezygnować: z wina czy z kobiet? – pyta kolega.
– Wszystko zależy od rocznika!
+++
Mąż wrócił z długiej delegacji, a zawsze przywoził jakiś prezent. Tym razem nie miał zbyt wiele czasu na zakupy, ale o żonie pamiętał. Bierze więc ją za rękę. Stoją razem w oknie i on mówi:
– Kochanie, widzisz tego beżowego mercedesa?
– Tak – odpowiada zaciekawiona żona.
– To właśnie takiego koloru pończochy ci przywiozłem.
+++
W zeszłym miesiącu kupiłem żonie kolczyki z diamentami i od tego czasu się do mnie nie odzywa.
– Dlaczego?
– Taka była umowa.
+++
Żona pyta męża:
– Kochanie, a jakbym była niewidoma, to kochałbyś mnie?
– Tak – odpowiada mąż.
Po chwili przerwy:
– A jakbym była kulawa, to kochałbyś mnie?
– Tak.
– A jakbym była niema, to kochałbyś mnie?
– Wtedy to bym chyba oszalał z miłości!
+++
Żona kłóci się z mężem:
– Wydaję nasze pieniądze na potrzeby rodziny!
– Ale tu jest jakiś balsam, płatki kosmetyczne i butelka wina…
– Nasza rodzina potrzebuje przecież pięknej i szczęśliwej kobiety.
+++
Żona wchodzi do mieszkania i w progu wita ją mąż:
– O, przyszło moje ukochane 50 kilogramów.
– Przecież wiesz dobrze, że ważę 57 kilogramów.
– Nie wszystko w tobie kocham…
+++
– Kochanie, wyrzuć śmieci!
– Oj, dopiero co usiadłem!
– A co do tej pory robiłeś?
– Leżałem.
+++
– Tato, czy barany się żenią?
– Och, synu! Tylko barany!
+++
Dzieci
+++
Mały chłopiec słuchał długiego i nudnego kazania w kościele. Jego uwagę przykuła czerwona lampka przy tabernakulum, ciągnąc więc ojca za rękaw, szepnął: Tatusiu, kiedy światło zmieni kolor na zielony, wychodzimy, dobrze?
+++
Pewien czteroletni chłopiec tak źle zachowywał się w kościele, że jego ojciec był zmuszony wziąć go za rękę i wyprowadzić na zewnątrz. Wychodząc, mały wołał: Módlcie się za mnie!
+++
– Zosiu, powiedz jakieś zdanie w trybie oznajmującym.
– Koń ciągnie furę.
– A teraz w trybie rozkazującym.
– Wio!
+++
Mały chłopiec przeglądał starą Biblię rodzinną. Z wielkim przejęciem kartkował kolejne jej strony. Nagle coś wypadło z księgi. Był to stary zasuszony liść wciśnięty między kartki.
– Mamo, spójrz, co znalazłem – zawołał chłopiec.
– Co tam masz, kochanie?
– Hm, myślę, że to bielizna Adama!
+++
– Mamo, mamo, drabina spadła! – krzyczy Jaś.
– To leć do taty, dlaczego z tym przychodzisz do mnie? – mówi mama.
Po chwili zastanowienia, pyta:
– A tata coś o tym wie?
– No tak, on stal na najwyższym szczeblu!
+++
Młoda dziewczyna smutna wróciła z randki.
– Mamo, Kuba poprosił mnie o rękę, ale on jest ateistą! Mamo, on nawet nie wierzy, ze jest piekło!
– Wyjdź za niego. Obie mu pokażemy, jak bardzo się myli.
+++
Na lekcji religii siostra zapytała dzieci:
– A dlaczego trzeba milczeć w kościele?
Jedna dziewczynka odpowiedziała:
– Ponieważ niektórzy ludzie śpią.
+++
Na lekcji religii ksiądz pyta:
– Jasiu, gdzie mieszka Pan Bóg?
– U nas w łazience.
– Jasiu, co ty mówisz? Dlaczego?
– Bo codziennie rano mama wali do drzwi i krzyczy: Boże, jeszcze tam jesteś?
+++
Jasiu, co trzeba zrobić, żeby otrzymać rozgrzeszenie?
– Hm… najpierw to trzeba zgrzeszyć.
+++
Ksiądz na lekcji religii pyta dzieci:
– Co robimy, gdy jest post?
Jasio się zgłasza:
– Lajkujemy i udostępniamy.
+++
Katecheta omawia przykazania Boże. Kiedy skończył omawiać czwarte przykazanie o szacunku wobec rodziców, zapytał:
– A czy jest jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować swoje siostry i braci?
– Tak, piąte – nie zabijaj! – odpowiedział Jaś.
+++
Módl się, a potem pracuj!
+++
– Dlaczego zatrudnia pan w swojej firmie tylko żonatych mężczyzn?
– Po prostu są przyzwyczajeni do impertynencji, a poza tym nie spiesz im się, żeby punktualnie wychodzić z roboty.
+++
Szef życzył mi dziś rano miłego dnia, więc spakowałem teczkę i poszedłem do domu.
+++
Właściciel idzie się przespacerować po swojej fabryce. Zauważa młodego chłopaka stojącego bezczynnie pod ścianą.
– Ile pan zarabia dziennie?
– A jakieś 150 złotych – odpowiada młody.
Właściciel wyjmuje portfel, wypłaca dniówkę i każe mu już nigdy nie wracać. Zdziwiony chłopak mówi, ze nie ma sprawy i znika. Po chwili pojawia się zakłopotany szef transportu i pyta właściciela:
– Nie widział pan tu może chłopaka z firmy kurierskiej?
+++
Podczas zebrania w dużej korporacji, menedżer projektu mówi do zebranych pracowników:
– Zrobimy dziś burzę mózgów.
– A na czym to polega?
– Po prostu mówicie pierwsze rzeczy, jakie przyjdą wam do głowy…
– Spadaj, dziadu!
+++
Rozmowa kwalifikacyjna:
– Proszę opowiedzieć coś więcej o sobie.
– Wolałbym nie, ponieważ naprawdę zależy mi na tej pracy.
+++
Szef do pracownika:
– Miarka się przebrała, zwalniam pana!
– Zwalniam? Jestem naprawdę mile zaskoczony, szefie, bo zawsze myślałem, że niewolników się sprzedaje!
+++
W liście motywacyjnym szukający pracy napisał:
Mam atrakcyjną i pełną wyzwań pracę, ale obecnie szukam dobrze płatnej.
+++
– Czy wierzy Pan w życie po śmierci? – pyta szef pracownika.
– Tak, proszę pana – mówi nowo przyjęty.
– W takim razie wszystko w porządku – mówi szef. – Po tym, jak wczoraj wyszedł pan wcześniej na pogrzeb babci, wpadła tutaj, by pana zobaczyć.
+++
O siódmej wieczorem wychodzi pracownik z biura.
– Bierzesz sobie pół dnia wolnego? – pyta kolega.
– Nie, idę na obiad…
+++
Pracownik do dyrektora:
– Jestem zmuszony prosić pana o podwyżkę, ponieważ interesują się mną trzy firmy.
– A mogę wiedzieć jakie? – pyta dyrektor.
– Elektrownia, gazownia i wodociągi.
+++
Na czym polega problem z żartami o prawnikach?
– Dla prawników nie są one śmieszne, a dla innych ludzi to nie są żarty.
+++
– Już sam nie wiem, czy to ja jestem niespełna rozumu, czy pan?! – mówi zdenerwowany kierownik.
– Jestem głęboko przekonany, że nie zatrudniłby pan wariata.
+++
Pewien mężczyzna zwraca się do adwokata, którego mu polecono:
– Czy to prawda, że bierze pan aż 20 euro za dwa pytania?
– Tak. A jakie jest pańskie drugie pytanie?
+++
– A ty czemu dzisiaj nic nie robisz? – pyta murarz pomocnika.
– Ręce mi drżą po wczorajszym…
– No to przesiewaj piasek.
+++
Szef poucza pracownika:
– Cenię ludzi za ich otwartość. Co w sercu, to i na języku. Proszę powiedzieć, dlaczego opuścił pan poprzednie miejsce pracy?
– Ponieważ zaczynałem mieć na języku to co w sercu.
+++
Pandemia
+++
Pewien zakład pogrzebowy znany z dowcipnych wpisów na swoje stronie internetowej podczas pandemii zamieścił taki oto wpis: +ZostańWDomu albo przyjdź do nas.
+++
Z pamiętnika pewnej nauczycielki:
- dzień kwarantanny: Chodzę po domu i upominam kota: Nie biegamy po korytarzu!
14.dzień kwarantanny: Czuje zazdrość, czytając na opakowaniach po jajkach: kury z wolnego wybiegu.
- dzień kwarantanny: Wszystko zamknięte: lasy, parki, tereny zielone, a z przyrody zostały tylko: Biedronka, Żabka, Mrówka i Stokrotka.
- dzień kwarantanny: Byłam z mężem na zakupach w supermarkecie i kiedy w domu zdjęliśmy maski, zobaczyłam, że to nie jest mój mąż!
+++
Kiedy do banku weszło dwóch facetów w maseczkach, wybuchła panika. Ale oni krzyknęli, ze to napad, więc wszyscy odetchnęli z ulgą.
+++
Nie można wierzyć we wszystko, co mówią w mediach. Ciągle słyszałam, że wychodząc z domu wystarczy wziąć rękawiczki i maseczkę. I kiedy tak wyszłam, okazało się, ze inni mieli jeszcze spodnie i bluzki.
+++
– Panie doktorze, jaki jest odpowiedni wzrost przy mojej wadze – pyta podczas telewizyty lekarskiej przebywająca na kwarantannie kobieta.
– 4 metry – krótko odpowiada lekarz.
+++
List motywacyjny (nie tylko na czas kryzysu)
Jestem przekonany, że mój brak doświadczenia może być świetnym atutem dla Państwa firmy, która nie ma ani tradycji, ani klientów, a Pan X (tj. prezes firmy) nie posiada żadnych kompetencji do prowadzenia biznesu, przez co moglibyśmy rozpoczynać pracę od tego samego poziomu i będzie wesoło. Tego, ze będzie wesoło, jestem pewien, gdyż – jak wspomniałem – doświadczenia nie posiadam, ale mam duże poczucie humoru.
+++
– Czy ktoś kiedyś powiedział, że jest Pani piękna?
– Nie, Pan będzie pierwszy!
– Nie, nie będę…
+++
Do sklepu wbiega facet i pyta:
– Czy jest cukier w kostkach?
– Nie ma.
– A jakaś inna tańsza wersja bombonierki dla teściowej?
+++
Stoją dwie blondynki przed windą. Jedna z nich strasznie się wierci. Na co druga:
– Co ty, głupia? Windę się woła przez guzik.
Ta pierwsza łapie się za guzik i krzyczy:
– Winda, winda!
+++
– Panie doktorze, niedowidzę, niedosłyszę, boli mnie serce, puchną mi nogi, słaby jestem. Chyba mi czegoś brakuje.
– Nic podobnego. Ma pan już wszystko. Następny!
+++
Spotykają się dwie kobiety, jedna do drugiej:
– Co słychać?
– Syn otworzył sklep jubilerski i siedzi w Anglii.
– O, a jak do tego doszło?
– Użył łomu.
+++
Działkowicz pyta sąsiada:
– Co tam, sąsiedzie, wczoraj za święto mieliście, że tak wszyscy tańczyliście?
– Jakie święto, dziadek ul przewrócił i pszczoły zaatakowały go.
+++
Rozmowa dwójki dzieci:
– Masz kogoś sławnego w rodzinie?
– Nie chciałbym się przechwalać, ale słyszałem jak mój tata zwracał się do Boga „Ojcze…”.
+++
– Dlaczego lepiej być w siódmym niebie niż w szóstym?
– Bo w siódmym niebie jest o niebo lepiej!
+++
Ostatnio żona mi zakomunikowała:
– Więcej już ty z kumplami pić nie będziesz!
A ja patrzę na nią, uśmiecham się i myślę sobie: „20 lat po ślubie, a w niej wciąż tyle optymizmu…”
+++
Rozmowa w restauracji:
– Kelner, proszę jeszcze troszkę przysmażyć te ślimaki – mówi gość, oddając talerz
– Czyżby szanownemu panu nie smakowały? – pyta zmartwiony obsługujący.
– Nie, są wyśmienite. Tylko cały czas wyżerają mi sałatę!
+++
– Kiedy strażacy mają najmniej roboty?
– W lany poniedziałek.
+++
Przychodzi baba do lekarza.
– Panie doktorze, chciałam…
– Proszę się rozebrać!
Gdy się rozebrała, lekarz pyta:
– Co pani dolega?
– Nic. Chciałam się tylko zapytać, czy w tym roku pan doktor też chce zamówić u mnie trochę jajek na Wielkanoc…
+ + +
U lekarza:
– Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
– Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę.
– Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka…
+ + +
– Jakim mediom dzisiaj wierzyć?
– Jedyne media, które nie kłamią, to woda, prąd i gaz…
+ + +
Skoczyli w przepaść optymista i pesymista.
– Spadam – mruczy pesymista.
– Lecę! – krzyczy optymista.
+ + +
Lekarz zdziwiony przegląda rentgenowskie zdjęcie.
– Panie, masz pan zegarek w żołądku. To nie sprawia panu żadnych problemów?
– Jasne. Zwłaszcza przy nakręcaniu…
+ + +
Marynarz po powrocie z rejsu pyta żonę:
– Co powiesz o tej małpce, którą przysłałem Ci z Afryki?
– Jeśli mam być szczera, to wolę cielęcinę…
+ + +
W restauracji klient mówi do kelnera:
– Panie, ta zupa śmierdzi!
Kelner odsunął się na 2 metry i pyta:
– A teraz?
+ + +
Przychodzi baca do lekarza.
– Łoj, bardzo mnie boli…
– A co się panu stało?
– Koń mnie kopnął.
– A gdzie? – pyta lekarz.
– W kieleckiem, panie doktorze.
+ + +
– Krysiu – pyta nauczycielka matematyki – jak podzieliłabyś cztery ziemniaki między pięciu harcerzy?
– Zrobiłabym sałatkę ziemniaczaną!
+++
Facet nie poszedł do pracy. Dzwoni do szefa i tak się tłumaczy:
– Wstałem rano: kaszlu brak, kataru brak, nie mam gorączki, nic mnie nie boli, normalnie oddycham. Tak sobie myślę: przecież to typowe objawy bezobjawowego koronawirusa!
+++
Mąż do żony w czasie obiadu.
– Coś ta karkówka dzisiaj zupełnie bez smaku. Żuję i żuję, i nic nie czuję…
– Maseczkę zdejmij!
+ + +
W przeddzień walentynek przychodzi Jasio do szkoły i mówi:
– Poproszę kartkę z napisem: „Tylko dla Ciebie”, 20 sztuk.
+++
Wychowawczyni w przedszkolu, podczas rutynowego, okresowego zebrania, zwraca się do rodziców.
– Ja nie wnikam, czym się państwo zajmują w weekendy, ale w poniedziałek, podczas śniadania, wszystkie dzieci stukają się kubeczkami z mlekiem.
+ + +
Szef do spóźnionej pracownicy:
– Pani Doroto, zauważyłem, że dziś znów spóźniła się pani do pracy o godzinę!
– Ależ skąd, panie dyrektorze! Jestem już od ponad godziny, tylko parkowałam.
+ + +
Podczas strzyżenia Kowalski zauważa w rogu psa, który z uwagą śledzi każdy ruch fryzjera.
– To pański pies? – pyta.
– Nie.
– To dlaczego on tak na pana patrzy?
– Bo wczoraj odciąłem klientowi ucho, to on zjadł.
+ + +
Fryzjer pyta klienta:
– Pan już chyba u nas był?
– Nie, ucho straciłem na wojnie.
+ + +
U dentysty w fotelu siedzi przerażony mężczyzna:
– Panie doktorze, jeszcze jedno pytanie. Czy na pewno potrafi pan bezboleśnie wyrwać zęba?
– No, nie zawsze. Tydzień temu na przykład podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę.
+++
Pewien uczciwy lekarz na świadectwie zgonu, w rubryce przyczyna śmierci złożył swój podpis.
+++
Dwóch chłopców wgłębia się w podręcznik psychologii:
– Ty, dobrzy są – stwierdza jeden – z tego, co piszą wynika, że winni są zawsze rodzice.
+++
Koleś cierpiał na bezsenność. Poszedł więc do lekarza, jak mu doradził kolega. Spotykają się po paru dniach:
– Hej, i co ci zalecił lekarz?
– Walnąć sobie pięćdziesiątkę przed snem.
– I co, pomaga?
– Pewnie, wczoraj kładłem się osiem razy.
+++
Dentysta do pacjenta:
– Najmocniej przepraszam, omyłkowo usunąłem panu zdrowy ząb.
– Chwała Bogu, że nie jest pan okulistą.
+ + +
– Tato, to prawda, że prawdziwy mężczyzna powinien zachować zimną krew w sytuacjach dramatycznych?
– Tak, synu, to prawda.
– T co chcesz najpierw zobaczyć mój dzienniczek, czy rachunek za nowe futro mamy?
+ + +
Siedzi sobie lew, ziewa. Patrzy, a tu mrówka biegnie. Lew pyta:
– Te, mrówka, gdzie tak pędzisz?
– Nie słyszałeś? Słoń i hipopotam się pobili, obaj są ciężko poturbowani.
– No ale co ty masz do tego?
– Lecę krew oddać.
+ + +
W gabinecie kardiologa:
– Panie doktorze, mój rozrusznik serca ma chyba defekt!
– Czemu pa tak sądzi?
– Jak kaszlnę to mi się kanały przełączają w telewizorze.
+ + +
Kazio woła zza drzwi łazienki:
– Mamo, jaką bluzkę mam dziś włożyć do szkoły? Z długim, czy krótkim rękawem?
– Z krótkim. A czemu pytasz?
– Bo nie wiem, dokąd mam umyć ręce.
+++
Z ogłoszeń parafialnych
+++
W ubiegłym tygodniu ktoś dla żartu zwinął uczennicy z liceum, z przedsionka kościoła, torbę z książkami i dresem. Wypada, aby na serio, jeszcze przed świętami, powróciła ta torba do właścicielki. Zeszyty były podpisane.
+++
„Niedziela” będzie w poniedziałek, „Gość Niedzielny” przyjdzie we wtorek, a „Rycerz Niepokalanej” leży do rozebrania pod chórem.
+++
Cała wspólnota dziękuje chórowi młodzieżowemu, który na okres wakacji zaprzestał swojej działalności.
+++
Za tydzień Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w przedsionku.
+++
W każdą środę spotykają się młode mamy. Na te panie, które pragną do nich dołączyć, czekamy w zakrystii w czwartki wieczorem.
+++
Pan Kowalski został wybrany na urząd kościelnego i zaakceptował ten wybór. Nie mogliśmy znaleźć nikogo lepszego.
+++
W czwartek o 16.00 wspólne lody. Panie dające mleko prosimy przyjść wcześniej.
+++
W przyszłą niedzielę na Mszy św. o 13.00 poświęcenie tornistrów wraz z zawartością dzieci klas pierwszych.
+++
W odpowiedzi na apel naszego Księdza Biskupa w dniu dzisiejszym można złożyć ofiarę na pomoc charytatywną dla Albanii do puszki.
+++
Sprzątanie kościoła w piątek po południu. Panie sprzątające wiszą na drzwiach.
+++
Podczas rekolekcji. Teraz księży zapraszamy na posiłek, będzie pół godziny przerwy. A wszystkie panie prosimy w tym czasie o równomierne rozłożenie się po konfesjonałach, żeby księża mieli co później robić.
+++
– Czy wiesz, jak jest w piekle? Przyjdź i posłuchaj naszego organisty.
+++
Ci, którzy stoją z tyłu, mają siedzenia z przodu.
+++
Burza na morzu. Ksiądz do kapitana:
– Czy toniemy?
– Dopóki marynarze klną, nie jest źle.
Za chwilę duchowny pyta znowu:
– Czy marynarze klną?
– Tak.
– Bogu niech będą dzięki.
+++
Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem:
90 km/h – To szczęśliwy dzień
100 km/h – Ofiaruję Tobie, Panie, dziś całe życie me
110 km/h – Ojcze, Ty kochasz mnie
120 km/h – Liczę na Ciebie, Ojcze
130 km/h – Panie, przebacz nam
140 km/h – Zbliżam się w pokorze
150 km/h – Być bliżej Ciebie chcę
160 km/h – U drzwi Twoich stoję, Panie
170 km/h – Pan Jezus już się zbliża
180 km/h – Jezus jest tu
200 km/h – Witaj, ach witaj
+++
Przychodzi ksiądz po kolędzie do rodziny Jasia i pyta:
– Ile masz lat?
– Siedem.
– A do kościoła chodzisz?
– Chodzę.
– Co niedzielę?
– Co niedzielę.
– Z całą rodziną?
– Z całą.
– A do którego?
– Do galerii.
+++
Na lekcji religii ksiądz mówi do dzieci:
– Narysujcie aniołka.
Wszystkie rysują aniołki z dwoma skrzydełkami, a Jasio z trzema.
– Jasiu, widziałeś aniołka z trzema skrzydełkami? – pyta ksiądz.
– A ksiądz widział z dwoma?
+++
Do domu przyszedł ksiądz z kolędą. Po modlitwie i poświęceniu domu mówi do małej dziewczynki:
– A umiesz się żegnać, moje dziecko?
– Umiem. Do widzenia.
+++
Katechetka pyta Jasia:
– Jasiu, kiedy Adam i Ewa byli w raju?
– Jesienią.
– A dlaczego akurat jesienią? – pyta zdziwiona katechetka.
– Bo wtedy dojrzewają jabłka.
+++
Na lekcji religii ksiądz kazał narysować rysunek związany z wybraną kolędą.
Jasio narysował jeża.
Ksiądz pyta:
– Do jakiej to kolędy?
– Jeżu, malusieńki.
+++
– Kogo malujesz, Dorotko?
– Boga.
– Przecież Boga nikt nigdy nie widział.
– To teraz wreszcie Go zobaczą.
+++
Dziadek przychodzi do spowiedzi i mówi:
– Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem człowieka w piwnicy.
– To nie jest zły uczynek.
– No, ale proszę księdza, on mi płacił 100 złotych dziennie.
– To nic, ryzykowałeś życiem.
Dziadek odchodzi, ale po chwili wraca i mówi:
– To może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?
+++
– Dlaczego są schody do nieba, a do piekła autostrada?
– Kwestia natężenia ruchu.
+++
Jak jest różnica między policjantem a księdzem?
– Ksiądz mówi: Pan z wami.
– Policjant: Pan z nami.
+++
Cztery katoliczki piją kawę. Pierwsza mówi:
– Mój syn jest księdzem. Kiedy wchodzi do pokoju, ludzie mówią: ojcze.
Druga mówi:
– Mój syn jest biskupem, kiedy wchodzi do pokoju, ludzie mówią: ekscelencjo!
Trzecia na to:
– Mój syn jest kardynałem, kiedy wchodzi do pokoju, ludzie mówią: eminencjo.
Ponieważ czwarta w milczeniu sączy kawę, delikatnie ją zachęcają:
– No?
– Mój syn jest umięśnionym tancerzem. Kiedy wychodzi na scenę, kobiety wołają: O, mój Boże!
+++
Stara para zginęła w wypadku samochodowym i została zabrana przez świętego Piotra do nieba.
– Tutaj macie mieszkanie nad morzem, tam są korty tenisowe, basen i dwa pola golfowe. Jeśli chcecie coś przekąsić, tu możecie pójść do któregoś z barów.
– Gloria – syknął stary mąż, kiedy św. Piotr odszedł – gdybyś nie usłyszała o tych otrębach, kiełkach pszenicy i dietach odchudzających, moglibyśmy być tu 10 lat temu.
+++
Kobieta po śmierci trafia do nieba i natychmiast rozpoczyna poszukiwania swojego męża. Święty Piotr sprawdza w kartotece w rubrykach: normalni, błogosławieni, święci – nie ma nazwiska poszukiwanego. Podejrzewają najgorsze, czyli zsyłkę do konkurencji, święty Piotr pyta ze współczuciem:
– A ile lat byliście państwo małżeństwem?
– Ponad 50 lat – odpowiada żona pochlipując.
– To trzeba było od razu tak mówić – uradowany Piotr podrywa się do kartoteki. – Z pewnością znajdziemy go w dziale męczennicy.
+++
Na jednej z bram wiodących do raju widać napis: Dla pantoflarzy. Na drugiej: Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety.
Przed pierwszą bramą kłębi się tłum, przed drugą jedna samotna duszyczka. Podchodzi do niej św. Piotr:
– A ty, co tu robisz?
– Ja nie wiem, zona kazała mi tu stanąć.
+++
Pyta raz ksiądz na nauce przedślubnej:
– Powiedz mi, Józek, czemu to chłop musi babę żywić, a nie na opak?
– No myślę, że to wedle tego, iż baba raz w raju chłopa żywiła i my za to jeszcze do dzisiaj pokutujemy.
+++
Wycieczka po Jeziorze Genezaret. Bilet kosztuje 500 dolarów.
– Tak drogo? – dziwi się zbulwersowany turysta.
– Owszem, ale po tym jeziorze Jezus chodził piechotą.
– No i wcale się nie dziwię. Przy takich cenach.
+++
Wchodzi pijak na dworzec autobusowy, szuka wolnego miejsca, ale nie ma dużego wyboru, więc siada obok księdza. Ksiądz niezadowolony, bo pijak, śmierdzi alkoholem, z jednej kieszeni wystaje butelka, z drugiej papierosy. Pijak wyjmuje gazetę i czyta. Po chwili zwraca się do księdza z pytaniem:
– Może mi ksiądz powiedzieć, co powoduje artretyzm?
Ksiądz pomyślał: no, teraz mu palnę kazanie – i zaczyna:
– Jak nadużywasz alkoholu, papierosów, prowadzisz życie niemoralne, kradniesz, nie szanujesz ludzi – to Bóg zsyła artretyzm.
Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową, zakrył się gazetą i czyta dalej. Po chwili księdzu głupio się zrobiło, że tak z góry potraktował bliźniego. Zaczyna w pojednawczym tonie:
– Przepraszam, wiem, że tak nie powinienem, a jak długo pan ma ten artretyzm?
– Kto? Ja? – dziwi się pijak – ja nie mam, właśnie czytam, że papież ma.
+++
Dowcipy o dzieciach:
+ + +
Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:
– Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?
– A co cię boli, chłopcze?
– Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.
+ + +
– Jasiu – pyta nauczyciel – jaki to będzie przypadek, jak powiesz: lubię nauczycieli?
– Bardzo rzadki, proszę pana.
+ + +
– Jaki śliczny z ciebie chłopiec – wykrzykuje ciocia. – Nosek masz po mamusi, oczy po tatusiu, usta po babci.
– Spodnie po bracie i buty po siostrze – dodaje Jasio.
+ + +
Jasio szepcze tacie na ucho:
– Jak dasz mi 10 zł, to powiem, co mówił mamie taki pan w mundurze, który przychodzi tu co rano.
Ojciec wyjmuje 10 złotych i daje synowi.
– Jasiu, mów już, co mówi ten pan?
– Mówi: Dzień dobry. Poczta dla pani.
+ + +
– Mamusiu, czy wiesz ile jest pasty do zębów w tubie?
– Nie mam pojęcia, syneczku.
– A ja wiem. Od telewizora do kanapy.
+ + +
– Jasiu, dlaczego spóźniłeś się na lekcję?
– Bo użądliła mnie pszczoła.
– Pokaż.
– Mie mogę.
– Usiądź.
– Też nie mogę.
+ + +
Nauczycielka pyta Jasia:
– Jasiu, jaki znany człowiek miał inicjały WL?
Jasio na to:
– Włodzimierz Lubański.
Nauczycielka:
– Źle, musisz wiedzieć, że to był Włodzimierz Lenin.
Na to Jasio:
– Nie znam, to chyba jakiś rezerwowy.
+ + +
Jasio pyta ojca:
– Tato, czy to prawda, co mówiła wczoraj pani Kowalska, ze ludzi pochodzą od małpy?
– Być może, synku, nie znam rodziny pani Kowalskiej.
+ + +
Jasio pyta mamę:
– Mamo, czy dziś jest piękny dzień?
– Dlaczego pytasz, synku?
– Bo nasza pani powiedziała, ze pewnego pięknego dnia zwariuje.
+ + +
W klasie zachorowała nauczycielka. Wowie polecili ja odwiedzić. Następnego dnia Wowa wchodzi do klasy i ogłasza:
– Położenie beznadziejne. Maria Iwanowna przyjdzie jutro do szkoły.
+ + +
W szkole pani kazała narysować dzieciom swoich rodziców. Po chwili podchodzi do małego Jasia i pyta:
– Dlaczego twój tata ma niebieskie włosy?
– Bo nie mam łysej kredki.
+ + +
– Jasiu, czy twój tata nie pomaga ci już w odrabianiu lekcji?
– Nie, ta ostatnia dwója z matematyki zupełnie go załamała.
+ + +
– Jasiu, dlaczego masz w dyktandzie te same błędy, co twój kolega z ławki?
– Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego.
+ + +
Nauczyciel na lekcji polskiego pyta Jasia:
– Jaki to czas – ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie?
– Sobota wieczór, proszę pana.
+ + +
Na przystanku autobusowym Jasio trąca w nogę starszego pam.
– Czy pan lubi lizaki?
– Nie.
– To proszę go na chwile potrzymać, bo muszę zawiązać sznurowadła.
+ + +
– Tato, mama mówiła, ze ta szyba w naszych drzwiach wejściowych jest nietłukąca.
– Tak, Jasiu.
– Otóż muszę ci powiedzieć, że oboje bardzo się myliliście.
+ + +
Mama pyta swego synka:
– Jasiu, jak się czujesz w szkole?
– Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.
+ + +
Mały Jasio puka do sąsiada.
– Tatuś prosił, żeby pan pożyczył…
– Cukru? Soli? – próbuje zgadnąć sąsiad.
– Nie, korkociąg.
– Korkociąg? To powiedz tatusiowi, że zaraz sam przyniosę.
+ + +
– Bardzo dziękuję cioci za prezent – mówi mały Kazio.
– Ależ nie ma za co, Kaziu.
– Też tak myślałem, ciociu, ale mama kazała podziękować.
+ + +
– Jasiu, a gdzie jest wasz tatuś? – dopytuje się ciekawski sąsiad.
– Pojechał na trzy lata do Ameryki.
– A dlaczego was ze sobą nie zabrał?
– Bo my w tym napadzie nie braliśmy udziału.
+ + +
Pani w przedszkolu pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie.
– No, weszły.
Spocona siedzi na podłodze. Dziecko mówi:
– Ale mam buciki odwrotnie.
Pani patrzy, faktycznie. No to je ściąga, sapie… Uuuuf, zeszły. Wciąga je znowu, sapie, ciągnie… Uuuf, weszły. Pani siedzi, dyszy, a dziecko mówi:
– Ale to nie moje buciki.
Pani już zdenerwowana. Odczekała i znowu szarpie się z butami. Zeszły. Na to dziecko:
– Bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno za szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buciki, opanowując złość.
W końcu udało się, weszły.
– No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie masz rękawiczki?
– W bucikach.
+ + +
Romuś słyszał rodzinną legendę, że jego ojciec, dziadek, a nawet pradziadek w dniu swoich urodzin chodzili po pobliskim jeziorze jak Jezus. Postanowiwszy przekonać się o jej prawdziwości w swoim przypadku, wypłynął w dniu swoich urodzin łódką na środek jeziora – przełożył nogi przez burtę i omal się nie utopił.
– Romuś – westchnęła babcia, kiedy go przywieziono do domu – twój ojciec i – świeć Panie nad ich duszami – dziadek i pradziadek, urodzili się w styczniu, ty – w lipcu.
+ + +
Jaś wita babcię, która przyjechała w odwiedziny:
– Dzień dobry, babciu. Tata się ucieszy.
– A dlaczego, kochanie?
– Bo przed chwila powiedział, że tylko ciebie nam do szczęścia brakuje.
+ + +
Babcia postanowiła odwiedzić Jasia. Jasio bardzo się cieszył z przyjazdu babci. Kiedy siedzieli przy rodzinnym stole, Jasio podchodzi do babci i pyta:
– Babciu, czym ty przyjechałaś?
A babcia na to:
– Pociągiem, a czemu pytasz, Jasiu?
– Nic. Tak tylko pytałem, bo tata mówił, że cię diabli przynieśli.
+ + +
Babcia do wnuczka:
– Jak będziesz grzeczny, to pójdziesz do nieba, a jak będziesz dokazywał – pójdziesz do piekła.
– Babciu, a co mam zrobić, żeby pójść do kina.
+ + +
– Babciu, jak ci smakował cukierek?
– Bardzo dobry.
– Dziwne. Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował.
+ + +
– Powiedz, czy dalej od nas są położone Chiny czy Księżyc? – pyta nauczyciel/
– Proszę pana, myślę, ze Chiny.
– A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
– Bo Księżyc już widziałem nieraz, a Chin jeszcze nigdy.
+ + +
Synek do mamy:
– Mamo, a mi się chce sikać.
– To idź się wysikaj, ale na drugi raz mów, że ci się chce gwizdać.
Następnym razem:
– Mamo, mi się chce gwizdać.
– To idź sobie pogwizdać.
W nocy synek śpi z dziadkiem, który o niczym nie wie. Dziecko budzi się w środku nocy i mówi:
– Dziadku, mi się chce gwizdać.
– Nie wolno teraz gwizdać, bo jest noc.
– Ale mi się naprawdę chce mocno gwizdać.
– Nie wolno, bo wszystkich pobudzisz.
– Ale ja już nie mogę!
– To zagwiżdż mi tak po cichutku do ucha.
+ + +
– Jasiu, wierzysz w duchy? – pyta nauczycielka.
– A dlaczego?
– Widzisz, przed szkołą stoi twój dziadek, na którego pogrzeb zwalniałeś się wczoraj z matematyki.
+ + +
– Malinowski, znowu śpisz na lekcji.
– Wcale nie śpię.
– To powtórz moje ostatnie zdanie.
– Malinowski, znowu śpisz na lekcji.
+ + +
Nauczycielka do Jasia:
– Przyznaj się, ściągałeś od Małgosi?
– Skąd pani to wie?
– Bo obok ostatniego pytania ona napisała: nie wiem, a ty napisałeś: ja też.
+ + +
Nauczyciel poleciła uczniom napisać wypracowanie na temat: Jak trzeba się uczyć?
Jasio napisał: „Im więcej się człowiek uczy, tym więcej umie. Im więcej umie, tym więcej zapomina. Im więcej zapomina, tym mniej umie. Im mniej umie, tym mniej zapomina. Więc po co się uczyć?”
+ + +
Mama pyta Jasia:
– Jasiu, dlaczego płaczesz?
– Bo śniło mi się, że szkoła się paliła.
– Nie płacz, to tylko sen.
– Właśnie dlatego płaczę.
+ + +
– Jasiu, powiedz nam – pyta ksiądz na lekcji religii. – Co musimy zrobić, aby otrzymać rozgrzeszenie?
– Musimy grzeszyć, proszę księdza – pada odpowiedź.
+ + +
Jasio przychodzi do domu. Mama krzyczy:
– Dlaczego masz takie brudne ręce?
– Bo bawiłem się w piaskownicy.
– Ale dlaczego masz czyste palce?
– Bo gwizdałem na psa.
+ + +
Na lekcji religii ksiądz pyta:
– Jasiu, gdzie mieszka Pan Bóg?
– U nas w łazience.
– Jasiu, co ty mówisz? Dlaczego tak twierdzisz?
– Bo co rano mama wali do drzwi i krzyczy: Boże, jeszcze tam jesteś?
+ + +
Pani pyta Jasia:
– Jakie kwiaty najbardziej lubisz?
– Róże.
– Proszę, napisz to na tablicy?
– Chyba jednak wolę maki – mówi Jasio.
+ + +
Pani na lekcji przyrody pyta dzieci, jakie mają zwierzęta. Kasia mówi:
– Ja mam psa.
Bartek mówi:
– Ja mam kota.
– A ty, Jasiu, co masz? – pyta pani.
– Ja mam kurczaka w zamrażalniku.
+ + +
Mama mówi do synka:
– Jasiu, dlaczego już się nie bawisz z Kaziem?
– A czy ty, mamusiu, chciałabyś się bawić z kimś, kto kłamie, bije i przeklina?
– Oczywiście, ze nie.
– No, widzisz. Kazio tez nie chce.
+ + +
– Jasiu, taki brudny nie pójdziesz do szkoły.
– Dobrze, mamusiu, nie pójdę.
+ + +
Jasio pyta nauczycielkę:
– Proszę pani, czy można ukarać kogoś za coś, czego nie zrobił?
– Oczywiście, że nie można, Jasiu.
– Więc ja zgłaszam, że nie zrobiłem pracy domowej.
+ + +
Na lekcji matematyki nauczyciel pyta dzieci:
– Nad rzekę poszło piętnastu chłopców. Pięciu z nich rodzice nie pozwolili wchodzić do wody. Ilu się kąpało?
– Piętnastu, proszę pani! – wyrywa się Jaś.
+ + +
Jasio chwali się koledze:
– Wiesz na urodziny dostałem od rodziców rowerek i trąbkę.
– A z czego cieszysz się bardziej?
– Yyy. Chyba z trąbki.
– A dlaczego?
– Bo tata daje mi codziennie 50 zł, żebym przestał trąbić.
+ + +
– Kto to jest hipokryta? – pyta pani na lekcji.
– Ja wiem – zgłasza się Jaś – to uczeń, który twierdzi, że lubi chodzić do szkoły.
+ + +
Jasio pyta tatę:
– Czy potrafisz podpisać się z zamkniętymi oczami?
– Potrafię.
– To świetnie. Trzeba podpisać się kilka razy w moim dzienniczku.
+ + +
Mama pyta Jasia:
– Jaka jest ta wasza nowa pani od matematyki?
– Bardzo fajna. Już drugi jaz podczas tej zimy złamała nogę.
+ + +
Na szkolnej wycieczce do lasu Jasio pyta pani:
– Proszę pani, co to jest?
– A widzisz Jasiu, to są czarne jagody.
– A dlaczego są czerwone? – pyta Jasio.
– Bo są jeszcze zielone.
+ + +
Dzieci miały przynieść do szkoły różne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
– A ty co przyniosłeś? – pyta nauczycielka Jasia.
– Aparat tlenowy.
– Tak? A skąd go wziąłeś?
– Od dziadka.
– A co na to dziadek?
– Eeeeech… cheeee….
+ + +
Nauczycielka do Jasia:
– Świetny rysunek, ale przyznaj się, kto go robił? Ojciec czy matka?
– Nie wiem, ja już spałem.
+ + +
– Jasiu, kogo częściej słuchasz: mamy czy taty? – pyta nauczycielka w szkole.
– Mamy.
– A dlaczego?
– Bo mama więcej mówi.
+ + +
Jasio do ojca:
– Tato, a właściwie dlaczego ziemia się kręci?
– A czy ty czasem nie widziałeś mojego koniaku?
+ + +
W liście z kolonii Jasio pisze do rodziców:
– Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony. Dużo leżę i odpoczywam. Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie.
PS. A co to jest epidemia?
+ + +
Mama do Jasia:
– Usiądź, synku, i opowiedz nam jakąś śmieszną historyjkę.
– Problem w tym, że nie mogę usiąść. Przed chwilą opowiadałem śmieszną historyjkę o tatusiu.
+++
Dwie muchy grają w piłkę nożną w filiżance. Po jakimś czasie jedna mówi do drugiej:
– Staraj się, bo za tydzień gramy w pucharze.
+ + +
Przychodzi facet do sklepu zoologicznego. Ciągnie za sobą niedźwiedzia brunatnego na łańcuchu i pyta:
– Gdzie jest ten łobuz, który dwa lata temu sprzedał mi tego chomika?!?
+ + +
Podpity mąż wraca do domu.
– Ty pijaku! Nie mam już do ciebie słów!
– Książek nie czytasz, to i słownictwo ubogie…
+ + +
Dwaj znajomi spotykają się po latach:
– Ożeniłeś się?
– Sześć lat temu.
– Nie jesteś czasem zazdrosny?
– Owszem, cały czas. Zazdroszczę kawalerom…
+ + +
– Zosiu, jaki ten twój piesek chudy. Jak się wabi?
– Anoreksio.
+ + +
Nauczyciel biologii pyta Stasia:
– Po czym poznasz drzewo kasztanowca?
– Po rosnących na nim kasztanach.
– A jeśli kasztanów na nim jeszcze nie ma?
– To ja poczekam…
+ + +
Na lekcji geografii:
– Większą połowę Ziemi zajmują wody – mówi uczeń.
Na to nauczycielka:
Ile razy mówiłam, ze nie ma większej i mniejszej polowy! Ale jak zwykle większa połowa klasy nie uważała…
+ + +
– Tato, mój nauczyciel polskiego pochwalił mnie dzisiaj.
– Naprawdę? Co powiedział?
– Powiedział, że piszę jak lekarz z 30-letnią praktyką.
+ + +
Rozmowa ucznia z nauczycielem:
– Nie zasłużyłem na jedynkę!
– Masz rację, moje dziecko, ale regulamin szkolny nie przewiduje niższych ocen.
+ + +
– Czy nauczyciel nie zorientował się, że pomagam ci w odrabianiu lekcji? – pyta ojciec syna.
– Nie, ale mówi, ze jestem coraz głupszy.
+ + +
Nauczyciel kazał Jasiowi napisać w zeszycie 100 razy zdanie:
„Nigdy nie będę mówił do nauczyciela „TY”.
Nazajutrz Jasio przynosi zeszyt.
– Dlaczego to zdanie napisałeś nie 100 ale 200 razy? – pyta zdziwiony nauczyciel.
– Bo bardzo cię lubię, Mieciu.
+ + +
Nauczyciel pyta Agatkę:
– W jaki sposób można uzyskać światło dzięki wykorzystaniu wody?
– Trzeba umyć okno, panie profesorze.
+ + +
Polonistka pyta Arturka:
– Powiedz mi kto to był: Mickiewicz, Słowacki, Norwid?
– Nie mam pojęcia. A czy pani wie kto to był Zyga, Chudy i Kazek?
– Nie wiem – odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
– To co mnie pani swoja bandą straszy?
+ + +
Na lekcji pani pyta o wymarzone zawody. Dzieci wybierały zawody aktorek, piosenkarzy, strażaków, policjantów, itp. Tylko Jaś mówi, ze chciałby zostać świętym Mikołajem.
– Czy dlatego Jasiu, że roznosi prezenty? – pyta nauczycielka.
– Nie. Dlatego, że pracuje raz w roku.
+ + +
Dwóch braci przed świętami nocuje u dziadków. Przed pójściem spać klękają i się modlą. Młodszy ile sił w płucach woła:
– Modlę się o nowy rowerek, modlę się o nowe żołnierzyki, modlę się o nowy odtwarzacz dvd!
Starszy pyta:
– Dlaczego tak krzyczysz? Bóg nie jest głuchy.
– Bóg nie, ale babcia z dziadkiem tak.
+ + +
Na lekcji biologii:
– Nigdy nie należy całować zwierząt, bo w ten sposób roznosi się zarazki! Czy ktoś może dać przykład?
– Moja ciocia często całowała swojego pieska…
– I co się stało?
– Piesek zdechł!
+++
W gabinecie okulisty pacjent nie może przeczytać żadnej literki, nawet z bardzo bliska.
– Ma pan bardzo słaby wzrok – stwierdza lekarz.
– Gdzie tam, ja nie umiem czytać!
+ + +
Na przyjęciu gospodarz domu oznajmia gościom:
– A teraz mój pies zaśpiewa państwu swoją ulubioną arię.
Goście ukradkiem pukają się w głowy, że pewnie gospodarz za dużo wypił. Jednak do pokoju wchodzi pies i zaczyna śpiewać wspaniałym barytonem.
Goście są oszołomieni.
– Ten pies ma wielki talent! Powinien śpiewać w operze! Niech go pan zapisze na studia muzyczne!
– Próbowałem, ale on się uparł. Chce zostać lekarzem…
+++
Czwartoklasista przychodzi do ojca z pracą domową z biologii:
– Tatusiu, od czego robi się burza?
Ojciec wzdycha i odpowiada:
– Synku, czasami od jednej skarpetki…
+++
Wycieczka szkolna w muzeum. Zainteresowanie Stasia wzbudza tabliczka umieszczona obok mumii.
– Tutaj jest napisane 2466PNE. Co to może znaczyć? – zastanawia się głośno.
– To chyba rejestracja samochodu, który potrącił tego nieboszczyka – dopowiada kolega.
+++
Przed klasówką:
– Mam nadzieję, że dzisiaj nikogo nie przyłapię na ściąganiu!
– My również, proszę pani!
+++
Nauczyciel opowiada klasie o małpach. Dostrzega, ze mała Zuzia nie słucha. Zwraca jej więc uwagę:
– Zuziu! Słuchaj uważnie i patrz na mnie, bo nie będziesz wiedziała jak wygląda małpa.
+++
Rozmowa kolegów:
– Wiesz, mam bardzo zdolną żonę. Z niczego potrafi zrobić co najmniej trzy rzeczy… – mówi jeden.
– Naprawdę? Jakie?
– Sałatkę, kapelusz i awanturę.
+ + +
– Co to jest dziedziczność? – pyta nauczyciel ucznia.
– Dziedziczność jest wtedy, gdy uczeń dostaje dwóję za wypracowanie, które napisał jego ojciec.
+ + +
Nauczyciel historii wpada zdenerwowany do pokoju nauczycielskiego i mówi do dyrektora:
– Ech, ta II a! Nie wytrzymam z tymi baranami! Pytam ich, kto wziął Bastylię, a oni krzyczą, że to żaden z nich.
– Niech się pan nie denerwuje, kolego – uspokaja dyrektor. – Może to rzeczywiście ktoś z innej klasy?
+ + +
Nauczyciel zwraca się do ucznia:
– Grzesiu, nie wiem, czy się nadajesz do szkoły, ale z pewnością powinieneś grać w totolotka.
– A to czemu, proszę pana?
– Bo na 49 pytań dobrze odpowiedziałeś dokładnie na sześć.
+ + +
Spotyka się dwóch kolegów. Jeden jest wyraźnie smutny. Ten drugi pyta go:
– Czemu jesteś smutny?
– No wiesz, porwali mi teściową i żądają okupu.
– Zaraz, zaraz teściową. To co się martwisz?
– Powiedzieli, że jeśli nie dam im okupu, to mi ją sklonują.
+ + +
Młoda, śliczna sekretarka w pierwszym dniu pracy stoi nad niszczarką dokumentów z niepewną miną. Oczarowany nią kolega postanawia wybawić dziewczynę z opresji.
– Mogę w czymś pomóc?
– Pokaż mi jak to działa?
Chłopak bierze z jej rąk dokumenty i wkłada do niszczarki.
– Bardzo ci dziękuję! A którędy wychodzą kopie?
+ + +
W kinie facet położył rękę na kolanie swojej sąsiadki.
– Pan się chyba pomylił?! – protestuje kobieta.
– A więc to nie jest pani kolano?
+ + +
– Pożycz mi sto złotych.
– Życzę ci stu złotych.
+ + +
Ojciec odbiera pociechę z przedszkola. Nagle zwraca się do opiekunki:
– Proszę pani, ale to nie jest moje dziecko!
– A co za różnica i tak pan jutro je przyprowadzi.
+ + +
– Po czym poznać wesołego motocyklistę?
– Po muchach między zębami.
+ + +
– Był tu dziś pewien młody człowiek i prosił o twoja rękę.
– I co, zgodziłeś się, tatusiu?
– Wybiłem mu ten pomysł z głowy. Szkoda mi się go zrobiło…
+ + +
– Mamo, czy łatwo dotrzymać tajemnicy??
– Nie wiem, córeczko. Nigdy nie próbowałam!
+ + +
W mieszkaniu dzwoni telefon. Kowalski, ojciec trzech dorastających córek, podnosi telefon.
– Haloooo, czy to ty żabciu? – słyszy w słuchawce ciepły baryton.
– Nie, przy telefonie właściciel stawu…
+ + +
Żona wróciła do domu z kliniki chirurgii plastycznej.
– Jak ci się podobam?
Mąż przygląda się jej uważnie. W końcu mówi:
– Zrobili co mogli.
+ + +
Przychodzi do baby sprzedawca odkurzaczy, stawia odkurzacz na podłodze, podłącza do prądu i mówi:
– Zjem każdy paproch, którego nie wciągnie to supernowoczesne urządzenie.
Na to baba:
– Życzę panu smacznego. Od dwóch dni nie mamy prądu.
+ + +
– Ten nasz nowy kierownik, to jakiś tępy jest, wiesz?
– A dlaczego?
– Już trzy razy dzisiaj pytał się mnie dlaczego nic nie robię.
+++
W samochodzie zostawiono psa, żeby przez noc pilnował auta przed kradzieżą. Rano w samochodzie nie ma kół, a za wycieraczką karteczka:
„Nie krzyczcie na psa. Szczekał cały czas”.
+++
Rozmowa dwóch kumpli.
– Ale masz wypasiony zegarek!
– Złoty.
– Skąd masz?
– Wygrałem wyścig.
– Jaki wyścig?!
– Ja, dwóch ochroniarzy z galerii handlowej i dwóch policjantów z patrolu.
+ + +
Przychodzi koń do baru:
– Piwo proszę.
– 10 zł.
Koń powoli sączy piwo, a barman zagaduje:
– Rzadko widzimy tu konie.
– No nie dziwię się! Piwo za 10 zł…
+ + +
Poleciał Amerykanin na księżyc. Miał tam być jako pierwszy z ludzi. Wylądował, patrzy – a zza skały wyskakuje Rusek, Chińczyk i Polak.
Oburzony pyta:
– Co to znaczy? Miałem tu być pierwszy.
Na to Rusek:
– Nasz wywiad dobrze się spisał, przechwycili tajne informacje i jestem.
Chińczyk:
– Nas jest w kraju dużo. Brat podsadził brata i tak aż do księżyca.
– A ty co tu robisz? – pyta Amerykanin Polaka.
– Daj mi Pan spokój. Z wesela wracałem.
+ + +
Syn piłkarza wraca z zakończenia roku.
– Tato, mój kontrakt z kl. IV został przedłużony o rok!
+ + +
Przychodzi blondynka do kiosku i mówi:
– Poproszę bilet za 2,50.
– Proszę bardzo – odpowiada sprzedawca.
– Ile płacę? – pyta blondynka.
+ + +
– Tarty mają dwa miliony lat i trzy miesiące – mówi baca oprowadzając turystów.
– Baco, a skąd wiecie z taką dokładnością?
– A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i mówił, że mają dwa miliony.
+ + +
– Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? – pyta sędzia na rozprawie.
– Wziąłem go za sarnę.
– A kiedy spostrzegł pan swoją pomyłkę?
– Kiedy sarna odpowiedziała ogniem?
+++
Rosyjski oligarcha zwiedza Luwr.
Przewodnik:
– No i jak się panu podoba?
– Ładnie. Skromnie, ale ładnie.
+++
FACECI NA ZAKUPACH ?
* Moja mama zrobiła mojemu ojcu listę na zakupy. Na liście była Pyralgina. Ojciec przyjechał z pelargonią.
* Poprosiłam męża, żeby mi kupił płatki kosmetyczne. Wrócił z całą reklamówką najróżniejszych płatków śniadaniowych, bo nigdzie nie było kosmicznych.
* Mojemu napisałam na kartce – dwie „ćwiartki”, tylko nie dopisałam, że z kurczaka” – przyniósł pół litra.
* Mój kiedyś miał kupić śmietankę trzydziestkę to kupił 30 sztuk.
* Idź po śmietanę do sklepu. Za chwilę telefon. Ewa nie ma chleba to wziąć bułki??
* Mój syn będzie mężem… kiedyś – kup śmietanę 36%”. Nie było to kupił dwie 18%”.
*Kup kapustę włoską – na gołąbki nadmieniłam. To przyszedł mi do domu z sałatą rzymską. Mówię, co to jest?! Miałeś kupić włoską, a nie rzymską (w dodatku sałatę) a mąż na to – no przecież rzymska to też włoska! I weź tu dyskutuj”.
* Mojemu mówię – kup koperek, to on na to – czyli to zielone z pietruszki ?
* „Mój mąż jak wysłałam go po natkę pietruszki to kupił koperek, a jak po korzeń pietruszki to kupił imbir. Teraz mówię, że chcę białą marchewkę.
*Koleżanki mąż szedł na zakupy do spożywczaka, ona: kup mi coś,??on: co?, ona: zaskocz mnie??. Kupił jej herbatę z dziurawca!
* Mój przyniósł godzinę przed imprezą zamiast mozarelli przyniósł mortadelę ……
* Kiedy poprosiłam męża żeby kupił ciasteczka maślane, to przyniósł do domu zwykłe herbatniki i kostkę masła.
* Ja mojemu mężowi dołączyłam do listy zakupów: ser feta. Po powrocie powiedział, że wszystko kupił, ale serwet nie było.
* Mój syn poszedł kupić 2 kg cukru, przychodzi i mówi że kupił 2 x po 1kg bo nie było całego 2kg
* Prosiłam syna o 2 kg mąki kupił 4 i powiedział ze dziwnie pakowana jakoś, bo na opakowaniu pisało 450.
* Kiedyś wysłałam męża po ciecierzycę, szuka i szuka, nie może znaleźć, więc zapytał panią z obsługi i pyta jej czy jest „cień księżyca”. Babka patrzy na niego jak na idiotę, bo nie wiedziała o co chodzi, w końcu dał jej kartkę i sama przeczytała, a ten mój źle odczytał, babka miała taki ubaw na koniec dnia, że aż mu podziękowała za poprawę humoru.
* Mój syn zamiast majeranku chciał kupić cyjanek. Na pytanie sprzedawcy do czego, powiedział: mama gotuje dla taty fasolkę.
* Mój mąż poszedł dzisiaj na zakupy. Mówię do niego: kup szczypiorek, a on do mnie: to takie białe z zielonym? Mówię no kurde nie wiesz jak wygląda szczypiorek? A on do mnie, że on nie je tego badziewia. Ostatecznie zadzwonił przez Messenger i pokazuje mi por.
* Mój sałaty lodowej szukał na mrożonkach ???.
* Moj mąż tez potrafi robić zakupy. Kup makaron. Poszedł do sklepu i mówi poproszę makaron, pani pyta jaki ? A on odpowiada kluski….
* Moja ślubna wysłała mnie do spożywczego, abym kupił dwie paczki nitek. Nie było w paczkach, kupiłem dwie szpulki. I zamiast podziękowania to usłyszałem, że jestem idiota.
* Przed niedziela palmową poprosiłam żeby kupił palmę (wielkanocną, jasne przecież) to wrócił jak bohater z okrzykiem: Palmy nie było kupiłem Kasie ( margarynę).
* Ja wysłałam męża po liścia laurowego. Jakoś go długo nie było…. Jakież było moje zdziwienie kiedy w drzwiach ukazał mi się z doniczką i dumny z siebie mówi ” Znalazłem!”. Zamiast suszonego w torebce kupił mi całego krzaka!
* Prosiłam męża żeby kupił jeden koperek na targu. Pani podaje mu, wiadomo pęczek – a on się upiera, że żona chciała tylko jeden.?
* Pamiętam raz jak wysłałam syna po chleb i przyszedł z kilogramem mąki, bo chleba nie było. Męska pomysłowość nie zna granic.
* Kiedyś moja ciocia kazała mężowi kupić śmietanę 30% – to kupił 30% tańsza na wyprzedaży.
* Kazałam synowi kupić mąkę ziemniaczaną – kupił zwykłą mąkę i ziemniaki ?
* Kazałam mężowi kupić porcje rosołowe to przyniósł kostki. I jeszcze pyta – A to nie to samo?
+++
Korytarzem szkolnym zmierza na zajęcia dwóch nauczycieli. Jeden młody dźwiga pod pachami pomoce naukowe, książki, plany, dziennik, a drugi – starszy już nauczyciel idzie tylko z małym notesem w dłoni… Młody pedagog podsumowuje tę sytuację:
– Panu to dobrze. Pan to wszystko ma już w głowie!
Na to odpowiada ten drugi:
– Znacznie niżej, drogi kolego, znacznie niżej…
+++
Dwa jelenie stoją na paśniku i żują ospale siano nałożone tu przez gajowego. W pewnej chwili jeden z jeleni mówi:
– Chciałbym, żeby już była wiosna.
– Tak ci mróz doskwiera?
– Nie, tylko już mi obrzydło to stołówkowe jedzenie!
+ + +
– Tato – spytał Jasiu – czy tę budowlę ogrodzili, żeby nikt nie widział, co tam robią?
– Nie, synku, żeby nikt nie widział, że tam nic nie robią…
+ + +
Mąż do żony:
– Wiosna przyszła, taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłóg. Wyszłabyś lepiej na dwór i umyła samochód…
+ + +
W ZOO zwiedzający do dozorcy:
– Panie, kiedy będzie pan karmił małpy?
– A co, głodny pan?
+ + +
Przesłuchanie policyjne na Grenlandii. W pewnym momencie pytają Eskimosa:
– Co Pan robił w nocy z 20 października na 15 marca?
+ + +
Kobieta rozmawia ze swoim gospodarzem o lokatorach mieszkających nad nią:
– Oni w nocy tupią i głośno się zachowują aż do północy – skarży się kobieta.
– Czy to pani przeszkadza? – pyta gospodarz.
– Nie, ja zwykle o tej porze ćwiczę grę na skrzypcach.
+ + +
Dwaj policjanci wybrali się w podróż służbową. W hotelu jednego zakwaterowano w pokoju numer 23, a drugiego -pod numerem 24. Zgodnie z normą po skończonej pracy wybrali się do kościoła. Kończy się Msza, ksiądz mówi:
– Przekażcie sobie znak pokoju.
Obaj mundurowi patrzą na siebie i mówią:
– Dwadzieścia trzy.
– Dwadzieścia cztery.
+ + +
Blondynka do męża:
– Wychodzę na podwórko podlać kwiaty.
– Przecież pada deszcz…
– Nie szkodzi, mam parasolkę.
+ + +
Przychodzi policjant do sklepu papierniczego.
– Poproszę długopis.
– Jaki?
– Nooo… Taki do wypisywania mandatów!
+ + +
Do zataczającego się jegomościa podchodzą dwaj policjanci.
– Dokumenty proszę – mówi pierwszy.
– Nie mam.
– No to idziemy – mówi drugi.
– No to idźcie.
+ + +
– Franek! Sprawdź, czy w naszym radiowozie działa lewy kierunkowskaz – mówi milicjant do kolegi.
– Działa… nie działa… działa … nie działa.
+ + +
– Wysoki sądzie, wnoszę o otwarcie okna.
– Uchylam!
+ + +
Przychodzi Jasiu do sklepu, podaje sprzedawczyni kankę i mówi:
– Poproszę trzy litry miodu.
Sprzedawczyni bierze kankę, nalewa miodu, podaje Jasiowi, a ten mówi:
– Tata jutro przyjdzie i zapłaci.
Na to sprzedawczyni:
– Nie, tak nie można!
Zabiera chłopcu kankę, wylewa miód i oddaje pustą. Jasiu wychodzi na ulicę, zagląda do kanki i mówi:
– No to miał rację tata, na trzy kanapki wystarczy.
+ + +
Przychodzi student na egzamin z historii transportu i ten zadaje mu na dzień dobry pytanko:
– Proszę podać ile wynosiła długość linii kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
– A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
– Wie pan co, jest mi to obojętne.
Odpowiedz studenta:
– Rok 1943 – kilometrów 0.
+ + +
– Jak trzech policjantów otwiera konserwę?
Siadają wokół stołu, jeden puka w puszkę i mówi:
– Policja! Otwierać. Jesteście otoczeni!
+ + +
– Moja siostra jest chora na szkarlatynę – oznajmia Jasiu w szkole.
– To wracaj do domu, bo mi zarazisz całą klasę – mówi wychowawczyni.
Po dwóch tygodniach Jasiu pojawia się na lekcjach.
– I co, siostra wyzdrowiała? – pyta nauczycielka.
– Nie wiem, jeszcze nie pisała.
– To gdzie ona jest?
– W Niemczech.
+ + +
Przychodzi facet do komisariatu, patrzy, a tam policjant gra w szachy z psem. Zachwycony facet mówi:
– Panie władzo, co za inteligentny pies, umie grać w szachy!
Policjant na to:
– Panie, co pan? To głupie bydlę! Wygrałem 5:3…
+ + +
Jaś pyta tatę:
– Wiesz, który pociąg ma największe spóźnienie?
– Który? – pyta zdziwiony ojciec.
– Ten, który w zeszłym roku obiecałeś mi na gwiazdkę.
+ + +
Syn kończy 18 lat. Ojciec daje mu w prezencie cygarniczkę stwierdzając, że od tego momentu pozwala mu palić.
– Dziękuję tato, ale ja rzuciłem palenie dwa lata temu…
+ + +
Dwaj uczniowie szarpią policjanta za mundur.
– Panie policjancie, prędko, nasz nauczyciel…!
– Co się stało? Napadli go!? Biją?!
– Nie, on nieprawidłowo zaparkował.
+ + +
Jakie są trzy największe kłamstwa studenta?
– Od jutra nie piję. Od jutra się uczę. Dziękuję, nie jestem głodny.
+ + +
Podchodzi facet do policjanta:
– Przepraszam, panie władzo, ktoś ukradł mi samochód.
– Gdzie pan parkował?
– Tam, za rogiem.
– To macie szczęście, obywatelu! Gdyby tam jeszcze stał, byłoby 200 zł za złe parkowanie!
+ + +
– Co mówi informatyk, kiedy na urodziny dostaje pendriva?
– Dziękuję za pamięć!
+ + +
Ulicą przechadza się pewien mężczyzna. Nagle zauważa małą dziewczynkę palącą papierosa.
– Czy twoja matka wie, że palisz? – pyta.
Na to ona:
– A czy twoja żona wie, że zaczepiasz małe dziewczynki na ulicy?
+ + +
Dwaj sąsiedzi rozmawiają przez ogrodzenie:
– Bardzo przepraszam za moje kury, które wydziobały wszystkie nasiona pańskich kwiatów.
– Ale to drobiazg, to ja przepraszam za psa, który wydusił wszystkie kury.
– Nie ma o czym mówić, żona rozjechała go przecież samochodem.
– Tak wiem, podziurawiłem w nim opony…
+ + +
Żona do męża oglądającego mecz:
– Co takiego jest w tej piłce, że nie możecie bez niej żyć?
– Powietrze.
+ + +
Brunetka kupiła sobie samochód. Wsiada i mówi:
– Chyba są źle ustawione lusterka. Nie widzę siebie, tylko jakieś samochody.
+ + +
Facet zwierza się kumplowi:
– Zapytałem wczoraj żonę: „Kochanie, gdybym stracił pracę i wszystkie oszczędności, to czy nadal byś mnie kochała?”
– I co ona na to?
– Odpowiedziała bez zastanowienia: „Oczywiście, skarbie, że bym Cię kochała. Tęskniłabym, ale kochała”.
+ + +
Kapitan wzywa nurka pracującego pod wodą:
– Natychmiast wracaj na pokład.
– Ale po co, pali się?
– Gorzej, nasz statek tonie.
+ + +
Pewna dama przyszła do księdza i mówi:
– Dziś rano zobaczyłam się w lustrze i uznałam za bardzo piękną. Czy to jest grzech?
– Nie, córko moja, to jest złudzenie optyczne.
+ + +
Daj mężczyźnie rybę, a nakarmisz go na cały dzień. Naucz mężczyznę łowić ryby, to nakupi sprzętu za kilka tysięcy złotych, którego będzie używał dwa razy w roku…
+ + +
Rozmawiają dwaj kumple:
– Mam już dosyć. Moja żona nie daje mi żyć. Nie mam już jak oddychać.
– A moja odwrotnie. Ledwo do domu przyjdę, to mówi: weź głęboki oddech i chuchnij!
+ + +
Trzech robotników sowieckich siedzi w celi. Pierwszy mówi:
– Przyszedłem do pracy o pięć minut za wcześnie i oskarżyli mnie o szpiegostwo.
Drugi mówi:
– Przyszedłem do pracy spóźniony pięć minut i oskarżyli mnie o sabotaż.
Trzeci:
– A ja przyszedłem do pracy na czas i oskarżyli mnie o kupienie zegarka za Zachodzie…
+ + +
Na rynku przed stosem pomarańczy stoi chłopiec. Stoi i stoi. Właściciel towarów nie może się oprzeć, żeby nie skomentować jego intencji:
– Co, próbujesz ukraść pomarańczę!
– Wręcz przeciwnie, staram się nie ukraść.
+ + +
Wraca mąż z pracy i pyta żonę:
– Mamy może coś smacznego na kolację?
Żona uśmiecha się do niego zalotnie:
– Mogę być ja?
– Przecież wiesz, że lekarz zabronił mi tłustego…
+ + +
Facet tłumaczy swoje spóźnienie w biurze:
– Gdy wychodziłem do pracy, moja sąsiadka krzyczała na swoje dzieci tak strasznie, że nawet ja wróciłem do domu i pościeliłem łóżko.
+ + +
Co zabiera ze sobą na turniej rycerski informatyk?
– Kopię zapasową.
+ + +
Żona do męża w czasie kłótni:
– Mam nadzieję, że w raju kobiety są oddzielone od mężczyzn.
– Oczywiście! Inaczej cóż to byłby za raj?!
+ + +
– Tato, co to jest hipopotam?
– To jest taka zwariowana ryba.
– Ryba? Przecież żyje na lądzie.
– Na tym właśnie polega jej dziwactwo.
+ + +
– Tato, jakiś pan chce rozmawiać z gospodarzem domu.
– W takim razie poproś mamę.
+ + +
– Tato, czy jak będę tak duży jak ty, to będę mógł robić, co mi się podoba?
– O nie, synku. Wtedy zapewne będziesz żonaty.
+ + +
– Gospodarzu, przez waszą stodołę będzie szła linia kolejowa. Wyrażacie zgodę?
– Nie zgadzam się. Nie myślcie sobie, że nie mam co robić, tylko zamykać i otwierać wrota stodoły?!
+ + +
Rozmawiają dwaj więźniowie:
– Jak wpadłeś?
– Mój syn napisał wypracowanie na temat: „Co robi mój tata”.
+ + +
– Niech pan pogłaszcze tego pieska – mówi chłopiec do przechodnia.
– Dlaczego mam głaskać?
– Bo chcę zobaczyć, czy gryzie.
+ + +
Na katechezie.
– Dzieci, co to jest pycha?
– Pycha to wtedy, jak mama coś dobrego ugotuje na obiad – odpowiadają dzieci.
+ + +
– Mam do załatwienia kilka spraw. Bardzo proszę, niech pan weźmie prowadzenie drogi krzyżowej – mówi proboszcz do kościelnego.
Rozmówiwszy się z czekającymi na niego w kancelarii parafialnej, wraca biegiem do kościoła, przypuszczając, że nabożeństwo już się skończyło. Z głośników słychać spokojny głos kościelnego:
– Stacja 35. Syn Szymona z Cyreny wraca z wojska.
+ + +
Mały ministrant tłumaczy koledze, po co są w organach klawisze czarne i białe.
– No wiesz: na czarnych organista gra na pogrzebach, a na białych gra na ślubach.
+ + +
Idzie myśliwy przez las i śpiewa:
– Na polowanko! Na polowanko!
Z gąszczu wychodzi niedźwiedź… Na jego widok myśliwy krzyczy:
– Słowo honoru, że idę na ryby!
+ + +
– Co tam ksiądz mówił na kazaniu? – pyta ojciec syna, który właśnie wraca z kościoła.
– Mówił, że rodzice nie powinni pytać o to swoich dzieci, tylko sami chodzić!
+ + +
Komunikat podany przez radiowęzeł w jednej ze szkół:
Uczniowie są proszeni o zapisywanie się na listę do pani stomatolog, która jest powieszona na drzwiach u dyrektora.
+ + +
Małżeństwa często przypominają trzy zakony. Na początku franciszkanów – zapatrzonych w przyrodę. Z czasem dominikanów – mocnych w słowach i argumentach. Po latach już tylko kamedułów przestrzegających reguły milczenia.
+ + +
Jasio siedzi w kościele i bawi się różańcem. Podchodzi ksiądz i mówi:
– Jasiu, nie machaj różańcem, bo na każdym z tych paciorków siedzi mały aniołek.
Ksiądz odchodzi, a Jasio: – No, to trzymajcie się aniołki, bo teraz będzie karuzela.
+ + +
– Pan ma bilet na pociąg osobowy, a ten jest pospieszny. Należy się dopłata- mówi konduktor do pasażera.
– Powiedz pan maszyniście, niech jedzie wolniej. Mnie się nie śpieszy.
+ + +
– Mamusiu, pójdę do sklepu kupić zeszyt… – mówi mała Ania.
– Ani mi się waż! Taki deszcz leje, że żal psa wypędzać. Tata zaraz pójdzie i kupi ci ten zeszyt.
+ + +
Na lekcji religii katecheta pyta dzieci.
– Ile mamy przykazań Bożych?
– Dziesięć – odpowiadają uczniowie.
– Dobrze, a ile kościelnych?
– Dwóch: pan Genio i pan Józio.
+ + +
Dwaj chłopcy stoją przed kościołem, z którego wychodzą nowożeńcy. Jeden mówi:
– Patrz, jaki zrobię numer.
Biegnie do pana młodego i woła: – Tato, tato!
+ + +
Sprzedawczyni w sklepie do małego Jasia:
– Czy jesteś pewien, że mama kazała ci kupić dwa kilogramy cukierków i dwadzieścia dekagramów ziemniaków
+ + +
Przybywszy na Dziki Zachód, ksiądz kupuje sobie konia.
– Czy to łagodne zwierzę? – pyta właściciela.
Hodowca cmoka językiem: – Można powiedzieć: pobożne! Na „Bogu niech będą dzięki” rusza galopem, a na „Amen” staje jak wryty.
Duchowny wskakuje na siodło, mówiąc: „Bogu niech będą dzięki!” Koń rusza z kopyta przez prerię. Po pół godzinie jeździec dostrzega przed sobą szeroką rozpadlinę ziemną. Koń ani myśli zwolnić, a ksiądz zupełnie zapomniał, w jaki sposób można go zatrzymać. Ze ściśniętym ze strachu sercem zaczyna odmawiać „Ojcze nasz”. Na końcowe „Amen” koń zatrzymuje się na skraju przepaści.
Ksiądz wzdycha z ulgą: – Bogu niech będą dzięki…
+ + +
Podczas zbiórki kampanii kapral mówi do żołnierzy:
– Ci co znają się na muzyce – wystąp!
Z szeregu występuje czterech.
– Pójdziecie do kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.
+ + +
– Wita+++asiu, co słychać? – dopytuje się nauczycielka dawnego ucznia.
– W porządku, proszę pani.
– Co porabiasz?
– Wykładam chemię, proszę pani.
– Niemożliwe!!! Gdzie??
– W Biedronce…
+ + +
Stoją dwie blondynki na przystanku autobusowym i rozmawiają:
– Jakim jedziesz autobusem, bo ja numerem 2.
– Ja jadę autobusem numerem 5.
Na przystanek przyjeżdża autobus z numerem 25.
Jedna z nich mówi do drugiej: – Patrz, jedziemy razem!
+ + +
Przychodzi baba do fryzjera z tłustymi włosami i siada na fotelu.
Fryzjer podchodzi i pyta:
-To co obcinamy czy wymieniamy olej?
+ + +
Jasiu przybiega do mamy z płaczem:
– A tata mnie pobił dwa razy.
– Kiedy?
– Jak mu pokazałem świadectwo.
– A drugi raz czemu?
– Bo zorientował się, że to jego.
+ + +
Mąż do żony: – Wiesz co kochanie! Tak dużo się ostatnio oczytałem o szkodliwości palenia papierosów i picia alkoholu, że postanowiłem to rzucić!
Żona: – To co rzucasz: palenie czy picie?
Mąż: – Nie!!! Czytanie!
+ + +
Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju.
– Jak się nazywasz?
– Jurek – odparł nowy.
Szef się skrzywił:
– Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?
– Kochany – westchnął nowy. – Nazywam się Jerzy Kochany.
– Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
+ + +
Hawajczyk złapał złotą rybkę.
– Chcę, żebyś wybudowała autostradę z USA na Hawaje – poprosił ją.
– Niestety, jest to zbyt trudne zadanie – odpowiedziała rybka. –Możesz poprosić o coś innego?
– W takim razie spraw, żebym zaczął rozumieć kobiety – mówi facet.
– Ile pasów ma mieć ta autostrada?
+ + +
Dyrektor do sprzątaczki:
– Pani Jadziu, gdzie podział się kurz z mojego biurka?
– No starłam… a czemu Pan dyrektor pyta?
– Miałem na nim zapisane ważne telefony!
+ + +
– Co mam kupić na urodziny swojej starej? – pyta facet kumpla.
– Kup jej książkę – radzi kolega.
– No wiesz! Kiedyś kupiłem jej książkę, a potem ona mnie też kupiła książkę. Potem ja jej kupiłem znów książkę… I tak ta spirala nienawiści się rozkręca.
+ + +
Idzie żółw do sklepu i pyta się sprzedawcy:
– Ma pan może wodę.
Na to sprzedawca:
– Nie, proszę przyjść jutro.
Następnego ranka żółw przychodzi i pyta:
– Czy ma pan wodę.
– Nie, proszę przyjść kiedy indziej.
Tak żółw chodził cały tydzień. Aż w końcu przychodzi i pyta:
– Czy ma pan wodę?
– Tak, a po co panu.
– My tu gadu, gadu, a mnie się chałupa pali.
+ + +
+++
Baca wraca z sawanny i rozmawia z kolegą:
– I co żeście, baco, na tej sawannie widzieli?
– A widziałem antylopę.
– Naprawdę?! I jak ona wygląda?
– Jak koń, tylko szybciej biega.
– I co tam jeszcze widzieliście baco?
– A widziałem zebrę.
– Naprawdę, a jak ona wygląda?
– Jak koń, tylko w paski.
– I co tam jeszcze widzieliście baco?
– A widziałem krokodyla.
– Naprawdę, a jak wyglądał?
– Właściwie nie wiem, bo do konia nie był podobny.
+ + +
– Co mówi nauczycielka geografii przy mapie?
– Witam państwa.
+++
Kobieta chwali się sąsiadce:
– Doprowadziłam do tego, że mój mąż pali tylko po dobrym obiedzie.
– To piękne! Jeden papieros na rok jeszcze nikomu nie zaszkodził…
+++
W zimowy wieczór gajowy złapał w lesie złodzieja, który kradł ścięte drzewo.
– Co, drzewo kradniemy?
– Panie gajowy, ja tylko zbieram paszę dla królików!
– Chcesz mi wmówić draniu, że króliki jedzą drewno?
– Jak nie będą chciały jeść, to napalę nim w piecu.
+++
Wokół samicy pływa wieloryb i narzeka:
– Dziesiątki organizacji ekologicznych, setki aktywistów, tysiące polityków i naukowców, dziesiątki tysięcy ludzi na manifestacjach, rządy w tylu krajach robią wszystko, by zachować nasz gatunek, a ciebie boli głowa…
+ + +
Sonda uliczna. Dziennikarz do przechodnia:
– Co pana zdaniem jest gorsze w dzisiejszych czasach: niewiedza czy obojętność?
– Nie wiem. Co mnie to obchodzi!
+++
Babcia pyta wnuczka:
– Ile to dwa razy dwa?
– Yyyy….. no ten, cztery.
– Brawo wnusiu. Dostajesz cztery cukierki.
– Kurde! A mogłem powiedzieć osiem!
+++
– Po co kotu telefon?
– Żeby miau.
+++
Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drzewa i kupka wiórków. Przechodzi turysta i pyta:
– Baco! Co tam strugacie?
– Ano, cółenko sobie strugom.
Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę. Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórków.
– Baco! Co tam strugacie?
– Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
Następnego dnia. Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, perzed nim wielka kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:
– Baco! Co teraz strugacie?
– Jak dobze pójdzie, to wykałacke…
+++
– Dziadku, chcesz obejrzeć ze mną mecz?
– A kto gra?
– Austria – Węgry.
– A przeciwko komu?
+++
Klient do sprzedawcy w sklepie z zegarkami:
– Czy jest pan pewien, że ten zegarek będzie chodził?
– Nie, jestem pewien, że trzeba go nosić?
+++
Grupa turystów błądzi w górach. Wieczór zapada, a tu ani śladu człowieka i nadziei na nocleg.
– Mówił pan, ze jest pan najlepszym przewodnikiem po Tatrach! – wścieka się jeden z uczestników wycieczki.
– Zgadza się! Ale to mi już wygląda na Bieszczady…
+ + +
– Dlaczego zatrudnia pan w swojej firmie tylko żonatych mężczyzn?
– Są przyzwyczajeni do gadania, poza tym nie spieszy się im, żeby punktualnie wychodzić z roboty.
+ + +
Rybacy z Władywostoku złowili wieloryba. Zmierzyli go i okazało się, że od ogona do głowy ma 25 m, a od głowy do ogona 30 m. Zwrócili się do instytutu w Moskwie z zapytaniem, dlaczego tak jest. Po pewnym czasie przyszła odpowiedz, że na razie nie wiadomo dlaczego, ale nauka rosyjska zna podobne przypadki. Np. poniedziałek od piątku dzielą cztery dni, a piątek od poniedziałku tylko trzy.
+ + +
Dwie blondynki wchodzą do sklepu:
– Ej, patrz jakie włochate ziemniaki.
– No coś ty! To są kiwi. Z tego się robi pastę do butów.
+ + +
– Co robi Japończyk, gdy chce otrzymać podwyżkę?
– Pracuje jeszcze lepiej niż dotychczas.
– A co robi Polak, gdy chce dostać podwyżkę?
– Strajkuje.
+ + +
Na komisji wojskowej pytają poborowego:
– Kiedy się pan urodził?
– W wykopki.
+ + +
Przychodzi facet w poniedziałek do roboty. Ziewa, widać, że niewyspany.
Szef pyta: – Dlaczego się nie wyspałeś?
– Ponieważ nocą cztery razy budziłem się do dziecka.
Szef: – Ale przecież nie macie dzieci.
– Tak, ale żona czterokrotnie mnie budziła.
+ + +
– Dyrektorze, jakiś facet czeka na pana w sprawie niezapłaconej faktury. Nie chciał się przedstawić.
– A jak wygląda?
– Wygląda tak, że lepiej zapłacić…
+ + +
W biurze. Szef:
– Już sam nie wiem, czy to ja jestem niespełna rozumu, czy pan.
Urzędnik:
– Jestem głęboko przekonany, że nie zatrudniłby pan wariata.
+ + +
– Co to był za chłopiec, z którym szedłeś ze szkoły? – pyta ojciec.
– To kolega z klasy, syn generała…
– O, z niego mógłbyś brać przykład. Taki mały, a już syn generała!
+ + +
Jak mężczyźni definiują podział obowiązków „pół na pół”?
– Ona gotuje – on je, ona sprząta – on brudzi, ona prasuje – on gniecie…
+ + +
– Co musi się zmienić, żeby polskie drogi spełniały wymogi europejskie?
– Wymogi europejskie.
+ + +
Ostrzeżenie zamieszczone na metce:
„Kołdry nie prać, bo może zbaranieć”.
+ + +
– Małgosiu, dlaczego nie myjesz ząbków? – pyta mam córeczkę.
– Bo mi mydełko w buzi się nie mieści!?
+ + +
– Ależ panie dyrektorze, przecież obiecał mi pan podwyżkę. Pracuję tak sumiennie…
– Obiecałem, ze dam podwyżkę, jeżeli będę z pana zadowolony.
– A nie jest pan???
– Jak mogę być zadowolony, jeśli upomina się pan o podwyżkę?!
+ + +
Czasoprzestrzeń w wojsku jest wtedy, gdy kapral powie:
– Sprzątaj korytarz od tego miejsca aż do obiadu.
+ + +
– Jak nazwać nauczyciela bez nerwicy?
– Bezrobotny.
+ + +
Podobno jedyne media, które nie kłamią, to woda, prąd i gaz…
+ + +
Na egzaminie na prawo jazdy egzaminator pyta podstępnie:
– Co pani zrobi, jeżeli po przejechaniu 5 km stwierdzi, ze zapomniała pani kluczyków?
– Zjadę na pobocze, włączę światła awaryjne, wysiądę z samochody i sprawdzę, co za matoł pchał mnie taki kawal drogi.
+ + +
– Szczyt wojskowej głupoty?
– Włożyć hełm na lewą stronę.
+ + +
Zając przychodzi do cukierni. Widzi marchewkowe ciasto.
– Ile kosztuje kilo ciasta?
– 50 zł.
– A ile okruszki?
– Okruszki są za darmo.
– Ok. To poproszę 2 kilo okruszków.
+ + +
Sierżant zebrał kompanię i mówi:
– Kto chce pojechać na wykopki ziemniaków na polu siostry pana generała?
Zgłosiło się dwóch. Sierżant na to:
– Dobra. Pozostali pójdą na piechotę.
+ + +
Po sprawdzeniu pracy domowej w szkole podstawowej…
– Ani jedno działanie na dodawanie nie jest wykonane prawidłowo!!!
– Ale to nie ja odrabiałem lekcje… To mój tata!!!
– A kim on jest???
– Kelnerem…
+ + +
– Dzień dobry – wita nowy pracownik.
– Dzień dobry – wita szef.
– Ile będę zarabiał na początku?
– Na początku 700 zł, a potem więcej.
– A dobrze, to przyjdę potem.
+ + +
– Panie profesorze, czy to prawda, że bije pan żonę?
– Nieeeee, myli się pan… Nie jestem jeszcze profesorem.
+ + +
– Kelner, czy wasza orkiestra gra również na życzenie gości?
– Oczywiście, proszę pana.
– To proszę im powiedzieć, żeby zagrali w szachy.
+ + +
Polonista zwraca się do swojej żony:
– Czy mnie kochasz, najdroższa?
– Jasne! – odpowiada żona.
– Całym zdaniem proszę.
+ + +
Poniedziałek rano, szef:
– Co masz takie czerwone oczy, piłeś?
– Nie! Płakałem cały weekend… Tak bardzo brakowało mi pracy…
+ + +
W restauracji:
– Bardzo pana proszę, żeby niosąc dla mnie kotlet, nie podtrzymywał go pan kciukiem.
– Boję się, ze mi jeszcze raz spadnie na podłogę…
+ + +
Myśliwy po powrocie z Afryki opowiada swoje przygody:
– Idę sobie przez Saharę, a tu biegnie w moja stronę lew! To ja w nogi i hop na najbliższą jabłonkę!
– Przecież na pustyni nie rosną jabłonie!
– No widzisz! Z wrażenia nawet tego nie zauważyłem!
+ + +
– Chciałbym kupić jakieś kwiaty.
– Oczywiście. Ale jakie ma pan na myśli?
– Sam nie wiem.
– Pozwoli pan, że pomogę. Co konkretnie pan przeskrobał?
+ + +
Po goleniu klienta fryzjer mówi:
– Gotowe. Płaci pan 8 złotych.
– Jak to? Przed goleniem mówił pan, ze będzie kosztować 5 złotych!
– Tak, mówiłem, ale musi pan dopłacić za trzy opatrunki, które panu nałożyłem na rany.
+ + +
Delegacja nauczycieli przychodzi na spotkanie z ministrem.
– Panie ministrze, my w ogóle nie mamy pieniędzy!
– Trudno… Wchodźcie…
+ + +
– Kochanie, pójdziesz ze mną na siłownię?
– Uważasz, że jestem gruba?
– No dobra, jak nie chcesz…
– I do tego leniwa?!
– Uspokój się.
– Masz mnie za histeryczkę?!!
– Wiesz, że nie o to chodzi.
– Twierdzisz, że przeinaczam prawdę?!!
– Nie, po prostu nie musisz ze mną nigdzie iść!
– A dlaczego Ci tak zależy, żeby iść samemu??!!
+ + +
Podchodzi facet do warsztatu samochodowego.
– Czy mógłby mi pan przekręcić licznik?
– O ile chce pan zmniejszyć? – pyta mechanik.
– Nieeeee, ja chcę zwiększyć!
– O przepraszam… Nie poznałem pana posła!
+ + +
W parku na ławce leży książka. Widzi ją student prawa. Zaczyna czytać.
– Eee tam. Żadnych opisów morderstw, popełnionych przestępstw… To nie dla mnie.
Widzi ją student matematyki:
– Eee tam. Żadnych wzorów, zadań algebraicznych… To nie dla mnie.
Podnosi ją student medycyny:
– O! „Pan Tadeusz”! Nie wiem, co to jest, ale mogę nauczyć się na pamięć.
+ + +
Matka pyta syna:
– Piotrek, myślisz, że jestem złą mamą?
Syn:
– Mam na imię Paweł!
+ + +
– Jak często bierze pan ten antybiotyk? – pyta lekarz.
– Biorę go nieregularnie, żeby zaskoczyć bakterie – odpowiada pacjent.
+ + +
Przychodzi facet do okulisty:
– Dzień dobry, chciałbym okulary.
– Dzień dobry, do czego?
– Do widzenia.
– Do widzenia.
+ + +
– Dalej szukasz portfela?
– Nie, Marek, już go znalazł.
– To czego szukasz?
– Marka.
+ + +
– Ile żyje dżdżownica złapana przez wędkarza?
– Dwa dni z hakiem.
+ + +
Do sklepu wbiega kobieta i od progu woła:
– Proszę pułapkę na myszy, ale szybko, bo chciałabym jeszcze złapać autobus!
– Proszę pani, ale takich wielkich pułapek nie mamy!
+ + +
Mąż z żoną na zakupach.
Żona: Kochanie, patrz, jakie fajne buty znalazłam! Tylko zapomniałam portfela…
Mąż sięga po swój, żonka się cieszy.
– Ile te buty? – pyta.
– 700.
Mąż daje jej 50 złotych i mówi:
– To weź taksówkę i lec po portfel.
+ + +
Facet zwierza się koledze:
– Kiedy próbuję udowodnić coś mojej żonie, odwołując się do Internetu, ona argumentuje, że MÓJ Internet jest zły, a JEJ – poprawny.
+ + +
Policjantowi urodziły się bliźniaki.
– Jak odróżnisz jedno od drugiego? – dopytuje się kolega.
– Po odciskach palców.
+ + +
– Dzień dobry, proszę przyjechać po syna do szkoły.
– No nie… Co znowu odprawił?
– Nic. Ale już prawie północ.
+ + +
Dwaj koledzy spotykają się w barze.
– Cześć! Zdałeś w końcu prawo jazdy?
– Eee… Słabo. Nawet nie zaczęliśmy i już nie zdałem.
– Co? Ale jak to? Mów, co się stało!
– No to było tak… Wsiadłem do samochodu, a instruktor mówi: „Nie zdał pan”. Pytam dlaczego, a on na to: „Bo siadłeś na tylnym siedzeniu”.
+ + +
Kobieta dzwoni do radia i mówi:
– Znalazłam portfel, a w nim 3 tys. zł i czek na tysiąc euro. Portfel jest pana Stanisława Kowalskiego, zamieszkałego przy ul. Czerskiej 10A w Warszawie. I mam gorącą prośbę… Proszę panu Stasiowi puścić jakąś fajną piosenkę ode mnie.
+ + +
Wraca staruszek od lekarza i mówi do żony:
– Lekarz stwierdził, że mam sklerozę, osłabienie, astmę…
– Powiedz krótko, czego nie masz.
– Zębów!
+ + +
– Sąsiedzie, coś pan tak wczoraj wieczorem wrzeszczał na żonę?
– Bo nie chciała powiedzieć, na co wydała wszystkie pieniądze.
– A dlaczego pan jeszcze głośniej wrzeszczał dziś rano?
– Bo powiedziała.
+ + +
Na lekcji przyrody nauczycielka pyta ucznia:
– Co powiesz o jaskółkach?
– To bardzo mądre ptaki. Odlatują, gdy tylko rozpoczyna się rok szkolny!
+ + +
Na lekcji języka polskiego nauczyciel pyta:
– Czym będzie wyraz „chętnie „ w zdaniu: „Uczniowie chętnie wracają do szkoły po wakacjach”?
– Kłamstwem, panie profesorze!
+ + +
Początek roku szkolnego. Mama pyta swojego synka:
– Kaziu, jak się czujesz w szkole?
– Jak na komisariacie: ciągle mnie pytają, a ja o niczym nie wiem.
+ + +
Grześ do nauczycielki:
– Ja to nie chcę nikogo straszyć, ale tata powiedział, że jeśli jeszcze jedna uwaga znajdzie się w moim dzienniczku, to się komuś zdrowo oberwie.
+ + +
– Czym się różni teść od teściowej?
– Teść przyjeżdża z wizytą, a teściowa z wizytacją.
+ + +
Sołtys patrzy na ręce Antka i pyta:
– Gdzieś stracił palce u prawej ręki?
– Ano ze dwa roki temu włożyłem rękę koniowi do pyska, żeby zobaczyć, ile ma zębów. Wtedy koń zamknął pysk, żeby zobaczyć, ile mam palców.
+ + +
Nauczyciel matematyki: – Wasza klasa jest taka słaba, że 60% nie zda.
Uczeń: – Ha… ha… Nas tylu nawet nie ma!
+ + +
Przechodzi biznesmen koło domu dla wariatów i nagle zza węgła wybiega wariat z siekierą i zaczyna go gonić. Biznesmen pogubił wszystkie dokumenty, dobiegają do ślepego zaułka..
Biznesmen błaga:
– Proszę nie zabijaj mnie.
Na to wariat:
– Masz siekierę, teraz ty mnie gonisz.
+ + +
Rodzina Kowalskich wyrusza na wakacje.
– Stop – krzyczy nagle Kowalska. – Zapomniałam wyłączyć żelazko! Musimy wracać, bo dom nam się spali!
– Spokojnie, kochanie – mówi mąż. – Nie będzie pożaru. Właśnie sobie przypomniałem, ze nie zakręciłem kranu w łazience…
+ + +
Dwóch policjantów wybiera się na wczasy. Postanowili zaopatrzyć się w sprzęt sportowy. Z najtańszych rzeczy kupili narty wodne. Po drodze rozważają.
– Urlop mamy, sprzęt mamy, ale gdzie znajdziemy strome jezioro?
+ + +
– Wnusiu, powiedz mi szczerze, czy lubisz chodzić do szkoły? – pyta dziadek Grzesia.
– Tak, dziadziusiu, bardzo lubię. I lubię też wracać ze szkoły. Tylko jakoś nie lubię tego czasu między pójściem, a przyjściem ze szkoły.
+ + +
Rozmawiają dwie blondynki:
– Podobno byłaś na wakacjach?
– Tak.
– A gdzie?
– Nie wiem, jeszcze nie wywołałam zdjęć!
+ + +
Harcerze na obozie. W nocy druh budzi kolegę śpiącego po sąsiedzku:
– Ty, patrz, jakie piękne gwiazdy!
– A wiesz, co to znaczy?
– Że jutro będzie ładna pogoda.
– Nie, że nam namiot ukradli.
+ + +
Nauczyciel języka polskiego pyta się uczniów:
– Jak brzmi liczba mnoga rzeczownika „niedziela”?
– Wakacje, proszę pani!
+ + +
Blondynka wraca z Wenecji i mówi wstrząśnięta:
– To straszne: w mieście powódź, a oni tam śpiewają!
+ + +
Na wczasach zwierza się wczasowiczka do wczasowiczki:
– Powiedziałam mężowi, że jeśli nie będę otrzymywała listów od niego, natychmiast wracam do domu.
– No i co, pisze?
– Dwa razy dziennie.
+ + +
Student wraca z wakacji i mówi do kolegi:
– Szkoda, że nie widziałeś – jechałem na słoniu, a koło mnie dwa lwy.
– I co było dalej? Co było dalej?
– Musiałem zejść z karuzeli.
+ + +
Do gabinetu kierowniczki w salonie kosmetycznym wpada facet:
– Co to ma znaczyć! Zapłaciłem za dwie godziny solarium, a wyproszono mnie po piętnastu minutach!
– Proszę się uspokoić. W instrukcji jasno jest napisane, że w kabinie można przebywać maksymalnie piętnaście minut.
– Nie interesuje mnie, co jest napisane w instrukcji! Ja jutro znad morza wracam!
+++
Mąż z żoną jedzą obiad. Mąż mówi:
– Te grzybki są wyśmienite! Skąd wzięłaś na nie przepis?
– Z jakiejś powieści kryminalnej.
+++
Wchodzi blondynka do McDonalda.
– Poproszę frytki.
– Duże czy małe?
– Pani da trochę tych, trochę tych.
+++
Telefon do biura podróży:
– Dzień dobry, akurat tak się złożyło, że mamy z żoną urlop. I chcielibyśmy odpocząć…
– Oczywiście. Jaką kwotą państwo dysponują?
– Mamy tysiąc złotych.
– Aaaa… No to se odpoczywajcie.
+++
Nauczyciel:
– Ciepło sprawia, że rzeczy zwiększają swoją objętość, zimno, że się kurczą. Możecie podać jakieś przykłady?
Jaś:
– Wakacje są dłuższe od ferii zimowych!
+ + +
Na zakończenie roku szkolnego dyrektorka zwraca się do uczniów:
– Życzę wam przyjemnych wakacji, dużo radości i żebyście do szkoły wrócili mądrzejsi.
– Nawzajem! – odpowiadają uczniowie.
+ + +
– Czemu ani razu nie napisałaś do mnie z wakacji? – Jaś robi wymówki Małgosi.
– Nie miałam twojego adresu.
– To nie mogłaś napisać, żebym ci go podał?
– A wiesz! Nie przyszło mi to do głowy.
+ + +
Żona mówi do męża:
– Kochanie, marzy mi się, żeby założyć na plażę coś takiego, co sprawiłoby, że wszyscy by osłupieli.
– No załóż łyżwy.
+ + +
Rozmawiają dwie pchły:
– Gdzie byłaś na wakacjach?
– Na krecie.
+ + +
Nauczyciel na lekcji mówi do Grzesia:
– Z ciebie byłby doskonały przestępca.
– Dlaczego?! – dziwi się Grześ.
– Bo w zeszycie nie zostawiasz żadnych śladów działalności.
+ + +
Przychodzi baca do spowiedzi.
– Proszę księdza ukradłem łańcuch.
– Jaki?
– Taki zwykły, trzymetrowy.
– A co było na końcu tego łańcucha?
– Krowa…
+ + +
Dwóch facetów siedzi w łódce na jeziorze, łowi ryby i popija piwo. Nagle jeden mówi:
– Chyba się rozwiodę z moją żoną. Nie odzywa się do mnie od pół roku.
Drugi łyknął piwo i mówi:
– Lepiej to przemyśl… Trudno znaleźć taką kobietę.
+++
Blondynka spóźnia się do pracy. Zdenerwowany szef dzwoni do niej i pyta:
– Gdzie jesteś?
– Jadę do pracy, korek jest…
– A jak długi?…
– Nie wiem, bo jadę pierwsza.
+ + +
Wykład dla studentów polonistyki.
– W języku polskim można zaprzeczyć przez zaprzeczenie, podwójne zaprzeczenie i potwierdzenie. Nie da się natomiast zaprzeczyć przez podwójne potwierdzenie.
Głos z Sali:
– Dobra, dobra…
+ + +
Babcia pyta wnuczka:
– Po co niesiesz tę konewkę?
– Żeby podlać kwiatki.
– Ale one są sztuczne!!!
– Dlatego mam pustą konewkę.
+ + +
– Mamo, dostałem szóstkę! Chwali się Jaś po powrocie ze szkoły.
– To świetnie – odpowiada mama.
Następnego dnia sytuacja się powtarza.
– Jasiowi nigdy tak dobrze nie szło – mówi wieczorem mama, zwracając się do męża.
– Musimy kupić wykrywacz kłamstw – odpowiedział ojciec.
Następnego dnia Jaś wraca ze szkoły i mówi:
– Mamo, dostałem szóstkę.
– Bzzz… – odzywa się urządzenie.
– No dobra, piątkę.
– Bzzz…
– Czwórkę.
– Bzzz… – tak dalej, aż do jedynki.
Zdenerwowana mama Jasia oznajmia:
– Gdy ja chodziłam do szkoły, to dostawałam same piątki.
– Bzzz…
– A gdy ja chodziłem do szkoły… – zaczyna ojciec.
– Bzzz…
+ + +
Rozmawiają sąsiadki:
– Pani Kowalska, słyszałam, że pani mąż złamał nogę. Jak to się stało?
– Poszedł do piwnicy po ziemniaki na obiad, poślizgnął się na schodach, no i się stało.
– I co pani zrobiła?
– Spaghetti.
+ + +
Kobieta po imprezie:
Budzę się rano cała w kwiatach…
– Och, jak romantycznie!
– … otwieram szerzej oczy, a to klomb.
+ + +
W wagoniku kolejki na Kasprowy turysta konwersuje z góralem:
– Baco, a co by było, gdyby ta lina się urwała?
– A to by było… trzeci raz w tym tygodniu.
+ + +
– Dlaczego oskarżony nie zwrócił pierścionka właścicielowi?
– Bo … proszę wysokiego sądu, było tam napisane: „Twój. Na zawsze twój”.
+ + +
Na lekcji geografii:
– Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od południa – mówi nauczycielka.
– A przed południem z kim graniczyło? – dopytuje się Jasio.
+ + +
Syn piłkarza wraca z zakończenia roku.
– Tato mój kontrakt z 4 klasą został przedłużony o rok.
+ + +
W klasie nauczycielka mówi do uczniów:
– Chciałabym, żebyście dziś byli bardzo cicho i spokojnie, moi drodzy. Okropnie boli mnie głowa.
– Przepraszam – mówi Jasio. – Czemu pani nie zrobi tego, co zawsze robi moja mama, kiedy boli ją głowa?
– A co robi twoja mama?!
– Każe mi iść się bawić na dwór.
+ + +
– Czym się zajmujesz zawodowo?
– Jestem architektem krajobrazu.
– O, a na czym to polega?
– Kieruję buldożerem.
+ + +
Humor zakonny:
Po kilku latach spotykają się dwie siostry zakonne. Jedna z nich z zachwytem mówi:
– Siostra przez te wszystkie lata zupełnie się nie zmieniła.
Na to odpowiada druga:
– Mój spowiednik ciągle powtarza mi ro samo.
+ + +
Kowalski:
– Proszę wybaczyć, panie kierowniku, ale w tym miesiącu nie dostałem premii…
Kierownik:
– Wybaczam panu.
+ + +
Mały Jasiu puka do sąsiada.
– Tatuś prosił, żeby pan pożyczył…
– Cukru? Soli? – próbuje zgadnąć sąsiad.
– Nie, korkociąg.
– Korkociąg? Powiedz tatusiowi, ze zaraz sam przyniosę!
+ + +
– Co otrzymamy po skrzyżowaniu szpaka z żyrafą?
– Kombajn na czereśnie.
+ + +
Rozmowa kwalifikacyjna:
– Ma pan wyjątkowo duże oczekiwania finansowe jak na kogoś, kto nie ma żadnego doświadczenia w naszej branży.
– Tak. To dlatego, ze będę musiał włożyć wyjątkowo dużo pracy i wysiłku w to, żeby zrozumieć, czym miałbym się zajmować.
+ + +
Nauczyciel napisał na tablicy wzór chemiczny i otworzył dziennik:
– Małgosiu, co to za wzór?
– To jest… No, mam to na końcu języka …
– Dziecko, wypluj to szybko! – mówi nauczyciel. – To kwas siarkowy…
+ + +
Facet zwierza się koledze:
– Przedwczoraj żona prosiła mnie, żebym jej przyniósł szminkę. Przez pomyłkę podałem jej klej w sztyfcie. Chyba jest obrażona, bo nadal się nie odzywa…
+ + +
Na ulicy Kowalski pyta przechodnia:
– Jak trafić do fryzjera?
– Pójdzie pan prosto, potem skręci w lewo, a dalej poprowadzą pana ślady krwi na chodniku.
+ + +
– Jak facet wyobraża sobie romantyczny wieczór?
– Mecz piłki nożnej przy blasku świec.
+ + +
Turyści w muzeum Ziemi oglądają kości dinozaura. Jeden z nich pyta przewodnika:
– Może pan powiedzieć, ile lat mają te kości?
– Trzy miliony, cztery lata i sześć miesięcy – pada odpowiedz.
– To jakaś podpucha?! – pyta turysta. – Skąd pan zna tak dokładny wiek?
– No cóż, kości dinozaura miały 3 miliony lat, kiedy zacząłem tu pracować, a to było cztery i pół roku temu.
+ + +
Szkot pyta fryzjera:
– Ile kosztuje strzyżenie?
– Trzy funty.
– A golenie?
– Dwa funty.
– To w takim razie proszę ogolić mi głowę.
+ + +
Mąż rano patrzy w lustro i mówi do żony:
– Co sobie pomyślałaś wczoraj, jak przyszedłem do domu pijany i na dodatek z tym sińcem?
– Jak przyszedłeś do domu, to tego sińca jeszcze nie miałeś! – odpowiada żona.
+ + +
Fryzjer do klienta:
– Chciałbym zapytać, jakie są pana przekonania polityczne.
– Dokładnie takie same jak pańskie.
– Przecież pan nie zna moich przekonań.
– Ale pan ma w ręku brzytwę!
+ + +
Podczas strzyżenia Kowalski zauważa w rogu psa, który z uwagą śledzi każdy ruch fryzjera.
– To pański pies? – pyta.
– Nie.
– To dlaczego on tak na pana patrzy?
– Bo wczora+++ak odciąłem klientowi ucho, to on je potem zjadł.
+ + +
Matura z historii:
– Omów państwo Ostrogotów.
– Nie wiem…
– Dobrze, to omów państwo Wizygotów.
– Też nie wiem.
– Pytanie ratunkowe?
– Jeśli można…
– Porównaj państwo Ostrogotów z państwem Wizygotów.
+ + +
Żona przegląda kobiecą prasę. Nagle z przerażeniem zrywa się z fotela i biegnie do męża:
– Kochanie, czy wiesz, ile trzeba biegać, żeby spalić jednego pączka?!
Mąż leniwie odrywa wzrok od telewizora:
– A po co palić pączki?!
+ + +
W szpitalu pacjent do pielęgniarki:
– Siostro, jakie paskudne te lekarstwa, gorzkie i ohydne, przełknąć nie można.
– To nie lekarstwa! To obiad!
+ + +
Facet wybiera się na ryby. Rad nie rad, ubłagany przez żonę, zabiera i ją. Przygotowuje wędki.
– Dorotko, podaj mi chleb – mówi do żony.
– Zjadłam.
– To podaj mi kukurydzę.
– Też zjadłam!
– To zjedz jeszcze robaki i wracamy.
+ + +
+++
– Ja się pytam pana, kiedy mi pan oddasz dług?
– To zależy, w czym go pan chcesz odzyskać: w dolarach czy w złotówkach.
– A jakie to ma znaczenie?
– Duże. Bo w dolarach, to nie dostaniesz pan ani centa, jak w złotówkach – to ani grosza.
+++
Mąż telefonuje z polowania do żony:
– Kochanie, za dwie godziny będę w domu.
– A jak tam łowy?
– Przez miesiąc nie będziemy kupować mięsa…
– A co, pewnie upolowałeś jelenia…
– Nie…
– Dzika?
– Przepiłem całą pensję…
+++
Lekarz wchodzi ma oddział, gdzie leżą sami anemicy:
– Czołem, orły!
– Paaanieee dooooktooorzeeeeee, jaakiee tam z naaas oooorłyyyy ekhe, ekhe…
– Nie bądźcie tacy skromni. A co było wczoraj, jak włączyłem wentylator?!
+++
– Co to znaczy, jak ktoś znajdzie cztery podkowy?
– To znaczy, że w pobliżu jakiś koń biega na bosaka!
+++
– Panie doktorze, mam dopiero 40 lat i już jestem zupełnie łysy.
– Proszę się nie martwić. Wypadanie włosów to jedyna choroba, która nie ma nawrotów.
+++
– Czy to prawda, że będzie mnie operował pan ordynator?
– Tak, lubię sprawdzić przynajmniej raz na rok, czy coś jeszcze pamiętam.
+++
Przychodzi Jas ze szkoły. Mama go pyta:
– Jak było w szkole, synku?
– Dobrze. Pani mnie wyróżniła. Powiedziała, że cała klasa to debile, a ja największy.
+++
Pyta sąsiad sąsiada:
– Czemu powiesiłeś portret teściowej na wiśni?
– Żeby odstraszyć szpaki!
+++
– Co robi piłkarz na ulicy?
– Stoi w korkach.
Żona odwiedza męża odsiadującego wyrok w więzieniu i oznajmia:
– Mam dylemat. Nasze dzieci są już w wieku, w którym zadaje się kłopotliwe pytania. Chciałyby na przykład wiedzieć, gdzie schowałeś zrabowane pieniądze…
+++
Hodowca psów odbiera telefon. Słyszy:
– Wczoraj kupiłem u pana psa i chciałem się upewnić, czy on na pewno jest wierny.
– Mogę poręczyć. Już trzy razy go sprzedawałem i trzy razy do mnie wrócił.
+++
– Skąd ma pan takiego siniaka na głowie?
– Byłem u lekarza. Na łupież zalecił mi nacierać włosy wodą toaletową. Nacierałem, nacierałem … W końcu na głowę spadła mi deska sedesowa.
+++
Na pogotowie dzwoni zdenerwowana kobieta:
– Proszę szybko przyjechać! Mojemu mężowi utknęła igła w gardle.
– Dobrze, już jedziemy.
Nie upłynęła minuta, jak kobieta dzwoni ponownie:
– Nie musicie przyjeżdżać. Znalazłam drugą!
+++
Rozmawiają dwie sąsiadki:
– Co Pani podaje mężowi, jak nie smakuje mu domowy obiad przygotowany przez Panią?
– Kapelusz i parasol.
+++
Matka mówi do córki:
– Codziennie chodzisz na te swoje dyskoteki. Jeszcze od tego ogłuchniesz.
– Dziękuję, nie jestem głodna.
+++
Organizowane są przejażdżki łodzią po jeziorze Genezaret. Bilet kosztuje 500 dolarów.
– To strasznie dużo – bulwersuje się turysta.
– Owszem, ale to przecież po tym jeziorze Jezus piechotą chodził!
– Nie dziwię się. Przy takich cenach!
+++
Pacjent u stomatologa:
– Panie doktorze, bola mnie zęby, które mi Pan wstawił…
Na to lekarz:
– A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe?!
+++
Naczelnik więzienia wypytuje strażników:
– Jak to możliwe, że więzień z celi 113 uciekł?
– Miał klucze od swojej celi, panie naczelniku.
– Skąd miał? Ukradł któremuś z was?
– Nie, uczciwie wygrał w karty.
+++
Urzędnicy to doskonali partnerzy w małżeństwie. Jak przychodzą do domu, to są wyspani i wypoczęci. A i gazetkę mają już przeczytaną.
+++
U lekarza. Pacjent żali się:
– Panie doktorze mam ostatnio dziwne nawyki. Piję kawę a na końcu zjadam filiżankę i zostawiam tylko uszko.
– Hmm, to rzeczywiście dziwne, przecież uszko jest najlepsze.
+++
Postanowienia. Pani Stasia przegląda kartkę z wiosennymi postanowieniami, które w 2015 roku sobie złożyła i spisała:
1. Schudnąć 15 kg. W ubiegłym roku poprawiła na 10 kg, a w tym na 5 kg.
2. Pojechać na wakacje do Włoch. W ubiegłym roku poprawiła „do Kołobrzegu”, a w tym „do teściowej”.
3. Nigdy więcej alkoholu. Rok temu napisała „mniej alkoholu”, a w tym dodała „po 18.00”.
4. Biegać 4 razy w tygodniu. W 2016 roku skreśliła ten zapis i dodała nowy: „1 raz w tygodniu”. W tym roku napisała: „1 raz w miesiącu”.
5. Przeczytać 20 książek. Rok później poprawiła na 10 książek, a w tym roku w liczbie 10 skreśliła 0.
6. Wytrzymać bez Facebooka 1 dzień. Rok temu poprawiła na 5 godzin, w tym roku zmieniła na 30 min.
7. Spotykać się częściej ze znajomymi. W ubiegłym roku poprawiła na „spotykać się ze znajomymi”, a w tym roku: „pisać do nich na Messengerze”.
8. Przejść na dietę miesięczną. W ubiegłym roku „na tygodniową”, a obecnie: e tam…
+++
Do wędkarza podpływa krokodyl:
– Biorą?
– Nie.
– To olej ryby, chodź się wykąpać!
+++
Kowalski jedzie syrenką i dogania najnowsze porsche. Otwiera szybę i pyta kierowcę:
– Zna się pan na syrenkach??
– Nie, nie znam – odpowiada.
Kierowca przyśpiesza do 120 km/h.
Kowalski dogania porsche i ponownie pyta kierowcę:
– Zna się pan na syrenkach?!
Ten znowu odpowiada, że nie, i przyśpiesza do 200 km/h.
Kowalski dogania porsche i zadaje to samo pytanie:
– Zna się pan na syrenkach?
Kierowca zaprzecza.
Kowalski na to:
– A nie wie pan może, jak się wrzuca dwójkę?
+++
W szpitalu na oddziale leczenia uzależnień, po odtruciu z alkoholu spotykają się pacjenci, chcący się poddać dalszemu leczeniu. Psycholog rozpoczyna terapię i zadaje chorym pytania:
– Czy ma pan problem z alkoholem?
– Nie, skąd? Obok mojego bloku jest sklep alkoholowy całodobowy!
Drugi odpowiada:
– Ja też nie mam problemu z alkoholem. Upijam się bez problemu.
Trzeci dodaje:
– U mnie problemy z alkoholem zaczynają się z chwilą zamknięcia ostatniego sklepu!
+++
W gazecie jest dział ogłoszeń matrymonialnych. Oto jedno z nich:
„Zła, stara i brzydka kobieta szuka męża. Tylko odważni proszeni są o kontakt”.
+++
Ogłoszenie w Urzędzie Stanu Cywilnego:
„Osoby z kartą zgonu przyjmowane są poza wszelką kolejnością. Pozostałe osoby prosimy o oczekiwanie na swoją kolej w korytarzu!”
+++
Przewodnik oprowadza po Rzymie bogatego amerykańskiego turystę.
– To jedyny w swoim rodzaju gmach…
– Też mi coś – przerywa Amerykanin. – U nas, w Ameryce, mamy takich gmachów tysiąc!
– Bardzo możliwe, bo to dom wariatów.
+++
Żona odeszła od męża do matki:
– Jak tylko wyszłam, usłyszałam wystrzał. Zawróciłam i wiesz, co się stało?
– Co? Co? – pyta przerażona kobieta.
– Ten troglodyta otworzył szampana!
+++
Na lotnisku celnik do pasażera:
– Czy ma pan coś do oclenia?
– Nie, nie mam.
– Jest pan pewien? Co w takim razie robi za panem ten słoń c chlebem na uszach? – upiera się celnik.
– Proszę pana, to moja sprawa, z czym jem kanapki!
+++
Na przejściu granicznym celnik mówi do turysty:
– Proszę otworzyć walizkę.
– Ale ja nie mam walizki.
– Nic na to nie poradzę, przepis to przepis!
+++
– Szefie, przyszedł e-mail do pana!
– Niech wejdzie…
+++
Łowiącemu ryby strażnik sprawdza kartę wędkarską:
– Pana karta jest już nieważna. Jak pan może łowić ryby na zeszłoroczną kartę wędkarską?!
– Bo ja łowię tylko te ryby, których nie złowiłem w zeszłym roku.
+++
– Nad wiosennym stawem rozsiada się wędkarz i usiłuje coś złowić.
Mija godzina, dwie, trzy, a tu nic! Naraz nad wodą staje dwunastolatek, zarzuca wędkę i wyciąga rybę za rybą.
Wściekły coraz bardziej wędkarz nie wytrzymuje i woła:
– A lekcje, smarkaczu, już odrobiłeś?!
+++
Kolega podwozi kolegę nowym samochodem:
– Nie wiesz, jak często trzeba zmieniać olej?
– Nie wiem, ale mój kolega zmienia co pięć lat.
– A co ma?
– Budkę z frytkami.
+++
Dwaj tragarze przez półtorej godziny wnoszą na dziesiąte piętro ciężką szafę. Nagle jeden z nich krzyczy:
– Franek, skocz na górę i zobacz, ile nam jeszcze do końca zostało.
Kolega wraca i mówi:
– Mam dwie wiadomości – dobrą i złą. Dobra jest taka, że przed nami jeszcze tylko dwa piętra. A zła, że pomyliliśmy bloki.
+++
Jasiu pojechał z babcią do eleganckiego hotelu w nadmorskim kurorcie. W holu boy bierze walizki i oznajmia:
– Proszę za mną.
Nagle babci puszczają nerwy:
– A pan co sobie myśli? Że jak stara, to można ją z dzieckiem w takim malutkim pokoiku zakwaterować?
– Ależ proszę pani, na razie jedziemy windą.
+++
– To straszne, czym dzisiaj zajmują się lekarze! – mówi dyrektor wydziału pewnego urzędu do burmistrza.
-Wyobraź sobie, że dziś rano księgowa zwolniła się u mnie, żeby pójść do przychodni, a wróciła z nową fryzurą.
+++
Urzędniczka na poczcie:
– Ten list jest za ciężki! Roszę dolepić jeszcze jeden znaczek!
– Pani naprawdę myśli, że od tego list stanie się lżejszy?!
+++
– Synku, kiedy poprawisz jedynkę z matematyki?
– Nie wiem… Nauczycielka nie wypuszcza dziennika z rąk.
+++
– Czy oskarżony może jeszcze coś dodać do tej sprawy?
– Proszę prześwietnego sądu, panu adwokatowi dałem tysiąc złotych, jego sekretarzowi – dwieście, panu prokuratorowi – dwa tysiące, prześwietnemu sądowi – trzy. Toteż już dodać nic nie mogę, bo po pierwsze – nie mam, a po drugie – myślę, że dałem dość.
+++
Leci Amerykanin polskimi liniami lotniczymi. Podchodzi do niego miła stewardessa i pyta:
– Życzy Pan sobie obiad?
– A co mam do wyboru?
– Tak lub nie.
+++
Facet przechodzący obok stojącego wędkarza z wędką nad jeziorem, pyta:
– Złowił pan coś?
– Trzy szczupaki.
– Od rana?
– Nie, od urodzenia.
+++
+++
– Mamo, z mego listu do św. Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
– A co, nie chcesz pociągu?
– Chcę, ale jeden już znalazłem w szafie waszej sypialni.
+++
– Byłeś grzeczny? Nie kradłeś? – pyta Mikołaj małego Piotrusia.
– Nic nie kradłem, byłem grzeczny – odpowiada dziecko.
– To się ucz, bo ja ci wiecznie prezentów nie będę przynosił!
+++
Są święta Bożego Narodzenia. Jasiu wpada do kuchni i woła:
– Mamo, choinka się pali.
– Synku, nie mówi się „pali”, tylko „świeci”.
Po chwili Jasiu znów przychodzi:
– Mamo, a teraz firanka się świeci!
+++
Jaka jest ulubiona kolęda świeżo upieczonych rodziców?
– Cicha noc.
+++
Pani pyta dzieci, gdzie mieszkają. Jaś mówi:
– Z rodzicami.
– A gdzie mieszkają twoi rodzice?
– W domu.
– A gdzie jest twój dom?
– Obok domu sąsiada.
– A gdzie mieszka twój sąsiad?
– Nie uwierzy pani…
– Uwierzę, uwierzę…
– Obok mojego domu.
+++
– Jakie ryby najbardziej lubią matematycy?
– Duże sumy.
+++
Blondynka chwali się blondynce:
– Wiesz moja mama kupiła mi nową sukienkę na literę F.
– Fioletową?
– Nie.
– Figową?
– Nie.
– Poddaję się, jaką?
– F kratkę.
+++
Przez wieś jadą wozy cyrkowe. Nagle do uszu jadących cyrkowców dochodzi przeraźliwy wrzask. Na podwórku, obok jednej z chałup jakiś chłop podskakuje w górę na wysokość komina, robi podwójne salto i spada na ziemię. Z jednego z wozów cyrkowych wybiega dyrektor cyrku.
– Panie, widownia będzie zachwycona! Angażuję pana! Za jeden taki skok podczas przedstawienia dostanie pan 500 zł!
– Eee, tam… Za 500 zł nie będę się co wieczór walił siekierą w nogę.
+++
– Jak po chińsku nazywa się węgiel?
– Sam miał.
+++
Weterynarz dzwoni do Kowalskiej:
– Jest u mnie pani mąż z psem i prosi o uśpienie. Zgadza się pani na to?
– Oczywiście. A psa może pan puścić wolno, zna drogę do domu.
+++
Zdziwiony lekarz pyta żonę pacjenta:
– Naprawdę nie zorientowała się pani, że mąż miał zawał?
– Nie. Zaskoczyło mnie jedynie, że dopiero przeszło po 20 latach małżeństwa mąż wyszeptał: „Jadzia, moje serce…”.
+++
Jasio wraca ze szkoły z pokrwawionym nosem.
– Co ci się stało? – pyta mama.
– To przez magika z cyrku, który podczas przedstawienia wyciągnął mi z nosa złotą monetę!
– I zostawił cię w takim stanie?!
– On nie! Po przedstawieniu moi koledzy szukali następnych monet!
+++
Marynarz po powrocie z dalekiego rejsu pyta żonę:
– Co powiesz o tej małpce, którą przysłałem Ci z Afryki?
– Jeśli mam być szczera, to wolę cielęcinę.
+++
W armii rosyjskiej postanowiono wprowadzić zmiany:
– Teraz będziecie – zapowiada dowódca – zmieniać codziennie koszule. Tak jak w armii amerykańskiej. Trzeba tylko jeszcze ustalić kto z kim.
+++
Leży pijany marynarz w kałuży i nagle podchodzą do niego policjanci. Jeden z nich mówi:
– Proszę pana idziemy!
– Nie! Nie! Ratujcie najpierw kobiety i dzieci!
+++
– Mamo, czy łatwo jest dotrzymać tajemnicy?
– Nie wiem, córeczko, nigdy nie próbowałam!
+++
Spotykają się dwie gąsienice.
– Gdzie masz męża? – pyta jedna.
– Oj, wiesz, leśniczy wyciągnął go na ryby.
+++
Do ruszającego z przystanku autobusu podbiega mężczyzna, krzycząc:
– Ludzie, zatrzymajcie ten autobus, bo się spóźnię do pracy!
– Panie kierowco – wołają pasażerowie – niech pan stanie! Jeszcze ktoś chce wsiąść!
Kierowca zatrzymuje autobus, mężczyzna zadowolony wsiada i mówi z ulgą:
– No, nie spóźniłem się do pracy… Bilety do kontroli proszę!
+++
Rozmawiają profesorowie matematyki:
– Dasz mi swój numer telefonu?
– Oczywiście. Trzecia liczba jest trzykrotnością pierwszej, czwarta i szósta są takie same. Druga jest o jeden większa od piątej. Suma sześciu cyfr to 23 a iloczyn 2160.
– W porządku zapisałem: 256-343.
– Zgadza się. Nie zapomnisz?
– Skądże! To kwadrat 16 i sześcian 7.
+++
Jedzie motocyklista 220 km/h. Potrąca wróbelka… Zawozi go do domu, daje klatkę, jedzenie i picie. Rano wróbelek wstaje. Patrzy: kraty, woda jedzenie.
– Kurde, zabiłem motocyklistę.
+++
Fryzjer pyta klienta:
– Pan już u nas kiedyś był?
– Nie, ucho straciłem na wojnie.
+++
– Nowak, kim jesteś w cywilu?
– W cywilu – panie sierżancie – to ja jestem PAN NOWAK.
+++
Chłop wyhodował dwutonowe jabłko. Wsadził je na wóz i zawiózł na targ. Niestety nie ma na nie chętnych. Wreszcie pod wieczór podchodzi facet i pyta:
– To pana jabłko?
– No! – mówi z dumą chłop.
– To podjedź pan wozem do przodu, bo mi robak konia zeżre!
+++
– Nasza nauczycielka mówi sama do siebie. Wasza też?
– Nie, nasza myśli, że jej słuchamy!
+++
Pani pyta Jasia:
– Jasiu powiesz jakieś zdanie w trybie oznajmującym?
– Koń ciągnie wóz.
– Brawo! A teraz przekształć to zdanie tak, aby było w trybie rozkazującym.
– Wio!
+++
– Kaziu, jeśli powiem: „Jestem piękna”, to jaki to czas? – dopytuje nauczycielka na lekcji języka polskiego.
– Czas przeszły, proszę pani!
+++
Dziennikarka pyta więźnia:
– Czy gdy odsiedzi pan swój wyrok, będzie pan szczęśliwy?
– Nie wiem, proszę pani. Jestem skazany na dożywocie…
+++
Hrabia do spotkanego na ulicy żebraka:
– Biedny człowieku, masz tu parę groszy. Mój Boże, to musi być straszne być bezdomnym nędzarzem! Ale chyba jeszcze gorzej być ślepcem!?
– Ma pan rację. Kiedy byłem ślepcem, ludzie rzucali mi fałszywe monety…
+++
W małym zakładzie fotograficznym klient odbiera zdjęcia do paszportu. Chce zobaczyć, jak „wyszedł”, więc wyciąga fotografie z koperty. Chwilę się im przygląda i podaje je fotografowi:
– Panie, to przecież nie ja – mówi.
Fotograf zakłada grube okulary, przenosi kilkakrotnie wzrok ze zdjęcia na klienta i komunikuje:
– Jak to nie pan? Pan jak wymalowany!
– No skąd? – upiera się klient. –Ten tuta+++est jakiś łysy, a ja mam przecież dość bujną grzywę.
– Musiał się pan tak przyczesać przed zdjęciem – wzrusza ramionami fachowiec.
– Ale ten pan ze zdjęcia jest wyraźnie starszy.
– Każdemu się wydaje, że jest starszy na zdjęciach.
– A ta brodawka koło nosa? – klient jest pewny swego. – Czy ja mam brodawkę?
Fotograf ponownie przygląda się zdjęciom:
– No faktycznie – zgadza się jakby zrezygnowany. – Pan nie ma brodawki. Może to i nie pan…
– Pewnie, że nie ja. Poza tym – klient dobija fotografa – ten na zdjęciu leży w trumnie.
+++
Pracodawca zatrudnia blondynkę:
– Proszę pani, potrzebujemy przede wszystkim ludzi odpowiedzialnych…
– To doskonale się składa – odpowiada blondynka. – W poprzednim zakładzie pracy, ilekroć coś się stało, zawsze mówili, że to ja jestem odpowiedzialna.
+++
Dwie blondynki kłócą się, na co pójść do kina:
– Chodźmy na „Matrixa” – proponuje pierwsza.
– Nie, lepiej na „Aniołki Charliego” – oponuje druga.
– Lepiej na „Matrixa”! – tupie nogą pierwsza.
– Nie, na „Aniołki”!
Wtrąca się brunetka:
– To może pójdziecie na kompromis?!
Blondynki:
– Fajnie, a gdzie grają?
+++
Program otwarcia pewnej wystawy rolniczej przedstawia się tak:
– godz. 11.00 – przyjazd nierogacizny i bydła nierogatego.
– godz. 12.00 – przybycie zaproszonych gości.
– godz. 13.00 – wspólny obiad.
+++
– Janie, kiedy to ostatnio polowaliśmy na jelenia?
– Wczoraj, Jaśnie Panie.
– No widzisz! To dlaczego dziś na obiad znowu jest konina?
– Proszę wybaczyć, ale kucharz serwuje tylko to, co Jaśnie Pan raczy trafić!
+++
Przychodzi facet do baru, zamawia piwo, ale nagle przypomina sobie, że musi wykonać pilny telefon. Wie jednak, że jeśli podejdzie do telefonu, to ktoś mu to piwo wypije. Pisze więc na karteczce: „Jestem mistrzem świata w karate” i idzie dzwonić pewien, że jego piwa nikt nie ruszy. Wraca, zastaje kufel pusty, a pod swoim napisem czyta: „Dzięki za piwo! Mistrz świata w sprincie!”
+++
Adam i Ewa idą przez Raj. Ewa pyta Adama drżącym głosem:
– Adamie, kochasz mnie?
Adam odpowiada:
– A kogo mam kochać?
+++
Blondynka startuje w teleturnieju. Prowadzący zadaje pytanie:
– Myli się tylko raz.
Blondynka myśli, myśli… W końcu odpowiada:
– Brudasy.
+++
Pesymista widzi tunel.
Optymista widzi światełko w tunelu.
Realista widzi światło pociągu.
Maszynista widzi trzech głupków stojących na torach.
+++
– Kim chciałbyś być synku jak dorośniesz? – pyta Kamila tato.
– Tak prawdę mówiąc, to chciałbym być nauczycielem.
– Dlaczego synku?
– Bo nauczyciel wszystko umie i nie musi się uczyć!
+++
– Jasiu – mówi mama przy śniadaniu – zjedz chlebek.
– Ale ja nie lubię chlebka!
– Musisz jeść chlebek, abyś był duży i silny.
– A po co mam być duży i silny.
– Żebyś mógł pracować i zarabiać na chlebek.
– Ale ja nie lubię chlebka!
+++
– Co robi student akademii rolniczej?
– Zalicza glebę.
+++
U wspólnych znajomych Kowalski poznał miłą panią.
– Ilekroć pan się uśmiecha, mam ochotę zarosić pana do siebie.
– Pani mi pochlebia.
– Och, pan mnie źle zrozumiał. Jestem dentystką.
+++
Żona do męża:
– Jak mam się ubrać do teatru?
– Szybko – odpowiada mąż.
+++
Po śniadaniu mama widzi ubrudzone w dżemie ręce Jasia i mówi:
– Z takimi rękami nie możesz iść do szkoły!
– Dobrze mamo. Zostaję w domu – odpowiada Jaś.
+++
Do drzwi sąsiadki puka Jaś.
– Przepraszam, czy pani nie przeszkadza moje granie na pianinie?
– Przeszkadza mi, Jasiu, ale cóż mogę zrobić?!
– Dużo! – odpowiada Jaś. – Wystarczy, że pani powie to mamie. Może wreszcie zrozumie! Ja je+++uż tyle razy to mówiłem!
+++
Środek nocy. Gliniarz zatrzymuje samochód:
– Wie pan, jakimi zakosami jedzie pański samochód?
– Panie władzo, przepraszam. Wypiłem pół litra…
– To jeszcze nie powód, żeby dawać żonie prowadzić!
+++
Na rozprawie sędzia pyta oskarżonego:
– Dlaczego uciekł pan z więzienia?
– Bo, chciałem się ożenić!
– Ma pan dziwne poczucie wolności.
+++
Na budowie:
– A ty czemu dzisiaj nic nie robisz? – pyta murarz swego pomocnika.
– Ręce mi drżą po wczorajszym.
– No to przesiewaj piasek.
+++
Mąż z żoną oglądają w telewizji horror. Na ekranie pojawia się straszny, ociekający krwią potwór.
– O matko! – krzyczy kobieta.
– Teściowa? No faktycznie … Podobna.
+++
Mały Kazio wraca do domu z uroczystości rozdania świadectw.
– Pokaż świadectwo – prosi tata.
– Ach, tata, co tam świadectwo. Najważniejsze, abyśmy byli zdrowi.
+++
Facet naprawiając elektrykę w domu zwraca się do teściowej:
– Mamusia potrzyma na chwilę ten drut.
– Już trzymam.
– Czuje mamusia coś?
– Nie…
– Okej! To znaczy faza będzie w tym drugim.
+++
– Znalazłem sposób, żeby zmusić siostrę do rannego wstawania! – chwali się Jasio.
– Jak ci się to udało?
– Wpuszczam psa do jej łóżka.
– I co? Pomaga?
– Tak, bo w jej łóżku śpi kot.
+++
Rozgrywane są zawody, kto najdłużej wytrzyma pod wodą. Pierwszy zawodnik wytrzymał minutę i wszyscy pytają, jak to zrobił.
– Trening, trening i jeszcze raz trening – odpowiada.
Następny gość wytrzymał dwie minuty i znowu wszyscy go pytają, jak to zrobił. A on na to:
-Trening, trening i jeszcze raz trening.
Kolejny – wytrzymał trzy minuty i na pytanie, jak to zrobi, odpowiada:
-Trening. Po trzykroć trening.
W wodzie zanurzył się czwarty uczestnik konkursu. Mija minuta – nic, druga – nic, trzecia – nic. Po czterech minutach wychodzi ledwie oddychając. Wszyscy, jeden przez drugiego, pytają, jak mu się to udało.
– Aaaa… gdzieś musiałem zahaczyć gaciami!
+++
Zona wraca do domu i mówi do męża:
– Kochanie, wróciłam z salonu kosmetycznego.
Mąż patrzy na żonę i mówi:
– I co, zamknięte było?
+++
Na budowie: Przychodzi facet i pyta:
– Ilu was tu pracuje?
– Z majstrem czy bez?
– Z majstrem.
– 26.
– A bez?
– Bez majstra to tu nikt nie pracuje.
+++
Katechetka do Jasia na lekcji religii:
– Powiedz mi, mój chłopcze, kto wszystko widzi, wszystko słyszy i wszystko wie?
– Nasza sąsiadka!
+++
Jasio rozbił szybę w samochodzie sąsiada.
– Jasiu, co powiedział sąsiad, gdy zbiłeś mu szybę?
– Ominąć brzydkie wyrazy?
– Oczywiście!
– To nic nie powiedział.
+++
– Co to może być, trzeci dzień nie chce mi się robić?!
– Pewnie środa.
+++
Teść wchodzi na podwórko przed blokiem i widzi w oknie mieszkania smutnego zięcia. Teść pokazuje jeden kciuk, na to zięć z okna obydwa. Wtedy teść z pytającą miną robi „węża” ręką, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na to teść wali się w klatkę pięścią, a zięć masuje dłonią po brzuchu i obydwaj znikają.
O czym rozmawiali?
Teść: Mam flaszkę.
Zięć: No to mamy dwie.
Teść: Żmija w domu?
Zięć: Są obie.
Teść: To co, pijemy na klatce?
Zięć: Nie, przy śmietniku.
+++
Julia jak zwykle stała na balkonie. Czekała.
Powoli zapadała noc, ale jego nie było. Wyglądała go już od kilku dni, skubiąc ze zniecierpliwienia i tak już porwane firanki. Zazwyczaj stawał pod oknem i głośnym okrzykiem obwieszczał swoje przybycie. Tym razem mocno się spóźniał. Kiedy już miała zamknąć okno i udać się na spoczynek, usłyszała jego – wywołujący drżenie serca – mocny głos: „Pani Julio!!! Renta!!!
+++
Rozmawiają dwie sąsiadki.
– Co ci się stało w oko?- pyta pierwsza.
– Dostałam śrubokrętem od Kowalskiej – mówi druga.
– Przez przypadek?
– Nie, przez dziurkę od klucza.
+++
Pani pyta Jasia:
– Jasiu, kiedy odrabiasz lekcje?
– Po obiedzie.
– A czemu wczoraj nie odrobiłeś?
– Bo wczoraj nie było obiadu.
+++
– Kelner, co macie do jedzenia?
– Polecam pieczeń husarską!
– Nie jestem huzarem, żebym jadł pieczeń huzarską! Jest coś innego?
– Pieczeń barania.
– Świetnie, poproszę.
+++
Siedzi sobie sroka na sośnie, a tu niespodziewanie do drzewa podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje, jak krowa powolutku siada obok niej na gałęzi. Wreszcie pyta:
– Krowo, co robisz?
– Przyszłam sobie wisienek pojeść.
– Ale to jest sosna, a nie wiśnia.
– Spoko… Wisienki mam w słoiczku!
+++
Nauczyciel napisał w dzienniczku uczennicy:
– Pańska córka jest nieznośną gadułą.
Nazajutrz dziewczynka przyniosła dzienniczek z odpowiedzią ojca: „To pestka. Gdyby pan słyszał jej matkę!”
+++
Trwają zawody lekkoatletyczne. Mistrz w pchnięciu kulą zwierza się swojemu trenerowi:
– Dziś muszę pokazać klasę! Moja teściowa siedzi na widowni!
– Eeee… Nie dorzucisz – odpowiada trener.
+++
W klubie chłopak podchodzi do dziewczyny:
– Cześć. Tańczysz?
Ona, z uśmiechem od ucha do ucha:
– No jasne! Z przyjemnością.
Na to on:
– To super, bo nie mam gdzie usiąść.
+++
Konduktor w pociągu pyta podróżującą z psem blondynkę:
– Czy pani zapłaciła za tego psa?
– Ależ skąd? Dostałam go narodziny!
+++
Umęczony klient żali się psychologowi:
– Od miesięcy prześladuje mnie koszmar. Śni mi się, że ktoś ciągle za mną chodzi.
– Kim pan jest z zawodu?
– Przewodnikiem górskim.
+++
Koniec roku szkolnego. Jaś wraca do domu. Po drodze spotyka sąsiadkę.
– Jasiu, co ci tak wesoło?
– Jeszcze tylko lanie i wakacje!
+++
Ksiądz chodzi po kolędzie. Po modlitwie i poświęceniu domu u jednej z rodzin zwraca się do najmłodszego dziecka:
– Umiesz się żegnać?
– Umiem: do widzenia!
+++
Jasio poszedł z babcią do kościoła. Słucha, jak ksiądz czyta wypominki: za dusze Jana, Marcina, Henryka, za dusze Adama, Anny, Jana… Chłopiec słucha, słucha, słucha, w końcu zaniepokojony ciągnie babcię za rękaw i mówi półgłosem:
– Babciu, chodźmy stąd, bo on nas wszystkich zadusi!
+++
– Jakie są pana przekonania polityczne? – pyta fryzjer klienta.
– Dokładnie takie same jak pańskie.
– Przecież pan nie zna moich przekonań.
– Ale pan ma w ręku brzytwę!
+++
– Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani za karę wysłała go do domu!
– I co, pomogło?
– Tak, dzisiaj prawie cała klasa przyszła brudna.
+++
Z gabinetu dentystycznego wypada pacjent.
– Jak było – pyta facet czekający na swoją kolej.
– Dwa wyrwał.
– Przecież bolał pana tylko jeden.
– Tak, ale lekarz nie miał wydać…
+++
Minister rozmawia z żoną:
– Wiesz, powinienem zwolnić swojego kierowcę. Jeździ jak wariat. Już piąty raz ledwo uszedłem z życiem…
– Daj mu jeszcze jedną szansę – odpowiada żona.
+++
Juhas widzi bacę prowadzącego stado owiec.
– Dokąd je prowadzicie?
– Do domu. Będę je hodował.
– Przecie nie macie obory ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
– W mojej izbie.
– Toż to straszny smród!
– Cóż! Będą się musiały przyzwyczaić …
+++
O trzeciej w nocy pielęgniarka budzi pacjenta:
– Panie Kowalski, niechże się pan obudzi!
Mocno zaspany pacjent pyta:
– Tak, siostro, co się stało?
Pielęgniarka na to:
– Zapomniałam dać panu tabletki na sen!
+++
Sędzia pyta świadka:
– Widział pan, jak obcy człowiek uderzył pańską teściową. Dlaczego nie ruszył pan z pomocą?
– Ależ wysoki sądzie? We dwóch bić starszą kobietę?
+++
Rozmowa dwóch szefów:
– Dlaczego twoi pracownicy są zawsze tak punktualni?
– Prosty trick! 30 pracowników, a tylko 20 miejsc na parkingu…
+++
Rozmawiają dwaj koledzy z pracy:
– Franek, dlaczego od tygodnia szef jest na ciebie wkurzony?
– Tydzień temu była zakładowa impreza i szef wzniósł toast: „Niech żyją pracownicy!”
A ja zapytałem:
– Tak? A z czego?
+++
Tata Jasia spotyka tatę Krzysia na klatce schodowej:
– Odrobił pan zadanie z matematyki?
– Odrobiłem…
– Da pan spisać?
+++
W warsztacie samochodowym klient siedzi na fotelu i czyta gazetę, a na kanale stoi samochód. Przychodzi mechanik i zabiera się za auto. Po chwili mówi do klienta:
– Przydałoby się wymienić świece.
– To wymieniaj pan, tylko szybko.
Mechanik czuje, że złapał frajera i nawija dalej:
– Pasek rozrządu też do wymiany. Klocki i tarcze tak samo. I płyn hamulcowy, i w chłodnicy, i wycieraczki…
– Wymieniaj pan, tylko szybciej, bo nie mam czasu.
Mechanik skończył, odstawił samochód i mówi:
– No, gotowe.
Na to klient pokazując na samochód stojący przed warsztatem:
– No to bierz się teraz za mój.
+++
Pani pyta Jasia:
– Jasiu, kiedy odrabiasz lekcje?
– Po obiedzie.
– A czemu wczoraj nie odrobiłeś?
– Bo wczoraj nie było obiadu.
+++
– Kelner, co macie do jedzenia?
– Polecam pieczeń husarską!
– Nie jestem huzarem, żebym jadł pieczeń huzarską! Jest coś innego?
– Pieczeń barania.
– Świetnie, poproszę.
+++
Siedzi sobie sroka na sośnie, a tu niespodziewanie do drzewa podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje, jak krowa powolutku siada obok niej na gałęzi. Wreszcie pyta:
– Krowo, co robisz?
– Przyszłam sobie wisienek pojeść.
– Ale to jest sosna, a nie wiśnia.
– Spoko… Wisienki mam w słoiczku!
+++
Nauczyciel napisał w dzienniczku uczennicy:
– Pańska córka jest nieznośną gadułą.
Nazajutrz dziewczynka przyniosła dzienniczek z odpowiedzią ojca: „To pestka. Gdyby pan słyszał jej matkę!”
+++
Trwają zawody lekkoatletyczne. Mistrz w pchnięciu kulą zwierza się swojemu trenerowi:
– Dziś muszę pokazać klasę! Moja teściowa siedzi na widowni!
– Eeee… Nie dorzucisz – odpowiada trener.
+++
W klubie chłopak podchodzi do dziewczyny:
– Cześć. Tańczysz?
Ona, z uśmiechem od ucha do ucha:
– No jasne! Z przyjemnością.
Na to on:
– To super, bo nie mam gdzie usiąść.
+++
Konduktor w pociągu pyta podróżującą z psem blondynkę:
– Czy pani zapłaciła za tego psa?
– Ależ skąd? Dostałam go narodziny!
+++
Umęczony klient żali się psychologowi:
– Od miesięcy prześladuje mnie koszmar. Śni mi się, że ktoś ciągle za mną chodzi.
– Kim pan jest z zawodu?
– Przewodnikiem górskim.
+++
Koniec roku szkolnego. Jaś wraca do domu. Po drodze spotyka sąsiadkę.
– Jasiu, co ci tak wesoło?
– Jeszcze tylko lanie i wakacje!
+++
Ksiądz chodzi po kolędzie. Po modlitwie i poświęceniu domu u jednej z rodzin zwraca się do najmłodszego dziecka:
– Umiesz się żegnać?
– Umiem: do widzenia!
+++
Jasio poszedł z babcią do kościoła. Słucha, jak ksiądz czyta wypominki: za dusze Jana, Marcina, Henryka, za dusze Adama, Anny, Jana… Chłopiec słucha, słucha, słucha, w końcu zaniepokojony ciągnie babcię za rękaw i mówi półgłosem:
– Babciu, chodźmy stąd, bo on nas wszystkich zadusi!
+++
– Jakie są pana przekonania polityczne? – pyta fryzjer klienta.
– Dokładnie takie same jak pańskie.
– Przecież pan nie zna moich przekonań.
– Ale pan ma w ręku brzytwę!
+++
– Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani za karę wysłała go do domu!
– I co, pomogło?
– Tak, dzisiaj prawie cała klasa przyszła brudna.
+++
Z gabinetu dentystycznego wypada pacjent.
– Jak było – pyta facet czekający na swoją kolej.
– Dwa wyrwał.
– Przecież bolał pana tylko jeden.
– Tak, ale lekarz nie miał wydać…
+++
Minister rozmawia z żoną:
– Wiesz, powinienem zwolnić swojego kierowcę. Jeździ jak wariat. Już piąty raz ledwo uszedłem z życiem…
– Daj mu jeszcze jedną szansę – odpowiada żona.
+++
Juhas widzi bacę prowadzącego stado owiec.
– Dokąd je prowadzicie?
– Do domu. Będę je hodował.
– Przecie nie macie obory ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
– W mojej izbie.
– Toż to straszny smród!
– Cóż! Będą się musiały przyzwyczaić …
+++
O trzeciej w nocy pielęgniarka budzi pacjenta:
– Panie Kowalski, niechże się pan obudzi!
Mocno zaspany pacjent pyta:
– Tak, siostro, co się stało?
Pielęgniarka na to:
– Zapomniałam dać panu tabletki na sen!
+++
Do szpitalnej sali, gdzie leżą pacjenci ze sztucznymi płucami, wpada elektryk i oznajmia:
– No, panowie, oddychać teraz głęboko, bo za chwilę na godzinę wyłączam prąd
+++
Jaka jest różnica między urzędem skarbowym a zakładem fryzjerskim?
– W urzędzie skarbowym golą dokładniej.
+++
Biznesmen zakochał się w wampirzycy. Pobrali się. Żyli długo i szczęśliwie. Dorobili się gromadki dzieci. Wszyscy pracują w karbówce.
+++
– Co robi traktor u fryzjera?
– Warkocze.
+++
Jasio chwali się koleżance:
– Wiesz? Niedawno złapałem pstrąga – takiego jak moja ręka!
– Niemożliwe… Nie ma takich brudnych pstrągów!
+++
– Dlaczego blondynka boi się usiąść przy komputerze?
– Bo się boi, że ją myszka pogryzie.
+++
Idą dwa psy i jeden nagle merda ogonem:
– O, patrz, latarnia!
– Musimy to oblać…
+++
Żona policjanta wygląda rzez okno i krzyczy do męża leżącego na kanapie:
– Józek, tam ktoś kradnie auto!
– No to co?
Po 5 minutach:
– Józek, ale to nasze auto!
Policjant wybiegł na podwórko. Po chwili wraca do żony.
– Złapałeś złodzieja?!
– Wyrwał mi się. Ale zapisałem numer rejestracyjny.
+++
Konduktor zatrzymał pasażera jadącego bez biletu:
– Proszę pana – powiada konduktor – pasażer w pociągu musi przestrzegać dwóch zasad – musi mieć ważny bilet i nie wolno mu przekupić konduktora. Tę pierwszą zasadę już pan złamał…
+++
Szkolna pani psycholog mówi do kobiety na wywiadówce:
– Pani syn ma kompleks Edypa.
– Kompleks, nie kompleks – ważne, żeby mamusię kochał!
+++
Policjant do kierowcy:
– Samochód nie posiada tablicy rejestracyjnej, oświetlenie niesprawne, niezapięte pasy, w ręku napoczęta puszka piwa…
– Do jutra, stary!
– Słucham?!
– Moment, panie władzo, przez telefon rozmawiałem.
+++
– Co robi zamarznięta woda na chodniku?
– Wyprowadza ludzi z równowagi!
+++
– Wpadłbyś do nas któregoś dnia. – Jaś zaprasza kolegę. – Mamy nowego psa.
– A czy on gryzie?
– Właśnie chcemy to sprawdzić.
+++
Spotykają się szefowie USA, Rosji i Unii. Pierwszy mówi:
– Kurcze, jeden z moich ministrów jest narkomanem, ale nie wiem który…
Prezydent Rosji mówi:
– Eee tam, jeden z moich jest w mafii i te nie wiem który.
A szef Unii:
– No, kochani, to jeszcze nic. U mnie któryś ekspert jest fachowcem i też nie mam pojęcia, kto…
+++
Pułkownik z inspekcją w jednostce wojskowej. Ogląda wszystko po kolei, trawa skoszona, koszary błyszczą, krawężniki odmalowane… Idzie do kuchni, zwiedza, w końcu wkłada palec do jakiegoś zakamarka, wyciąga – i warstwę kurzu pokazuje towarzyszącym mu żołnierzom! Złośliwie się uśmiecha i pyta:
– I jakie wam teraz słowa przychodzą do głowy?
– Ze prawdziwa świnia zawsze chlew znajdzie, panie pułkowniku.
+++
– Gdzie byłeś tak długo?
– W komisariacie. Zatrzymali mnie za wolno jechałem.
– Od kiedy to zatrzymują za wolną jazdę?
– No, radiowóz mnie dogonił…
+++
Blondynka: Ej ruda, pożycz mi szampon!
Ruda: Przecież masz swój, nowy, widziałam jak kupowałaś!
Blondynka: Tak, ale on jest do włosów suchych, a ja już je zmoczyłam.
+++
Przybiega dziecko na stację benzynową z karnistrem:
– Dziesięć litrów benzyny, szybko!
– Co jest? Pali się?
– Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa…
+++
Jedna blondynka przychodzi do drugiej. Po chwili ta pierwsza pyta:
– Idziemy do ciebie?
– Nie, bo nie ma mnie w domu.
+++
Na lekcji biologii pani pyta Kazia:
– Co to jest?
– Szkielet.
– Czego?
-Zwierzęcia.
-Jakiego?
-Nieżywego.
+++
W tramwaju kanar podchodzi do grupy szalikowców i mówi:
– Poproszę bilety do kontroli.
-Zjeżdżaj stąd! – reagują szalikowcy.
Kanar daje im spokój, podchodzi do staruszka i prosi o bilet. Na to staruszek:
-Nie słyszał pan, co koledzy powiedzieli.
+++
Dwóch Szkotów spotyka się w Edynburgu.
– Czy możesz pożyczyć mi funta?
– Och, niestety, nie mam przy sobie pieniędzy.
– A w domu?
– Dziękuję, wszyscy zdrowi.
+++
Podczas egzaminu wykładowca mocno już zdenerwowany niewiedzą zdającego, otwiera drzwi i krzyczy do pozostałych studentów:
– Przynieście tu siano dla osła!
– A dla mnie herbatkę poproszę! – dodaje student.
+++
Siedzi facet na fotelu dentystycznym. Lekarz od kilku godzin męczy się przy jego trzonowcach. W końcu ociera pot z czoła i pyta pacjenta:
– To co, zrobię przerwę na papierosa?
– O tak, proszę!
I dentysta wyrwał gościowi obie jedynki.
+++
Wchodzi ładna blondynka do sklepu z materiałami i pyta sprzedawcę:
– Po ile ten materiał?
Zapatrzony sprzedawca odpowiada:
– 10 buziaków za metr.
– To poroszę 10 metrów.
Sprzedawca nie wierząc w swe szczęście odmierza materiał i podaje blondynce mówiąc:
– Należy się 100 buziaków.
– Jutro przyjdzie babcia i zapłaci – informuje blondynka.
+++
– Co robi zamarznięta woda na chodniku?
– Wyprowadza ludzi z równowagi.
+++
W sądzie sędzia pyta:
– Więc oskarżona twierdzi, że rzuciła w męża pomidorami?
– Tak, wysoki sądzie.
– To w takim razie dlaczego ani mąż ma wstrząs mózgu i rozbitą głowę?
– Bo pomidory były w puszce.
+++
– Dlaczego blondynka boi się usiąść przy komputerze?
– Bo się boi, że ją myszka pogryzie.
+++
Blondynka rozpoczęła pracę jako szkolny psycholog. Zaraz pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biegał po boisku razem z innymi, tylko stał samotnie z boku. Podeszła do niego i pyta:
– Dobrze się czujesz?
– Dobrze.
– To dlaczego nie biegasz razem z innymi chłopcami?
– Bo ja jestem bramkarzem.
+++
Gość do kelnera w restauracji:
– Chciałbym porozmawiać z szefem kuchni.
– Interesuje mnie przepis na ten sos, którym były polane ziemniaki.
– Tak panu smakował?
– Nie, ale szukam dobrego kleju do tapet.
+++
– Wpadłbyś do nas któregoś dnia? – Jaś zaprasza kolegę. – Mamy nowego psa.
– A czy on gryzie?
– Właśnie chcemy to sprawdzić.
+++
Jasio chwali się koleżance:
– Wiesz? Niedawno złapałem pstrąga – takiego jak moja ręka!
– Niemożliwe… Nie ma takich brudnych pstrągów!
+++
Dzieci rozmawiają w przedszkolu.
– Czy wiesz, że dziś środa popielcowa?
– Wiem i ksiądz będzie pieprzył w kościele.
+++
Egzamin z zoologii:
– Co to za ptak? – pyta studenta profesor wskazując na klatkę, która jest przykryta tak, że widać tylko nogi ptaka.
– Nie wiem – mówi student.
– Jak się pan nazywa? – pyta profesor.
Student podciąga nogawki.
– Niech pan profesor sam zgadnie.
+++
– Panie doktorze, mój mąż każdej nocy mówi przez sen, nie mogę przez to spać.
– Widocznie za dnia nie dopuszcza go pani do głosu.
+++
Dyrektor do pracownika:
-Panie, pan wszystko robi powoli – powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
– Tak, szybko się męczę…
+++
W szkole na matematyce pani pyta Jasia:
– Jasiu, co to jest kąt?
– Kąt to najbrudniejsza część mojego pokoju.
+++
– Co robisz, synku? – pyta mama małego Jasia.
– Piszę list do Tomka.
– Przecież ty jeszcze nie umiesz pisać.
– To nic, Tomek jeszcze nie umie czytać.
+++
W sądzie:
– Co oskarżony ma na swoją obronę.
– Wysoki sądzie powierzono mi miliony, a ja wziąłem zaledwie 150 tysięcy.
+++
Ogłoszenie:
– Sprzedam encyklopedię, 40 tomów. Stan bardzo dobry. Nie będzie mi już potrzebna. Ożeniłem się tydzień temu. Moja żona wie wszystko najlepiej.
+++
Zona wpada do domu i woła do męża:
– Mam dla ciebie dobrą wiadomość!
– Jaką?
– Nie na darmo opłaciłeś autocasco!
+++
– Mamusiu, czy tato nie wypił dziś za dużo piwa?
– Czemu synku, pytasz?
– Bo właśnie obcina sobie paznokcie u nóg, nie zdejmując skarpetek.
+++
Przed garażem stoi smutny mężczyzna, obok przechodzi sąsiadka:
– Co pan tak rozmyśla, sąsiedzie?
– Nie wiem co począć: klucze od garażu są w domu, te od mieszkania w aucie, a auto w garażu…
+++
– Słucham pana? – dyrektor podnosi wzrok zza biurka.
– Panie dyrektorze, pracuję za trzech, a nie mogę doczekać się podwyżki!
– Nie mogę niestety, podnieść panu pensji, ale proszę mi podać nazwiska tych dwóch, za których pan pracuje, a natychmiast ich zwolnię.
+++
Prezes wielkiej korporacji pyta swoich pracowników, co kupili sobie za 13 pensję. Zaczepia dyrektora:
– No i jak tam, dyrektorze? Co pan sobie kupił za „trzynastkę”?
– Nowiutkie Audi A8.
– A resztę?
– Ulokowałem na koncie w banku szwajcarskim.
Podchodzi do kierownika:
– I jak u pana, kierowniku? Na co pan wydał „trzynastkę”?
– A, kupiłem używanego poloneza…
– A resztę?
– Wrzuciłem na książeczkę oszczędnościową.
Podchodzi wreszcie do robotnika:
– Co pan sobie kupił za „trzynastkę”?
– Kapcie.
– A resztę?
– Babcia dołożyła.
+++
Na siłowni, młodzieniec do trenera:
– Jak pan sądzi, jakie urządzenie zrobi największe wrażenie na mojej dziewczynie?
– Bankomat. Stoi przed siłownią.
+++
Rozmawiają dwa psy:
– Wiesz, nauczyłem mojego pana nowej sztuczki!
– Jakiej?
– Jak wyciągnę do niego łapę, to on od razu podaje swoją!
+++
Do szkoły jazdy przychodzi staruszek.
– Chciałbym zapisać się na kurs prowadzenia autobusów.
– Nie za późno?
– Nie… Byłem ostatnio u lekarza na badaniach, żeby przedłużyć sobie prawo jazdy na moje auto. I on mi powiedział, że w tym wieku to najlepie+++eździć autobusem.